Manchester United ma prawo czuć wrogość do Eintrachtu Frankfurt. Gdyby podopieczni Dino Toppmöllera nie rozgromili w zeszły weekend Bayernu Monachium, Bawarczycy mogliby „zluzować” ostatnie spotkanie fazy grupowej Champions League. Czerwone Diabły nie mogły więc liczyć na taryfę ulgową ze strony Bayernu, który nie mógł pozwolić sobie na kolejną wpadkę. Thomas Tuchel posłał do boju najmocniejszy skład, rezygnując z niesprawdzającego się pomysłu z Choupo-Motingiem za plecami Harry’ego Kane’a. United mogli liczyć tylko na siebie…
Pojedynek, który miał dać wiele emocji… okazał się mocno rozczarowujący
Klarownych sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Manchester próbował — ale nie był w stanie groźniej zaatakować bramki bronionej przez Manuela Neuera. Bayern mimo mocnego składu nie miał wielkiego ciśnienia, by podkręcać tempa gry. Tym sposobem widzieliśmy mecz o dużym znaczeniu dla losów grupy A, a zarazem pojedynek o mocno przeciętnej jakości sportowej. Pierwsza połowa — łącznie 0.39 xG z obu stron. Nie będziemy lać wody, opisując ofensywne akcje, których… nie było.
Jakby tego było mało, w 40. minucie murawę z urazem pachwiny opuścił Harry Maguire (co może być wielkim problemem przed ligowym starciem z Liverpoolem). Manchester United wyglądał, jakby czekał na cud i jakąś jedną magiczną akcję, która przyniesie gola. Doczekał się… trafienia Kingsleya Comana, którego obsłużył prawdopodobnie najlepszy na murawie Harry Kane. Czerwone Diabły miały jedno stosunkowo proste zadanie, ale zwyczajnie nie były w stanie go zrealizować. Nie miały wykonawców, ale nie miały też pomysłu. Evans, Wan-Bissaka, Mejbri, Pellistri, Mainoo. Nazwiska rezerwowych wiele mówią o tym, gdzie obecnie znajduje się Manchester United. Zamiast podjęcia desperackiej, szaleńczej walki z przeznaczeniem, piłkarze wyglądali, jakby czekali na biały ręcznik rzucony przez ten Haga.
Manchester United nie był w stanie znaleźć sposobu na niemiecki zespół
Piłkarze ten Haga odpadają z Ligi Mistrzów. Nie zagrają także w Lidze Europy. Grupa, z której nie mieli prawa nie wyjść, okazuje się ich kolejną smutną klęską. Uczciwie rzecz ujmując, Manchester sam jest sobie winien. Dziś absolutnie nie zrobił nic, by sięgnąć po 3 punkty. Odpadnięcie z Ligi Mistrzów — jasne, to niemiła niespodzianka. Przykre jednak, że Manchester pogodził się z porażką i zrobił to w tak marnym stylu…