23. kolejkę tego sezonu PKO BP Ekstraklasy zainaugurowało starcie w Krakowie dwóch zespołów z dolnej połowy tabeli. Zarówno Cracovia, jak i Warta Poznań rok 2024 rozpoczęły bardzo dobrze – od zwycięstwa i 2 remisów. Mimo to położenie obu ekip nie było najlepsze – Warta utrzymywała jedynie 2 punkty przewagi nad strefą spadkową, zajmując 14. miejsce. Pasy z kolei były przed tym meczem o 3 pozycje wyżej, z 4 punktami przewagi nad 16. Puszczą Niepołomice. Jednak podopiecznym Jacka Zielińskiego wygrana wiele by dała – mogli jeszcze bardziej oddalić się od strefy spadkowej, a także udałoby im się przełamać impas w pojedynkach z Warciarzami. Zespół z Małopolski nie pokonał bowiem ekipy z Poznania od 17 października 2021 roku. To była idealna szansa na przełamanie się, zwłaszcza że Warta w ostatnich potyczkach z Ruchem i Radomiakiem nie grzeszyła ofensywną grą.
Na 0:0 wcale nie musiało się skończyć
W pierwszych minutach tego meczu uwagę widza przykuwała specjalna oprawa kibiców Cracovii, przygotowana z okazji Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Na boisku natomiast nieco lepiej prezentowali się podopieczni Dawida Szulczka. Goście nie mieli zamiaru dostosowywać się do gospodarzy i większość gry toczyła się na połowie Cracovii. Jednak defensywa Pasów radziła sobie tak, jak należy. Warta jednak długo inicjatywą w tym meczu się nie nacieszyła. Po 10 minutach krakowianie zdołali wygrzebać się z piłką z własnej połowy i zaatakować bramkę Jędrzeja Grobelnego. W 14. minucie mogli wysunąć się na minucie. Piłkę świetnie przerzucił Andreas Skovgaard, rozegrał potem Benjamin Källman. Wykończenie tej akcji było rolą Macieja Rakoczego, jednak jej wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Cracovia przeważała, zaś intensywność meczu systematycznie malała. Krakowianom brakowało przede wszystkim celności, przez co na tablicy nadal widniał rezultat 0:0. W ciągu pierwszych 30 minut oddali tylko jeden celny strzał. Co prawda dyktowali rywalowi warunki, ale niczego korzystnego im to nie przynosiło. Ekipa z Wielkopolski pod koniec pierwszej połowy jeszcze próbowała zaskoczyć rywala, ale skończyło się tylko na próbach.
Pierwsza część tego meczu nie zachwyciła. Cracovia poza pierwszymi 10 minutami zdecydowanie przeważała i remisu nie musiało być do przerwy. Wypracowali sobie parę okazji, które miały potencjał na gola. Brakowało jednak nieco szczęścia i skuteczności. W obozie zespołu z Poznania było jeszcze gorzej, bowiem nie oddali ani jednego celnego strzału. Warciarze popełniali sporo prostych błędów w środkowej części boiska, natomiast Cracovia za wolno ruszała do kontrataków. Od obu zespołów z pewnością można było oczekiwać nieco więcej.
Gol na wagę zwycięstwa!
W drugiej połowie Warta zdołała oddać pierwsze celne uderzenie na bramkę Cracovii, a jego autorem był Maciej Żurawski. Nie stanowiło ono jednak większego problemu dla Sebastiana Madejskiego. Mimo to Pasy szybko objęły inicjatywę i próbowali objąć prowadzenie. Efektownym strzałem w 54. minucie popisał się Eneo Bitri – Albańczyk uderzył przewrotką, jednak na drodze piłki do bramki stanął jeden z obrońców Warty. Zespół z Wielkopolski przełamał się w 65. minucie. Kajetan Szmyt zagrał do Tomáša Přikryla, lecz Czech uderzył zbyt lekko, by umieścić piłkę w siatce. Poznaniacy zaczęli grać nieco odważniej, gra zaczęła się wyrównywać. Bardziej ofensywny, radosny futbol przyniósł Warcie owoce. W 78. minucie po rzucie rożnym piłkę przyjął Miguel Luís. Ta jednak zaplątała mu się między nogami. Do futbolówki dopadł Přikryl i potężnym uderzeniem zdobył bramkę dla Warty. Asysta Hiszpana niecodzienna i przypadkowa, ale najważniejsze, że może sobie dopisać ją do statystyk w tym sezonie, obok 2 goli.
Rozwścieczona Cracovia ruszyła na bramkę Warty – w końcu wiele czasu im nie pozostało. Na posterunku stał jednak czujny i dobrze dysponowany Grobelny. Nie mieli zamiaru zostawić tak tego wyniku, lecz na niewiele to się zdawało, a czas płynął im znacznie szybciej. W 89. sytuację próbował ratować Patryk Makuch, ale bardzo dobrą interwencją wykazał się golkiper Warty. Koniec końców Pasy nie zdołały odmienić losów tego meczu i byli zmuszeni zaznać goryczy porażki.
Cracovia nadal nie znalazła sposobu na Wartę i będzie musiała poczekać jeszcze na zwycięstwo z tym rywalem jeszcze kilka miesięcy. Nie oznacza to jednak, że nie mieli szans w tym starciu. W rzeczywistości mieli nawet więcej dobrych szans na bramkę, których po prostu nie wykorzystali. Gdyby poprawili swoją skuteczność, to niewykluczone, że podopieczni Jacka Zielińskiego nie przegraliby. Warcie natomiast ta wygrana daje awans o 4 pozycje w tabeli oraz niezwykle im potrzebny oddech w walce o utrzymanie.