Po brązowym medalu polskich siatkarek, do walki o jak najlepszy wynik w tegorocznej edycji Ligi Narodów przystąpili podopieczni Nikoli Grbicia. Biało-czerwoni są na tyle mocną reprezentacją, że celują oczywiście w złoto. Na ich drodze stanęła jednak zawsze groźna kadra Brazylii. Mogliśmy spodziewać się trudnego starcia i wysoko zawieszonej poprzeczki.
Niesamowicie wyrównana była pierwsza partia spotkania
Oba zespoły grały punkt za punkt, oglądaliśmy maksymalnie dwupunktowe przewagi. Świetnie w polskiej ekipie spisywał się Bartosz Kurek. Brazylijczycy mieli ogromny problem, aby złapać naszego atakującego blokiem. W drużynie Canarinhos kapitalnie spisywał się Alan. Słabsza skuteczność w ataku Wilfredo Leona nie przeszkodziła mu w posyłaniu prawdziwych bomb z pola serwisowego. To właśnie po jego zagrywce Polacy mieli w grze pierwszego set-balla. Nerwowo zrobiło się w końcówce partii, kiedy to po naszym challengu sędzia przyznał punkt (a zarazem seta) Polakom. Dłużny nie pozostał trener Brazylijczyków i także poprosił o wideoweryfikację. Szalał ze złości Bruno, ale nie ugięli się arbitrzy! Piekielnie trudna partia dla Polski! Kapitalna siatkówka z obu stron i ostatecznie wygrana biało-czerwonych 26:24.
Brazylijczycy czuli wkurzenie na starcie drugiego seta
Ono jedynie rosło, gdy Polacy raz za razem pokazywali swoją siłę. Na początku drugiego seta właściwie nie można było się do czego przyczepić — wychodziło nam wszystko! Świetne kontry, dobra gra blokiem i przede wszystkim — kapitalne zagrywki. Szybko zrobiło się 7:2, a następnie 12:7. Niestety, rywale potrafili pokazać swoje atuty i doprowadzić do wyrównania. Od tego momentu znów obserwowaliśmy batalię punkt za punkt. Polscy siatkarze pokazywali szeroki wachlarz możliwości. W decydującym momencie walkę na siarce (a raczej duży błąd rywali) wygrał Mateusz Bieniek, po chwili piękną kontrę wykończył Aleksander Śliwka — wcześniej kapitalną obronę popisał się Paweł Zatorski. Jasne, zdarzały się nam błędy, ale nadrabialiśmy walecznością w obronie. W końcówce popisaliśmy się jeszcze efektownym blokiem, a po błędzie Brazylijczyków wygraliśmy drugiego seta 25:21.
La zabawa!
Trzeci set — początkowo wyrównany również w pewnym momencie zaczął przechylać się w stronę Polaków. Gdy Wilfredo Leon posłał serwisową bombę (126 km/h!), niejako ostatecznie rozbił brazylijski mur, robią wyrwę, którą można było już jedynie poprawiać.
Polacy odskoczyli na 3 punkty i już do końca nie oddali prowadzenia. Nawet gdy Canarinhos próbowali podjąć próbę odrabiania strat, zostali ponownie ukąszeni serwisem Bieńka. Finalnie set zamknęliśmy wynikiem 25:20, a całe spotkanie 3:0. Nie będziemy pisać o deklasacji. To było trudne starcie, w którym po prostu nasi siatkarze pokazali swoją siłę. Kadra melduje się w półfinale Ligi Narodów, gdzie czekają Japończycy. Jeśli zawodnicy z kraju Kwitnącej Wiśni widzieli dzisiejszą grę biało-czerwonych, zdają sobie z pewnością sprawę, jak ciężkie czeka ich zadanie. Reprezentacja Grbicia jest w świetnej formie i celuje w końcowe trofeum!