Pogoń Siedlce zweryfikowała ekstraklasowe ambicje Ruchu!

Pogoń Siedlce zremisowała 1:1 z Ruchem Chorzów na zakończenie 20. kolejki Betclic 1 Ligi. Taki wynik to spore zaskoczenie, bowiem zajmująca ostatnie miejsce w tabeli Pogoń była raczej skazywana na porażkę. Zdobycie przez nią cennego punktu to skutek jej dobrej gry, lecz także zaskakująco bezbarwnego występu gości. Jakie jeszcze wnioski można wyciągnąć po tym meczu? Odpowiedź w kolejnych akapitach!

1. Świetny początek siedlczan

Pogoń Siedlce nie ma już nic do stracenia. Zaledwie 9 punktów uzbieranych przez całą rundę jesienną to najgorszy wynik w lidze. Z tego powodu przed meczem z Ruchem strata do bezpiecznego 15. miejsca w tabeli wynosiła aż 8 „oczek”. Będąca w tak trudnym położeniu drużyna z województwa mazowieckiego po prostu musi punktować znacznie częściej, bo inaczej na utrzymanie nie będzie nawet szans. Widać jednak, że Pogoń absolutnie się nie poddaje i zamierza jeszcze powalczyć o przedłużenie swojego bytu w pierwszej lidze. Ruch był jej pierwszym rywalem po zimowej przerwie i mógł być on naprawdę zaskoczony wysokim tempem narzuconym przez gospodarzy. Czerwona latarnia rozgrywek nie bała się ekipy z Chorzowa, podeszła wysoko i chciała szybko odbierać im piłkę.

REKLAMA

Zawodnicy Pogoni Siedlce dominowali też w środkowej strefie boiska, gdzie wygrywali stykowe starcia i unikali niepotrzebnych błędów. Z drugiej strony w niewymuszonych sytuacjach mylił się Ruch, co już w pierwszych minutach meczu doprowadziło do stuprocentowej sytuacji. Pogoń co prawda jej nie wykorzystała, ale już chwilę później rewelacyjnie rozegrała rzut wolny, dzięki czemu od 8. minuty prowadziła. Nawet po golu nie chciała się cofnąć, a zamiast tego wciąż konstruowała atak pozycyjny i miała kolejne okazje.

2. Ruch obudził się dopiero po kwadransie

Jak wytłumaczyć złą dyspozycję podopiecznych Dawida Szulczka w pierwszych minutach spotkania? Sama wysoka intensywność narzucona przez Pogoń nie jest dobrą wymówką, bo to wciąż tylko najgorszy zespół w stawce. Być może Niebiescy po prostu nieco zlekceważyli swoich przeciwników i spodziewali się łatwiejszego zadania. Gdy wreszcie goście wzięli się w garść, zaczęli pokazywać swoją techniczną i taktyczną wyższość nad rywalami. Objawiała się ona między innymi w większej zdolności do reagowania na wydarzenia boiskowe. Dzięki niej Ruch potrafił postawić na atak dzięki przejściu z czwórki na trójkę obrońców i oddelegowaniu kilku graczy stricte do zadań ofensywnych. Dzięki temu nieco więcej zaczęło dziać się pod bramką siedlczan, co znalazło przełożenie na wynik w 21. minucie.

Cała akcja była bardzo dobra i pokazała, że jeśli tylko Ruch tego chce, może dość łatwo wykorzystać mankamenty gry obronnej Pogoni. Szkoda tylko, że klub z Chorzowa często nie wykorzystywał tego później, a długimi fragmentami wydawał się usatysfakcjonowany rezultatem remisowym. W efekcie przez cały mecz oddał mniej strzałów (także mniej tych celnych) niż Pogoń. Ruch nie ma co się dziwić, że nie wygrał – remis to jak najbardziej sprawiedliwy wynik, gdyż dyspozycja obu drużyn była w miarę wyrównana.

3. Pogoń w defensywie? Lepiej, ale wciąż bez rewelacji

Jedną z przyczyn słabych wyników Pogoni Siedlce w obecnym sezonie Betclic 1 Ligi jest dziurawa obrona. Co prawda są kluby, które tracą nawet nieco więcej goli od beniaminka. Problem w tym, że Pogoń traci je bardzo regularnie i bez żadnych wyjątków. Po 20. kolejce wciąż nie doczekaliśmy się występu, w którym zachowałaby ona czyste konto. Dziś przerywanie akcji niby wyglądało naprawdę dobrze, ale jednak sama akcja bramkowa Ruchu pokazała, że wciąż są momenty, w których obrońcy kompletnie się zawieszają i wręcz zamierają w polu karnym. Ich bezruch sprawił, że doszło do wyrównania, a mecz na zero z tyłu to wciąż w Siedlcach tylko marenie. Było zresztą kilka innych sytuacji, w których a to pomagało szczęście, a to nieskuteczność przyjezdnych, ale sama obrona Pogoni zawodziła. Szkoda, że pojawiały się takie słabsze momenty, bo kompletnie zacierały one obraz generalnie bardzo dobrze poukładanej gry w tyłach siedleckiej ekipy.

Są jednak pozytywy, a jeden z nich to bardzo dobra postawa lidera defensywy Pogoni – Brazylijczyka Cassio. Był on dziś filarem swojej ekipy, wykorzystywał swoją siłę i warunki fizyczne, a także bardzo pewnie zachowywał się zarówno odbierając piłkę, jak i rozgrywając ją. Pełnił też ważną funkcję, gdyż musiał pilnować Daniela Szczepana, co wychodziło mu bez zarzutu. Solidność 25-latka sprawiła, że partnerzy mogli na niego liczyć, co nie zawsze jest w jego przypadku takie oczywiste.

4. Spokojny powrót Frankowskiego? No prawie…

Poniedziałkowy mecz kończący 20. serię gier w Betclic 1 Lidze był szczególny dla arbitra głównego. Był nim bowiem Bartosz Frankowski. Tak, ten Bartosz Frankowski, który w sierpniu zeszłego roku zbyt mocno poczuł smak wakacji i na dzień przed meczem, który miał sędziować, wraz ze swoimi kolegami wypił trochę za dużo alkoholu i ukradł znak drogowy. Czasu na zastanowienie było sporo, bo dopiero od niedawna sędzia wraca do pracy, na razie jako arbiter techniczny lub VAR. Właśnie w Siedlcach po raz pierwszy od tamtego zdarzenia został wyznaczony na sędziego głównego prowadzącego zawody. Jego powrót do tej roli można ocenić jako udany. Frankowski nie miał wielkiego wyzwania, bowiem pod kątem sędziowskim mecz był pozbawiony większych kontrowersji czy spięć. Nie oznacza to jednak, że arbiter nie zasługuje na pochwały. Dobrze panował on nad boiskowymi wydarzeniami, potencjalne spory rozwiązywał w zarodku i podejmował właściwe decyzje.

Jedynym błędem było niedostrzeżenie faulu w pierwszej połowie, który był ewidentny, a mógł nawet zakończyć się żółtą kartką. Takie pomyłki to jednak nic wielkiego – zdarzają się i nie powinny negatywnie wpłynąć na ocenę Frankowskiego. Dzisiaj pokazał on swoim przełożonym z PZPN-u, że podczas odbywania swojej kary nie zapomniał sędziowskiego fachu i wydaje się gotowy do ponownego prowadzenia spotkań na ekstraklasowym poziomie. Chyba, że przeszkodzą mu w tym problemy zdrowotne, które dały się we znaki w końcówce meczu. Frankowski na tyle niefortunnie ułożył stopę na murawie, że ucierpiała jego kostka. Potrzebna była interwencja medyczna, ale po chwili ból udało się uśmierzyć, dzięki czemu rozjemca zawodów nie musiał być zastąpiony. Gdyby jego pierwszy sędziowany mecz po półrocznej przerwie skończył się kontuzją, byłby to szczególnie przykry obrót zdarzeń.

5. Ruch musi przećwiczyć stałe fragmenty gry…

Ruch Chorzów mógłby wygrać ten mecz, gdyby nieco bardziej precyzyjnie wykonywał rzuty wolne i rożne. Większość z nich była zwyczajnie marnowana: albo posyłana w strefy z ogromną przewagą liczebną siedlczan, albo kompletnie niecelna. No cóż, jeśli drużyna starająca się awansować do Ekstraklasy przy kolejnych kornerach nie jest nawet w stanie ominąć pierwszego obrońcy, to ewidentnie ten element gry wymaga dużej poprawy…

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,762FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ