Niesamowita pogoń! Verstappen wygrywa GP Miami po starcie z 9. miejsca

GP Miami zapowiadało się bardzo emocjonująco ze względu na zaskakujące wyniki kwalifikacji. W trzeciej części czasówki Charles Leclerc wypadł z toru i uderzył w bandę, co uniemożliwiło niektórym kierowcom wykonanie szybkiego przejazdu. Na pole position znalazł się Sergio Perez, a jego kolega z zespołu Max Verstappen musiał pogodzić się ze startem do wyścigu z 9. pozycji.

REKLAMA

Start ze środka stawki? Żaden problem

Verstappen po raz kolejny w tym sezonie zanotował dość słaby start i na chwilę spadł nawet na 10 miejsce. Był to jednak jego jedyny słabszy moment. Holender szybko zabrał się do roboty i wyprzedzania kolejnych bolidów. Nie potrzebował do tego nawet systemu DRS, co tylko pokazuje, jak ogromną przewagę mają bolidy Red Bulla nad resztą stawki. Na uznanie zasługuje przede wszystkim manewr na czwartym okrążeniu, kiedy to za jednym zamachem wyprzedził Charlesa Leclerca i Kevina Magnussena. Verstappen wyglądał wręcz tak, jakby w grze wyścigowej włączył wyścig na zbyt niskim poziomie trudności. Już na 15 okrążeniu Holender przebił się na drugie miejsce, za Sergio Perezem. Niemożliwe wydaje się obecnie rywalizowanie z Red Bullem.

W reszcie stawki działo się stosunkowo nie wiele. Niemal wszyscy jechali ostrożnie, skupiając się na strategii na cały wyścig. Na pochwały może zasługiwać Kevin Magnussen. Duńczyk przez długi czas był w stanie bronić się przed Leclerkiem. Wydawało się, że bolid Ferrari jest znacznie lepszy od Haasa, ale bardzo mądrze broniący się Magnussen skutecznie te różnice niwelował. Zaskakiwać mógł fakt, że prowadzący w wyścigu Sergio Perez nie zwiększał przewagi nad resztą stawki. Meksykanin starał się chyba maksymalnie oszczędzać opony, aby wydłużyć przejazd na średniej mieszance.

Kolejny wyścig bez większych emocji

Z walki o podium na własne życzenie usunął się Carlos Sainz. Hiszpan zepsuł zjazd do alei serwisowej i przekroczył dozwoloną prędkość na jej początku. Otrzymał za to 5 sekund kary, co znacząco wpłynęło na jego podejście do reszty wyścigu. Przez większość dystansu po najniższe miejsce na podium jechał nieniepokojony przez nikogo Fernando Alonso. Kierowca Aston Martina dość pewnie jechał po już czwarte podium w tym sezonie. W teorii próbował go ścigać George Russell, ale jego strata była zwyczajnie zbyt duża.

Nie najlepiej radził sobie w Miami Charles Leclerc. Monakijczyk miał problemy z wyprzedzaniem wolniejszych bolidów. Dodatkowo w samej końcówce stracił jeszcze miejsce na rzecz Lewisa Hamiltona. Dla Brytyjczyka to również nie był idealny weekend, ale tempem wyścigowym nadrobił słaby wynik w kwalifikacjach. Warto zaznaczyć, że w punktach wyścig ukończyli obaj kierowcy Alpine. Pierre Gasly na miejscu 8, i Esteban Ocon na 9.

Na 10 okrążeń przed końcem doszło do bratobójczej walki o zwycięstwo pomiędzy Sergio Perezem a Maxem Verstappenem. Holender po zmianie opon wyjechał tuż za Meksykaninem. Perez próbował się bronić, ale nie miał wystarczająco dobrego tempa. Verstappen miał przewagę świeżych opon, a trzeba też przyznać, że był to kolejny niesamowity wyścig w jego wykonaniu. Holender mimo startu z 9. pozycji ponownie pokazał, że jest najlepszym kierowcą w stawce, dodatkowo w najlepszym bolidzie. Nie ma tu mowy o większej rywalizacji. Tym bardziej że GP Miami to czwarty dublet Red Bulla w piątym wyścigu sezonu. Totalna dominacja. Na najniższym stopniu podium kolejny też raz w tym roku dojechał Alonso w Aston Martinie. Najszybsze okrążenie należało do zwycięzcy wyścigu, Maxa Verstappena.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,613FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ