Przed październikową przerwą na reprezentację Manchester City przegrał dwa kolejne mecze w Premier League po raz pierwszy od 2016 roku. Ponadto ekipa Guardioli odpadła na pierwszej przeszkodzie z Carabao Cup. Jako że jedną z tych porażek ponieśli z Arsenalem, przed sezonem uważanym przez wielu za najpoważniejszego rywala w walce o tytuł, można było mieć wątpliwości czy The Citizens są tak mocni jak w poprzednim sezonie. Oni odpowiedzieli jednak najlepiej jak to możliwe. Po powrocie piłki klubowej wygrali wszystkie trzy mecze, a w niedzielę demolując Manchester United na Old Trafford potwierdzili, kto jest głównym faworytem do zgarnięcia mistrzostwa.
Kluczowy duet w środku pomocy
Trudno nie zauważyć, że wszystkie porażki Manchesteru City w tym sezonie miały jeden wspólny mianownik — brak Rodriego. Hiszpan w wygranym 2:0 meczu z Nottingham Forest dostał czerwoną kartkę i został zawieszony na trzy spotkania. Pod jego nieobecność Guardiola szukał najlepszego zestawienia środka pomocy. Guardiola testował tam Mateo Kovacicia, Matheusa Nunesa, Rico Lewisa oraz Bernardo Silvę, jednak w żadnym starciu nie zdali oni egzaminu. Manchester City bez Rodriego nie miał takiej kontroli jak zazwyczaj, a do tego był bardzo podatny na kontrataki. Najbardziej widoczne to było przeciwko Wolves, kiedy zarówno Kovacić, jak i Nunes za łatwo tracili piłki w środku pola.
Wyjście z chwilowego dołku formy oczywiście wiąże się z powrotem do podstawowego składu Rodriego. Niemniej warto też pochylić się nad innym zawodnikiem, którego brakowało City od początku sezonu — Johna Stonesa. To właśnie przesunięcie Anglika do środka pomocy obok Rodriego w poprzednim sezonie zapoczątkowało marsz Obywateli po potrójną koronę. W defensywie Stones ustawiał się jako prawy bądź środkowy obrońca (w zależności od meczu), jednak w fazie posiadania piłki stawał się drugą „szóstką”. Anglik w tej roli odnalazł się znakomicie i stał się jedną z kluczowych postaci The Citizens historycznego sezonu.
Poszukiwanie optymalnego rozwiązania
Od początku obecnych rozgrywek Guardiola musiał jednak radzić sobie bez swojego uniwersalnego żołnierza. Szkoleniowiec The Citizens w „roli Stonesa” próbował ustawiać Manuela Akanjiego, jednak — pomimo dobrych wyników (zwycięstwa w Superpucharze Europy z Sevillą i z Newcastle w lidze) – widać było, że nie jest to jego naturalne środowisko. Szwajcar miał problemy z przyjęciem, piłki będąc odwróconym tyłem do bramki rywala oraz kontrolą przestrzeni za swoimi plecami. Guardiola szybko zrezygnował z tego pomysłu, stawiając w tej roli na nominalnych środkowych pomocników.
Drugim rozwiązaniem, które stało się później podstawowym, było cofnięcie niżej właśnie jednego ze środkowych pomocników (najczęściej był to Bernardo Silva) i przesunięcie wyżej w fazie posiadania piłki Kyle’a Walkera. O ile ustawienie to sprawdzało się całkiem nieźle, tak był też jeden problem. Walker zwyczajnie nie jest typowym skrzydłowym. Anglik potrafi dobrze wyczuć moment wbiegnięcia za linię obrony, jednak będąc ustawionym wysoko, już w fazie budowania akcji takich okazji do wykorzystania było mniej. Skrzydłowy w Manchesterze City częściej ma za zadanie zrobić przewagę, mając piłkę przy nodze, a Walker w takiej grze nie ma zbyt wielu atutów.
Wszystko to odbijało się na grze ofensywnej Manchesteru City. Co prawda, The Citizens dalej wygrywali, jednak nie robili tego w takim stylu, do jakiego przyzwyczaili. Od momentu zatrudnienia Pepa Guardioli City niemal w każdym sezonie zarówno strzela najwięcej goli (wyjątkiem sezon 2016/17), jak i „wykręca” najwyższy współczynnik xG (goli oczekiwanych). Tymczasem w pierwszych ośmiu kolejkach trwającej kampanii w obu tych statystykach byli dopiero na szóstym miejscu. W wielu meczach zespół Guardioli po prostu nie tworzył sobie zbyt wielu sytuacji, a wygrywał dzięki umiejętnościom indywidualnym.
Manchester City z poprzedniego sezonu powrócił
Zupełnie inną twarz The Citizens zobaczyliśmy w niedzielę na Old Trafford. Podopieczni Guardioli w starciu z derbowym rywalem zagrali niemal perfekcyjnie. City miało kontrolę nad meczem praktycznie od pierwszej do ostatniej minuty. Wynik 3:0 to dla United najmniejszy możliwy wymiar kary. Model xG wycenił szanse Obywateli na — w zależności od źródła — około cztery gole. Jest to najlepszy wynik City w trwającym sezonie oraz jeden z najwyższych ze wszystkich ligowych meczów. Oczywiście Czerwone Diabły nie postawiły trudnych warunków, jednak i tak był to jeden z najlepszych drużynowych występów obecnej kampanii Premier League.
Dzięki obecności Stonesa wyżej mógł zostać ustawiony Bernardo Silva, co okazało się być kluczowe w tym spotkaniu. Portugalczyk, grając wyżej, może w większym stopniu wyeksponować swoje atuty. Przeciwko Czerwonym Diabłom dwójkowymi akcjami z Jackiem Grealishem notorycznie sprawiał kłopoty obronie rywala i był jednym z najlepszych zawodników tego spotkania. Powrót Stonesa do wyjściowego składu pozwolił City mieć jeszcze większą kontrolę nad meczem. Nie było to widoczne tylko w derbach Manchesteru, ale też w meczu z Brighton (2:1). Co prawda, przeciwko Mewom zobaczyliśmy podobny Manchester City, co w większości meczów tego sezonu. Niemniej jednak pierwsza połowa była pod całkowitą kontrolą The Citizens. Mieli oni aż 64% posiadania piłki i dopuścili rywali tylko do jednego strzału.
Manchester City nie ma głębi składu
Dwa mecze to niewielka próbka, jednak zwycięstwa z Brighton i Manchesterem United na Old Trafford, gdzie The Citizens często tracili punkty, dają nadzieję, że wszystko wraca na właściwe tory. Grająca na maksimum swoich możliwości ekipa Guardioli jest nie tylko najlepszym zespołem w Anglii, ale również w Europie. Jedynym problemem, jaki obecnie ma Guardiola może być głębia kadry. O ile The Citizens mają bardzo mocną podstawową jedenastkę i kilku jakościowych rezerwowych, tak szerokość składu nie powala na kolana. Latem z klubu odeszli Ilkay Gundogan, Riyad Mahrez, Aymeric Laporte oraz Cole Palmer, a poważnej kontuzji nabawił się Kevin De Bruyne. Co prawda, w kluczowych meczach Ligi Mistrzów w pierwszym składzie wychodzili tylko Gundogan i De Bruyne. Niemniej Mahrez czy Palmer mogliby być w obecnym sezonie wartościowymi zmiennikami.
Oczywiście w zastępstwie za odchodzących zawodników przyszli nowi. Obywatele sprowadzili Josko Gvardiola, Mateo Kovacicia, Matheusa Nunesa i Jeremiego Doku. Teoretycznie ilość zawodników w kadrze się zgadza, jednak przy tak napiętym terminarzu, może to nie wystarczyć. Wejście do zespołu Guardioli nie jest łatwe i przystosowanie się do sposobu gry drużyny zajmuje trochę czasu. Absencja Rodriego oraz Stonesa pokazała, że w ekipie Obywateli są piłkarze, których niezwykle trudno zastąpić. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka wcale tego nie widać, tak w dłuższej perspektywie może się to odbić na wynikach. I to chyba jedyna recepta na odebranie z rąk The Citizens mistrzostwa kraju. Bo zatrzymać Manchester City grający tak, jak w ostatniej kolejce graniczy z cudem.