MAMY TO! Polska pokonała Szwecję po raz ostatni w czerwcu 1974 roku. Po blisko 48 latach od tego zwycięskiego 1:0, Biało-czerwoni powtórzyli ten wyczyn. Kadra prowadzona przez Czesława Michniewicza zagrała świetny mecz i pokonała Szwedów na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Piękny wieczór dla polskiej piłki, o którym już dziś możemy mówić, że przejdzie do historii.
Liderzy stanęli na wysokości zadania
Wszyscy piłkarze z największym stażem reprezentacyjnym, po których można było oczekiwać dojrzałej postawy, spełnili dziś swoje zadania. Robert Lewandowski, Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński, Wojciech Szczęsny – wszyscy pokazali dziś wielki charakter i umiejętności. Zdarzyły nam się w tym meczu słabsze momenty. Najważniejsze jednak, że potrafiliśmy wrócić do kontroli nad meczem i zapanować nad sytuacją. I w tym właśnie ogromna zasługa naszych liderów. Oni naprawdę byli liderami z krwi i kości. Trzymali w ryzach resztę drużyny i dawali im przykład do naśladowania. Właśnie tego było nam w tak ważnym meczu potrzeba. Wielkie dzięki Panowie, należą się wam gromkie brawa.
Michniewicz – człowiek od zadań specjalnych.
Taktyka, dobór personalny, reakcje na wydarzenia boiskowe – Czesław Michniewicz spisał się na medal we wszystkich tych płaszczyznach. Były szkoleniowiec kadry młodzieżowej pokazał dziś całej Polsce, że nie dostał tej roboty z przypadku. Widać było jego rękę przy stałych fragmentach gry. Widać było pomysł na to konkretne spotkanie i na grę Orłów. Pamiętajmy, że menedżer pracujący wcześniej w Legii Warszawa miał tylko jeden mecz testowy ze Szkocją. A mimo tego udźwignął naprawdę ciężkie zadanie przygotowania Polski na mecz ze Szwecją i wygrania arcyważnego meczu decydującego o awansie na Mundial w Katarze. Przydomek „Czesława Zadaniowca” sprawdził się w tym przypadku perfekcyjnie. Brawa dla Pana Trenera Michniewicza.
W końcu zagraliśmy jak drużyna
Nie pamiętam kiedy po raz ostatni tak cieszyłem się z gry reprezentacji Polski i końcowego rezultatu. Z reguły albo gra była jako taka, ale wyniki różne, albo rezultaty zdecydowanie lepsze niż występy Polaków. Dziś w Chorzowie było po prostu magicznie. Taktyka się zgadzała, indywidualne występy naszych zawodników się zgadzały, i co najważniejsze – na koniec zgadzał się również wynik. Jasne, popełniliśmy wcale niemało błędów. Ale jak to mawiał klasyk „nie myli się tylko ten, kto nie robi nic”.
A Lewandowski i spółka robili przede wszystkim wiele dobrego i sprawili, że mnie oraz milionom polskich kibiców powrócił uśmiech oraz duma z oglądania Reprezentacji Polski. I to liczy się najbardziej. Jeszcze raz wielkie dzięki Panowie, że już w listopadzie będziemy mogli zobaczyć was na Mistrzostwach Świata w Katarze i wyczekiwać tej imprezy z wypiekami na twarzy. Bo wygląda na to, że naprawdę jest na co czekać.