Za nami drugi pucharowy weekend w skokach narciarskich. Rywalizacja w fińskim Kuusamo nie zawiodła fanów zimowej dyscypliny. Biało-czerwoni co prawda nie odczarowali skoczni Rukatunturi, ale Piotr Żyła wskoczył na podium, a Dawid Kubacki nadal w tym sezonie nie wypadł poza TOP 6. Zapraszamy do naszych 5 wniosków po Pucharze Świata w Kuusamo.
Niemoc Polaków nadal trwa
Puchar Świata w Kuusamo po raz pierwszy odbył się w sezonie 1996/97. Następne zawody odbyły się tam jednak w 2002r. Od tamtego czasu fiński obiekt na stałe wszedł do kalendarza PŚ (poza odwołaniem zmagań w 2015). Minęło wiele lat, a Polakom nadal nie udało się zwyciężyć w Ruce. Adam Małysz trzykrotnie zajmował tam drugie miejsce, Kamil Stoch w przeszłości był drugi i trzeci, Dawid Kubacki dwukrotnie wskakiwał na trzecią pozycję. Przed tegorocznymi zawodami Piotr Żyła miał na koncie drugą i trzecią lokatę. Podczas sobotnich zmagań dorzucił kolejne miejsce na najniższym stopniu podium. W niedzielnych zawodach już mogło się wydawać, że klątwa Kuusamo zostanie przełamana. Dawid Kubacki prowadził na półmetku, ale popsuł finałowy skok i spadł na szóstą pozycję. Kolejny rok Biało-czerwoni nie odczarowali skoczni Rukatunturi, a kolejna szansa dopiero w przyszłym sezonie.
Thurnbichler rośnie w oczach kibiców
Nowy trener Polaków, Thomas Thurnbichler, ma świetny start w tej roli. Po weekendzie w Ruce zyskał jeszcze większe zaufanie i szacunek skoczków oraz kibiców. Polscy skoczkowie fatalnie rozpoczęli skakanie w Finlandii. Piątkowe treningi były bardzo słabe w wykonaniu Biało-czerwonych. Szczęśliwie dla nich przełożono kwalifikacje na sobotę, ze względu na brak sprzętu Niemców. Thurnbichler błyskawicznie zareagował, skorygował błędy naszych reprezentantów i podczas sobotniej rywalizacji mogliśmy oglądać niemal innych skoczków. Oczywiście nie wszyscy, bowiem poza żelazną trójką Kubacki, Stoch, Żyła reszta skacze przeciętnie, jak Paweł Wąsek, który punktuje, lub słabo jak pozostała trójka obecna w Finlandii (Zniszczoł, Wolny, Pilch). Austriacki trener tchnął nowe siły, nadzieję i pasję w naszych najlepszych skoczków. Jego najważniejsza misja pozostaje jeszcze daleka do zrealizowania. Pobudzenie i zbudowanie pozostałych Biało-czerwonych wydaje się nadal odległą perspektywą, jednak weekendy takie jak miniony, dają mu zaufanie wszystkich obserwatorów w jego umiejętności trenerskie.
Ciągła przeplatanka u Stocha
Temat nierównych skoków Kamila Stoch powraca jak bumerang. Najbardziej utytułowany polski skoczek nie jest w stanie walczyć o czołowe lokaty, ponieważ niemal zawsze jeden skok ma przeciętny, a drugi wybitny. Tak było również w ten weekend, w niedzielnym konkursie. W pierwszej serii przeciętna próba na 129 metr, a drugi skok świetny 139 metrów. To co najbardziej dziwi w jego skokach, że po udanej technicznie próbie kolejna wykonana jest z wieloma błędami. Wygląda to jakby Stoch zapominał jak się skacze, a przecież kompletnie tak nie jest. Oprócz pecha, który często prześladuje trzykrotnego mistrza olimpijskiego, ma on też problemy ze zdiagnozowanie własnych słabości. Są jednak perspektywy na lepsze jutro. Kamil sam przyznaje, że współpraca z Thomasem Thurnbichlerem bardzo mu pomaga i nabrał nowej energii do pracy. Jako wielki fan Stocha chciałbym zobaczyć go jeszcze przynajmniej kilka razy na podium oraz życzę mu zwycięstwa, żeby w klasyfikacji wszech czasów wyprzedził Adama Małysza.
Niemcy z kolejnymi problemami
Nasi zachodni sąsiedzi nie najlepiej rozpoczęli sezon 2022/23. Inauguracja w Wiśle była wręcz bardzo słaba. Najlepszy z Niemców był wtedy Pius Paschke, który zajął odpowiednio 12. i 15. miejsce. W Finlandii nie zaczęło się dobrze. Sprzęt niemieckiej drużyny nie dotarł na czas do Ruki. W związku z tym kwalifikacje przesunięto na sobotę, a w piątek odbywały się wyłącznie treningi, bez udziału Niemców. Później jednak było już tylko lepiej. W sobotę Karl Geiger był szósty, a w niedzielę siódmą pozycję zajął Andreas Wellinger. Dyspozycja Geigera w sobotę napawała optymizmem w niemieckim sztabie. Na jej potwierdzenie, drugi skoczek poprzedniego sezoni zajął drugie miejsce w niedzielnych kwalifikacjach, aby raptem kilkanaście minut później odpaść z konkursu po pierwszej serii. Ewidentnie nie wyszło poszło zgodnie z planem podczas przygotowań do zimy wśród niemieckich skoczków. Nie ma jeszcze powodów do niepokoju wśród naszych zachodnich sąsiadów, jednakże niemieccy zawodnicy nie przyzwyczaili nas do tak przeciętnych występów.
Stefan Kraft to debeściak
Austriacki skoczek od wielu sezonów znajduje się w czołówce światowych skoków, regularnie wskakując na podium. W niedziele zwyciężył ex aequo z Halvorem Egnerem Granerudem, dzięki czemu awansował w klasyfikacji wszech czasów pod względem ilości podiów i zwycięstw. Brakuje mu tylko czterech miejsc ,,na pudle” aby wskoczyć na podium wszech czasów. Warto dodać, że w TOP 10 tej klasyfikacji tylko on i Kamil Stoch są w stanie zmieniać jej kolejność. To pokazuje jak świetnym skoczkiem jest Kraft, który nawet pomimo czasowych problemów z indywidualną dyspozycją, tak jak w zeszłym sezonie, jest w stanie szybko wrócić na właściwe tory i regularnie walczyć o pucharowe podia czy nawet zwycięstwa, jak to było w Kuusamo.
Następne zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich odbędą się w dniach 9-11 grudnia w niemieckim Titisee-Neustadt.