W poprzednim sezonie Ekstraklasy doszło do nietypowej w futbolu sytuacji. Górnik Zabrze, w obawie przed spadkiem, doszedł do wniosku, że zwolnienie ówczesnego trenera, Bartoscha Gaula będzie najlepszym rozwiązaniem. W poszukiwaniu następcy poszli jednak na łatwiznę i zwrócili się do trenera, któremu i tak musieli płacić pensję — był nim Jan Urban. Miesiąc później do tego samego wniosku, z tych samych powodów, doszli w Śląsku i przywrócili do prowadzenia zespołu znajdującego się ciągle na kontrakcie Jacka Magierę. Oba przypadki zdyskredytowały racjonalne działanie włodarzy obu klubów, ale dziś zarówno w Zabrzu, jak i we Wrocławiu mogą założyć maskę i powiedzieć, że dobrze wiedzieli co robią.
Zmiana nastawienia
Śląsk Wrocław Jacka Magiery w tym sezonie rozkładano na czynniki pierwsze już setki razy (robiliśmy to także na naszej stronie). Podobieństwa obu trenerów nie kończą się jednak jedynie na tym, co opisaliśmy wyżej – zwolnieniu, a potem ponownym zatrudnieniu w trudnej sytuacji. Obaj szkoleniowcy w czasie drugiej kadencji zmienili nastawienie swoich drużyn z ofensywnego na bardziej pragmatyczną. W przypadku Jacka Magiery ten zwrot odbył się o prawie 180 stopni, jest zauważalny w każdym spotkaniu, ponieważ Śląsk z premedytacją oddaje piłkę przeciwnikowi i ustawia się w niskim bloku. U Jana Urbana ta zmiana nie była aż tak mocna. Nastawienie Górnika nie ma wielu punktów wspólnych z nastawieniem Śląska, natomiast obecnie, a już zwłaszcza pod koniec rundy, grali w innym stylu niż zespół w sezonie 2021/22.
Posiadanie piłki w obecnych rozgrywkach jest tylko o jeden punkt procentowy niższe od tej statystyki podczas pierwszej kadencji Jana Urbana (51% do 50%). Liczba strzałów oraz uderzeń celnych spadła o blisko jeden w przeliczeniu na mecz, natomiast współczynnik goli oczekiwanych (xG) z 1,56 do 1,20. Jeszcze większa różnica jest pomiędzy średnią strzelonych goli w meczu – 1,62 do 1,16. Obecny Górnik lepiej prezentuje się za to w defensywie. Podczas pierwszej kadencji Jana Urbana tracił średnio 1,56 gola/mecz, a w tym sezonie – 1,11. Co ciekawe, współczynnik oczekiwanych goli straconych (xGC) obecnie jest gorszy (1,35 do 1,26 na mecz). W tym wypadku liczby nie kłamią. W proporcjach ofensywa/defensywa Jan Urban większy nacisk niż podczas pierwszej kadencji położył na zabezpieczenie własnej bramki.
Jan Urban dostosował styl gry do zawodników
Jan Urban zawsze był postrzegany jako trener, który chce grać ładny dla oka i widowiskowy futbol. Jak na osobę, która sporą część swojego piłkarskiego życia spędziła w Hiszpanii i tam przez blisko dekadę zbierała pierwsze trenerskie doświadczenia, nie mogło być inaczej. Ten hiszpański luz nie objawiał się u Urbana tylko w wywiadach i na konferencjach prasowych, ale także widać go na boisku w prowadzonych przez niego drużynach. W sezonie 2021/22 Górnik często grał efektowną piłkę, mając w swoich szeregach zawodników, którzy dobrze odnajdywali się w grze kombinacyjnej (Bartosz Nowak, Lukas Podolski, Jesus Jimenez w pierwszej połowie sezonu, zanim odszedł do MLS).
W ekstraklasowych klubach kadry zespołu szybko się zmieniają i dziś Górnik jest zespołem, który ma piłkarzy o innej charakterystyce. Przede wszystkim zmieniły się skrzydła Zabrzan. Pod koniec rundy Jan Urban zaczął ustawiać na prawej stronie Daisukę Yokotę, a na lewej – Lawrence’a Ennaliego, regularnie na skrzydle występuje także Kamil Lukoszek. To są zawodnicy, którzy dysponują dużą szybkością i lubią dostawać piłkę na wolne pole, aby pościgać się z obrońcami. W ostatnich spotkaniach na środku ataku grał dodatkowo Adrian Kapralik, którego jednym z głównych atutów również jest start do podania za linię obrony i pojedynki biegowe. Choć oczywiście cały kwartet to nie są piłkarze jednowymiarowi i mają także inne atuty, tak grzechem byłoby brak wykorzystywania tych wyżej wymienionych. Szczególnie że rzucenie piłki na wolne pole to najprostsza metoda na wykreowanie sytuacji i często okazuje się skuteczna. Jan Urban dostosował więc styl gry do atutów swoich zawodników.
Bardziej bezpośrednia gra
W tym sezonie oglądamy więc Górnika, który gra bardziej bezpośrednio. Nie stara się koronkowo budować akcji, a często korzysta z prostych środków. Na potwierdzenie – weźmy pod lupę gole Górnika z trzech ostatnich ligowych spotkań, którymi sprawili, że ta runda może być oceniana pozytywnie:
- 1:0 z Pogonią – podanie Filipe Nascimento nad wysoko ustawioną linią obrony na wolną przestrzeń do Lawrence’a Ennaliego, który ściął do środka i pokonał Cojocaru.
- 1:1 z Radomiakiem – odbiór w środkowej strefie i szybki kontratak. Podanie Kapralika do Yokoty na wolne pole i gol.
- 3:0 z Wartą – pierwsza bramka po dalekim podaniu za linię obrony do Yokoty i wykorzystaniu błędu rywali, a druga po prostopadłym podaniu Yokoty do Kapralika.
Górnik zakończył jesień w dobrym stylu, zdobywając 7 punktów w 3 meczach i przezimuje na 7. pozycji w tabeli. Po problemach na początku sezonu związanych z dość wąską kadrą Jan Urban znalazł pomysł na zespół, wykorzystując atuty swoich zawodników. 61-latek w drugim podejściu do Górnika, przejmując drużynę w bardzo trudnym momencie tuż nad strefą spadkową, zdołał zaprowadzić ich na 6. miejsce, a w obecnym sezonie znów pokonał trudności. To nie jest trener tylko na dobrą pogodę.