Obudzić Wikingów. Islandzki Breidablik z historycznym osiągnięciem!

Islandzki Breidablik swoją przygodę w europejskich pucharach rozpoczął jeszcze… w czerwcu. To wtedy bowiem rozpoczęła się runda wstępna kwalifikacji do Ligi Mistrzów, w której wygrać trzeba dwa spotkania, by móc występować w pierwszej rundzie eliminacyjnej do tych elitarnych rozgrywek. Droga, którą musieli przejść Wikingowie, była długa i trudna. Po wczoraj można śmiało rzec, że warto było dać z siebie wszystko. Oficjalnie, aktualny mistrz Islandii jest pierwszym klubem w historii wyspy grającym w grupie europejskich pucharów.

REKLAMA

Runda wstępna przyjemną przeprawą…

Mimo dobrej pozycji na początku obecnego sezonu, jeszcze dwa lata temu liga islandzka była na szarym końcu europejskiego rankingu. 52 miejsce (na 55 lig) sprawiło, że w tym roku to właśnie w rundzie wstępnej musieli rozpoczynać eliminacje. Tam los postawił ich na przeciw mistrza San Marino – Tre Penne. Ciężko było mówić o jakimkolwiek wyzwaniu, a Breidablik rozbił rywali 7:1, nawet na chwile nie dając im żadnej nadziei. Po Tre Penne przyszła pora na mistrza Czarnogóry – Budocnost. Tu również nikt nie miał wątpliwości, która drużyna zasługuje na awans. Gładkie 5:0 przypieczętowało awans do głównych kwalifikacji, które rozpoczynały się w lipcu.

Postawić kolejny krok do przodu

W pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów los na drodze Breidabliku postawił irlandzki Shamrock Rovers. Delikatnym faworytem dwumeczu była ekipa z Wielkiej Brytanii, ewentualnych szans Wikingowie szukać mieli po dogrywce, tudzież wyszarpanym zwycięstwie. Tymczasem… ekipa z Kopavogur ograła swoich rywali nie dając im najmniejszych szans.

Już w pierwszym meczu wyjazdowym Muminović golem na 1:0 zapewnił swojemu zespołowi ważne zwycięstwo. W rewanżu wątpliwości zostały rozwiane w 58 minut. Gol Gunnlaugssona na 2:0 dobił przyjezdnych, a bramka na 2:1 nie zmieniła już nic. Drużyna trenera Thorvaldssona mogła cieszyć się z awansu do kolejnej rundy, będąc o krok od wymarzonego awansu do europejskich pucharów.

Pierwsze kłopoty i pogoń za marzeniami

W drugiej rundzie los nie okazał się dla Islandczyków równie łaskawy. Pod koniec lipca trzeba było stawić czoła niedawnemu uczestnikowi Ligi Mistrzów – FC Kopenhagi. Mistrz Danii nie dał swojemu rywalowi zbyt wiele szans, ale nie można Breidablikowi odmówić walki. Pierwszy mecz był spokojnie kontrolowany przez Duńczyków, którzy wygrali 2:0. Wydawało się zatem, że w rewanżu nie czeka nas nic specjalnego.

Wikingowie postanowili jednak nie składać broni. W Dani co prawda ponownie okazali się nieco gorsi, ale mecz zakończył się wynikiem… 3:6. Trzy gole zdobyte na bardzo trudnym terenie wymagały pochwały. Po porażce z ekipą Kamila Grabary przyszła pora na dwumecz z mistrz Bośni i Hercegowiny. Trzecia runda eliminacji do Ligi Europy, a tam Zrinjski, który wydawał się rywalem w zasięgu…

Awans przegrany w 45 minut

Niestety, już pierwsza połowa meczu w Bośni sprawiła, że marzenia o ewentualnej grze w Lidze Europy trzeba było odłożyć na kiedy indziej. Breidablik schodził do szatni z wynikiem 0:5, grając w osłabieniu. Zrinjski całkowicie zdominował swoich rywali, zapewniając sobie praktycznie przy okazji grę w grupie którychkolwiek z europejskich rozgrywek. Zwycięzca trzeciej rundy eliminacji do LE miał bowiem pewny występ w grupie Ligi Konferencji. Przegrany grał w czwartej rundzie eliminacji do LKE. Mecz zakończył się wynikiem 6:2 dla gospodarzy, a Islandczycy wracali do swojego kraju pozbawieni złudzeń.

W rewanżu zawodnikom trenera Thorvaldssona udało się ograć przeciwników z Bośni, ale skromne zwycięstwo 1:0 nie wystarczyło już na podjęcie jakichkolwiek rękawic. Porażka w dwumeczu sprawiała, że o Ligę Konferencji Breidablik musiał powalczyć z Macedońską Strugą. Wikingowie mogli napisać historie, a od upragnionego awansu dzieliło ich ledwie 180 minut.

Dwumecz rozegrany po profesorsku

To, co stało się pod koniec sierpnia, było idealnym zwieńczeniem tej trudnej drogi. Mistrz Islandii wykazał się ogromnym wyrachowaniem i zrobił to, o czym marzyli wszyscy kibice z lodowej wyspy. W pierwszym meczu na wyjeździe to macedońska Struda przejęła inicjatywę, ale do Islandii Breidablik przywiózł ważną, jednobramkową zaliczkę. Wszystko miało rozstrzygnąć się w Kopavogur.

Tam gospodarze zagrali dokładnie tak, jak powinni. Całkowicie zdominowali Strugę ponownie wygrywając 1:0. Dzięki temu stali się pierwszą drużyną w historii Islandii, która wystąpi w rozgrywkach grupowych europejskich pucharów. Ponad to, nie jest to jedyne osiągnięcie, którym po wczoraj może pochwalić się islandzka piłka.

REKLAMA

Spełnić marzenia i dać z siebie wszystko

Zoria Ługańsk, Maccabi Tel Aviv oraz Gent. Z tymi zespołami przyjdzie zmierzyć się zielonym w zbliżających się europejskich wojażach. Każdy urwany punkt będzie dla zespołu z Islandii sukcesem, wspominanych tam zapewne latami. Oni już nic nie muszą, a wszystko co zrobią od teraz, będzie po prostu wspaniałym dodatkiem.

Breidablik Kopavogur jest pierwszą drużyną w historii, która awansowała do jakichkolwiek grupowych rozgrywek europejskich, rozpoczynając eliminacje od fazy wstępnej. Do tej pory żadna drużyna nigdy tego nie dokonała. Oczywiście, wprowadzenie Ligi Konferencji nieco ułatwiło tym najsłabszym grę w Europie, ale wyczyn mistrza Islandii jest godny podkreślenia. Dziś Wikingowie mogą świętować. W najbliższej przyszłości zagrają na stadionach, których większość z zawodników do tej pory oglądać mogła jedynie w telewizji. Kolejna historia udowadniająca, że warto marzyć…

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ