Jeden z najbardziej zaskakujących „polskich” transferów letniego okienka stał się faktem. Juventus Turyn potwierdził – Arkadiusz Milik został wypożyczony do końca sezonu z Olympique Marsylia, a włoski zespół za całą transakcję zapłacił… mniej niż milion euro! Czy tego typu niewielki wydatek, fakt zaledwie wypożyczenia oraz ostatnie nieudane tygodnie na francuskich boiskach jednoznacznie skreślają Polaka jako istotnego gracza drużyny Massimiliano Allegriego? Co właściwie czeka Milika w nowym zespole?
Rzut oka na ostatni ligowy mecz Juventusu
Na środku ataku zagrał Dusan Vlahović, rezerwowym napastnikiem był Moise Kean. Na tym kończy się lista typowych środkowych napastników. Kaio Jorge jest melodią przyszłości – zresztą z powodu kontuzji na murawę wróci najprawdopodobniej na początku listopada. Arkadiusz Milik trafia do potężnej firmy mającej za sobą nieudany sezon i wbrew pozorom – nieposiadającej szerokiego składu. Oczywiście – Polak już na starcie ma jeden problem i jest nim Dusan Vlahović. Nie wierzę, by Serb chciał dzielić się minutami z Polakiem. Jako jeden z najdroższych graczy w dziejach klubu potrzebuje wyraźnego zaakcentowania swojej „wielkości”, więc nie sądzę, by zgadzał się na rotację i oddanie części spotkań nowemu, polskiemu koledze. Inna kwestia – czy rzeczywiście jest tak wielkim napastnikiem, jak się od niego oczekuje? Niezależnie od opinii – to Vlahović będzie wyborem numer 1 na tej pozycji.
Najmniejszym problemem będą za to pieniądze. Około 800 tysięcy euro za wypożyczenie to tak naprawdę śmieszna kwota jak na współczesny futbol. 7 milionów euro za ewentualne wykupienie kontraktu Milika to również „groszowa kasa”. Jest to o tyle ważne, że Juventus nie będzie odpuszczał stawiania na Polaka jako nieperspektywicznego. Piłka jest po ich stronie. Jeśli będą chcieli związać się na dłużej – nie będą mieli z tym żadnego problemu. Juventus stać na zatrudnienie Milika nawet, jeśli miałby jedynie wywierać presję na Vlahovicia. Ekonomicznie to znakomita transakcja i prawdopodobnie to właśnie pieniądze postawiły Polaka ponad Memphisem Depayem.
Milik nie trafia do Turynu jako potężne wzmocnienie składu
Ma za sobą nieudany czas, potrzebuje odbudowania. Jednocześnie, jeśli wróci do optymalnej formy, wciąż może przynieść sporo korzyści. Juventus daje szansę, na którą Milik czekał od wielu lat. Mocny zespół, mocarstwowe aspiracje. Z perspektywy klubu – nie podejmują większego ryzyka. Jeśli Arkadiusz niczego ciekawego nie wniesie do gry Juve – po prostu po sezonie podziękują sobie za dalszą współpracę. Wydaje się jednak, że zatrudnienie jednego doświadczonego napastnika pomoże… dwóm napastnikom. Milik powinien być świadomy życiowej szansy i wylewać litry potu, by dostać swoje szanse. To uderza we Vlahovicia, który ma wręcz obowiązek potwierdzania swojej jakości. Juve nie potrzebuje „jakiegośtam” napastnika, ale takiego, który będzie naciskać na Dusana – nawet jeśli z góry będzie stawiany na przegranej pozycji.
Arkadiusz może wrócić do wielkiego futbolu. Zna Serie A, przeżywał tam wiele pięknych chwil. Wcześniej czy później Allegri wpuści go na boisko, a wówczas wszystko się może zdarzyć. Ten transfer ma miejsce kilka lat za późno, ale jak mawia klasyk – lepiej późno niż wcale.