Posiadanie Trenta to jak gra na kodach. 5 wniosków po 18. kolejce Premier League

W tym roku Premier League sprawiła nam psikusa ustawiając mecz na Wigilię Bożego Narodzenia, więc nasze wnioski wpadają akurat w momencie, w którym zapewne jesteście już po uroczystej kolacji. W świątecznym wydaniu wniosków po 18. kolejce bierzemy na tapet próby szukania przestrzeni przez Aston Villę, grę Guglielmo Vicario, ofensywny tercet West Hamu, aurę Trenta Alexandra-Arnolda oraz stagnację Chelsea. Zapraszamy do lektury!

Aston Villa ma typowe problemy dla zespołów na jej etapie rozwoju

6 grudnia pokonałeś mistrza Anglii, Manchester City na własnym stadionie. 9 grudnia – wicemistrza oraz ówczesnego lidera, Arsenal ustanawiając nowy rekord 15 domowych zwycięstw z rzędu w lidze. W tej kolejce na Villa Park przyjechało Sheffield i… sensacyjnie wywiozło punkt z tego obiektu jako pierwsza drużyna od lutego. Zespół Unaia Emery’ego w piątkowy wieczór nie byl sobą prezentując raczej twarz z wyjazdowych meczów (i to tych słabszych). Za kartki pauzował Boubacar Kamara, z urazami wypadli natomiast Pau Torres i Youri Tielemans, jednak jedenastka The Villans i tak była na tyle silna, że powinni zaprezentować się o wiele lepiej.

REKLAMA

Aston Villa mierzy się z typowymi problemami, jaki mają zespoły na ich etapie rozwoju. Gdy rywal postawi autobus to zaczynają się kłopoty. Dwa (Sheffield i Nottingham) z trzech (dochodzi jeszcze Newcastle) najbardziej rozczarowujących meczów w tym sezonie to spotkania, w których zespół Emery’ego miał największą przewagę optyczną – wskaźnik field tielt określający liczbę kontaktów z piłką w tercji ofensywnej w porównaniu do rywala wyniósł ponad 85%. Gdy przeciwnik zamknie środek The Villans nie mają zbyt dużej siły rażenia na skrzydłach. Unai Emery ma swoje „tricki”, aby wyciągać rywala spod własnego pola karnego i wtedy wykorzystywać przestrzeń, która pojawia się między formacjami lub za linią obrony, natomiast oponent nie zawsze połknie przynęte. A wówczas Aston Villa nie czuje się komfortowo.

Aston Villa 1:1 Sheffield

Guglielmo Vicario to najlepszy bramkarz Premier League

Kontynuując analizę tego, jakich elementów brakuje poszczególnym zespołom, które ciągle są – przynajmniej w teorii – w wyścigu o tytuł przechodzimy do Tottenhamu. Spurs wygrali trzeci kolejny mecz, ale w drugim z rzędu po wyjściu na dwubramkowe prowadzenie stracili kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. Z Evertonem (2:1) było to o wiele bardziej widoczne niż przed tygodniem z Nottingham (2:0), gdzie byli także osłabieni czerwoną kartką Bissoumy. Zespół Postecoglou oddał inicjatywę i bronił się w często dość niezdarny sposób, ale można to zrozumieć przez absencję dwóch podstawowych stoperów w drugiej połowie (Romero zszedł w przerwie przez uraz). Na szczęście Tottenham miał w bramce Guglielmo Vicario. Znowu.

Włoch wyrasta na najlepszego bramkarza w tym sezonie Premier League. Świetnie gra na linii, jest pewny na przedpolu, często wychodzi poza pole karne, co jest niezbędne przy filozofii gry Ange’a Postecoglou z wysoko ustawioną linią obrony oraz pełni rolę dodatkowego zawodnika w rozegraniu piłki od bramki. Vicario właściwie nie ma wad. Według modelu goli oczekiwanych uchronił on zespół przed dokładnie pięcioma golami, co jest najlepszym wynikiem w lidze. Koguty zrobiły fantastyczny interes wyciągając szerzej nieznanego 27-letniego bramkarza Empoli za niespełna 20 mln euro. Teraz maskuje on sporo problemów defensywnych zespołu.

Tottenham 2:1 Everton

Sukces West Hamu opiera się na znakomitym tercecie ofensywnym

West Ham pokonał w tej kolejce Manchester United (2:0) i na blisko półmetku sezonu jest na dobrej drodze, aby za rok ponownie zagrać w europejskich pucharach. W sobotnim spotkaniu zespół Davida Moyesa przez długi czas wyglądał gorzej od rywala, ale finalnie udało im się wygrać, a przesądziła o tym przede wszystkim jakość w ofensywie Młotów, ale też jej brak u przeciwnika. Przy pierwszej bramce fantastyczną asystą popisał się Lucas Paqueta, a do siatki trafił Bowen, a na 2:0 podwyższy Kudus – również po asyście Paquety. W kontekście West Hamu często mówi się o dobrze zorganizowanej defensywie i nastawieniu na kontrataki, ale – szczerze mówiąc – nie uważamy, że ten styl gry jest wyjątkowo skuteczny. Zespół Moyesa nie broni dobrze – wystarczy przypomnieć sobie choćby środowe spotkanie z Liverpoolem w Carabao Cup.

Źródłem sukcesu West Hamu są znakomite indywidualności z przodu. W ostatnich 6 meczach we wszystkich rozgrywkach strzelili 10 goli, z czego Bowen i Kudus po 4 bramki. Lucas Paqueta asystował natomiast przy pięciu z nich. Brazylijczyk ma niesamowitą wizję gry i technikę, natomiast Anglik i Ghańczyk są ogromnie skuteczni pod bramką przeciwnika. Jarrod Bowen strzelił 11 goli przy współczynniku goli oczekiwanych (xG) równym 8,30, a Mohammed Kudus „oszukuje” ten model jeszcze bardziej – 6 goli z 1,79 xG. Ofensywa West Hamu to przykład, ile znaczy dobra technika uderzenia piłki.

West Ham 2:0 Manchester United

REKLAMA

Posiadanie w składzie Trenta jest jak gra na kodach

Arsenal zremisował na Anfield 1:1 utrzymując fotel lidera. Podział punktów wydaje się najbardziej sprawiedliwym wynikiem. Choć Liverpool wykreował sobie zaledwie 0,98 xG to naszym zdaniem Kanonierzy nie wyglądali w defensywie tak dobrze jak zwykle, co można sprowadzić do złej postawy Zinchenko w defensywie oraz Trenta Alexandra-Arnolda. Sama obecność Anglika w składzie The Reds spowodowała zmiany w sposobie bronienia Arsenalu. Zespół Mikela Artety obniżyl ustawienie linii defensywy, aby utrudnić zagrywanie podań za linię obrony Trentowi (niżej ustawioną obronę mieli tylko w tym sezonie tylko w meczu z… Bournemouth). Cofnięcie się obrońców automatycznie utrudniło zakładanie pressingu i zwiększyło odstępy między formacjami, przez co Arsenal nie był tak kompaktowy, jak zwykle.

Viaplay Sport Polska w serwisie X

Trent Alexander-Arnold i tak robił jednak swoje. Szczególnie w pierwszej połowie większość ataków Liverpoolu rozpoczynała się od jego dalekich podań. Anglik schodził bardzo głęboko po pilkę, aby mieć swobodę rozrzucania piłek. W ten sposób zagrał fenomenalne podanie do Salaha, które zakończyło się asystą i golem wyrównującym. Arsenal ma znakomity duet stoperów potrafiący schować do kieszeni każdego napastnika. Posiada defensywnego pomocnika, na którego nie chce grać żadna „10-tka”. Sposobu na zatrzymanie Trenta Alexandra-Arnolda, który może „zabić cię” z każdego miejsca na boisku jednak nie ma. Posiadanie go w składzie to jak gra na kodach, bo drugiego piłkarza o takiej charakterystyce nigdzie nie ma.

Liverpool 1:1 Arsenal

Chelsea ma ciągle te same problemy

Kibice Chelsea w tym roku mają bardzo ciężko, a ich ukochany zespół dobił ich jeszcze na święta przegrywając w Wigilię Bożego Narodzenia z Wolves na Molineux (1:2). Ekipa Mauricio Pochettino nieustannie, od początku sezonu, ma te same problemy, które uwidoczniły się przeciwko Wilkom – wykorzystywanie sytuacji, efektywność w ostatniej tercji boiska, gra przeciwko nisko ustawionym rywalom oraz rozegranie piłki pod pressingiem.

Wolves grało w swoim stylu łącząc głęboką defensywę z fragmentami, w których odbierali piłkę wysokim pressingiem (w zależności od fazy meczu oraz wyniku). Mając piłkę w ostatniej tercji boiska zespół Pochettino zazwyczaj jest w stanie stworzyć sobie wystarczająco szans do zdobycia bramki, ale skuteczność oraz decyzyjność poszczególnych piłkarzy pod polem karnym przeciwnika jest fatalna. Na pewno widzieliście zaprzepaszczoną szansę 3 vs bramkarz przez Sterlinga, ale sytuacji, które przy lepszym rozwiązaniu skończyłyby się klarownymi okazjami było o wiele więcej. Fani Chelsea mogą upatrywać nadziei w Christopherze Nkunku, który po wejściu z ławki był wiodącą postacią ofensywy i strzelił gola kontaktowego. Niemniej jednak, sam Francuz może być jedynie odpowiedzią na część problemów w tercji ataku, natomiast rozegranie i progresja piłki pod pressingiem również musi się poprawić.

Wolves 1:2 Chelsea

Co jeszcze wydarzyło się w 18. kolejce Premier League?

  • Mecz Manchesteru City z Brentford został przełożony, ponieważ Obywatele jako zwycięzcy ostatniej edycji Ligi Mistrzów pojechali na Klubowe Mistrzostwa Świata i je wygrali. Dla zespołu Pepa Guardioli było to piąte trofeum w tym roku.
  • Zmiana trenera w Nottingham Forest nie pomogła. Nuno Espirito Santo przed własną pubicznością przegrał w debiucie z Bournemouth (3:2). Bohaterem kolejki został Dominic Solanke, który strzelił hat-tricka i z 12 golami w sezonie wyprzedza go tylko Haaland.
  • Newcastle kontynuuje fatalną formę na wyjazdach przegrywając z Luton (1:0). Dla Srok była to czwarta porażka z rzędu na obcym stadionie w Premier League.
  • Wygrał także inny beniaminek, Burnley. Zespół Vincenta Kompany’ego pokonał na wyjeździe Fulham (2:0).
  • Crystal Palace na własnym stadionie zremisowało z Brighton (1:1), co mogą traktować jako pozytywny wynik, natomiast 1 zwycięstwo w ostatnich 12 meczach to zawstydzający wynik, który robi z nich jednego z najpoważniejszych kandydatów do spadku poza beniaminkami.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,732FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ