Benjamin Šeško już dawno został zaszufladkowany jako „nowy Erling Haaland”. 20-letni Słoweniec w młodym wieku został „wyłowiony” przez Red Bulla, a w barwach RB Salzburg błyszczał kapitalną skutecznością. Przez długi czas wróżono mu wielką karierę i zastanawiano się, który mocny klub da mu szansę. Dziś, wspomniany Benjamin Šeško potwierdził, że dotychczasowe zachwyty nie były pomyłką. Jego kwadrans w meczu Unionu Berlin z RB Lipsk był po prostu magiczny.
Tak o Šeško pisaliśmy w ubiegłym roku:
Pod niektórymi względami Šeško może przypominać Erlinga Haalanda. Słoweniec mierzy około 195 centymetrów wzrostu, przy czym jednak jest bardzo silny i pewnie trzyma się na nogach. W odróżnieniu od Norwega jest prawonożny i według obserwatorów nie ma jeszcze aż takiej pewności siebie na boisku, przez co nie jest aż tak przebojowy. Jest graczem bardziej drużynowym, ale ze znakomitym wykończeniem. Pod tym względem może nawet równać się z Haalandem. Mimo swojego wzrostu jest bardzo szybki i niemal doskonały technicznie. Dobrze także radzi sobie w grze w powietrzu, co nie zawsze jest takie oczywiste u wysokich zawodników.
Uczciwie rzecz ujmując, ekipa z Lipska zdołała sprowadzić Słoweńca głównie ze względu na bliskie relacje z Salzburgiem. Šeško na starcie sezonu nie miał jednak szans liczyć na wyjątkowe traktowanie. Zagrał 26 minut w Superpucharze Niemiec i 10 minut przeciwko Stuttgartowi. W 75. minucie dzisiejszego meczu z Unionem Berlin wszedł na murawę i rozpoczął swoje show. Jego dwa gole — oba w odstępie DWÓCH MINUT były pokazem wielkiego potencjału.
Pół żartem pół serio, Benjamin Šeško w kwadrans pokazał więcej, niż Timo Werner przez ostatnie 10 spotkań
Marco Rose dostał niezwykle utalentowanego napastnika, któremu powinien dawać coraz więcej szans gry. Co więcej, Šeško mając u boku takich piłkarzy jak Xavi Simons czy Dani Olmo może w tym sezonie co chwilę trafiać na nagłówki serwisów sportowych. Już dawno kupił nas swoim talentem — teraz po prostu zaczyna pokazywać go na szerszą skalę.