Pierwszy, bardzo krótki etap sezonu, już za nami. Po 4. kolejce Premier League zespoły rozjechały się na przerwę reprezentacyjną. Jeden zespół ciągle trzyma się z kompletem punktów, natomiast dwie ekipy jeszcze nie dopisały sobie żadnych „oczek”. Co wydarzyło się w minionej serii gier? Zapraszamy na podsumowanie, w którym omawiamy pięć tematów, które przykuły naszą uwagę.
West Ham dobrze spożytkował pieniądze ze sprzedaży Declana Rice’a
West Ham, który poprzedni sezon zakończył z przewagą tylko sześciu „oczek” nad strefą spadkową, a latem stracił swojego najlepszego piłkarza, który jest jednym z najlepszych środkowych pomocników na świecie. Nikt nie mógł zakładać, że w 4 meczach zespół Davida Moyesa zdobędzie 10 punktów i dzięki graniu na otwarcie kolejki noc z piątku na sobotę spędził na fotelu lidera. Nowy dyrektor sportowy, Tim Steidten bardzo mądrze spożytkował pieniądze ze sprzedaży Declana Rice’a.
W środkowej strefie nadal występuje Lucas Paqueta, ale obok siebie ma dwie nowe twarze – Jamesa Ward-Prowse’a oraz Edsona Alvareza. Były gracz Ajaxu przede wszystkim odpowiada za grę w destrukcji i w pierwszych dwóch meczach robił to znakomicie. Alvarez ma świadomość taktyczną i skutecznie wspomaga środkowych obrońców. Pozyskany z Southampton Ward-Prowse dodaje jakość w rozegraniu, zapewnia więcej spokoju i kontroli w posiadaniu piłki, a także – co oczywiste – świetnie bije stałe fragmenty gry, co przy wieżach, które posiada West Ham jest nieocenione. W ten sposób zaliczył już dwie asysty, trzecią dołożył z gry i strzelił jeszcze bramkę, a zagrał w nowym zespole dopiero trzy mecze.
Brighton kreuje kolejne gwiazdy
Po porażce w 3. kolejce z West Hamem Brighton zrehabilitowało się wygrywając 3:1 na The Amex z Newcastle ponownie prezentując atrakcyjny i ofensywny futbol oraz przewyższając swoich bogatszych rywali kulturą gry. Bohaterem spotkania został Evan Ferguson, który strzelił hat-tricka. 18-letni napastnik objawił się już światu w poprzednim sezonie Premier League, ale Mewy latem nawet nie rozważały sprzedaży Irlandczyka, bo zdają sobie sprawę ile mogą zarobić na nim w niedalekiej przyszłości. Ferguson jest napastnikiem niezwykle skutecznym. Potrafi błyskawicznie przygotować sobie pozycję do strzału i ma silne oraz precyzyjne uderzenie. Co więcej, Roberto De Zerbi nie musi martwić się, że wystawiając go w składzie długimi fragmentami zespół będzie grał w dziesiątkę, ponieważ Evan Ferguson nie obniża ogólnego poziomu gry drużyny.
To może być także przełomowy sezon dla dwóch kolejnych piłkarzy Brighton – 22-letniego Billy’ego Gilmoura i 23-letniego Jana Paula van Hecke. Gilmour od początku sezonu może się podobać. Ciągle jest pod grą, ma oczy dookoła głowy, dzięki czemu trudno zabrać mu piłkę i notuje sporo progresywnych podań. Kwestią czasu jest aż media podłapią, że Chelsea rok temu wypuściła go za frytki, a teraz wydaje grube miliony na środkowych pomocników. Van Hecke ma natomiast „gen środkowego obrońcy Brighton” przy rozegraniu i na ten moment jest znacznie pewniejszy w defensywie niż Adam Webster. Brighton produkuje dobrych piłkarzy niczym fabryka. Jedni odeszli (Caicedo, Mac Allister), następni są już szykowani do sprzedaży.
Ange Postecoglu znalazł nową 9-tkę?
Tottenham fantastycznie rozpoczął sezon, imponuje przede wszystkim ich gra w defensywie, ale do tego weekendu brakowało tylko jednego – napastnika, który wpasuje się w filozofię gry Ange’a Postecoglou. Tak było do tej kolejki, ponieważ w meczu z Burnley trener zastosował inny pomysł i problem się rozwiązał. Na pozycję środkowego napastnika został przesunięty Heung-min Son, a jego miejsce na lewym skrzydle zajął Monor Salomon. Dla przypomnienia – skład stracił Richarlison. Koreańczyk popisał się hat-trickiem w wygranym 5:2 meczu z Burnley. Choć wielu graczy u Postecoglou zyskało nowe życie to Son w pierwszych meczach sezonu nadal był Sonem z poprzedniego sezonu, a nie z lat poprzednich. Australijski szkoleniowiec może rozwiązać więc dwa problemy za jednym zamachem.
Przy naszym tytułowym wniosku umieściliśmy znak zapytania, ponieważ trzeba pamiętać, że to tylko jeden mecz. Burnley zagrało z Tottenhamem w otwarte karty, nie bało się zakładać pressing 1 na 1 na całym boisku, więc Koguty miały dużo przestrzeni do wykorzystania przeprowadzając atak w szykim tempie. W taki sposób Son strzelił wszystkie trzy gole. Czekamy więc na jego występy z rywalem broniącym się blisko własnego pola karnego.
Tak grające Nottingham Forest może być spokojne o utrzymanie w Premier League
Nottingham Forest na starcie sezonu dostało na papierze bardzo trudny terminarz. W pierwszych czterech kolejkach musieli zmierzyć się z Arsenalem, Man United i Chelsea. Po porażkach jedną bramką z dwoma pierwszymi zespołami w ten weekend pokonali 1:0 The Blues. Steve Cooper ma prosty plan na spotkania z silniejszymi rywalami. Jego zespół jest nastawiony bardzo defensywnie, broni w niskim pressingu (choć potrafią podejść wyżej; przykładem sobotni mecz z Chelsea, w którym strzelil bramkę po odbiorze na połowie przeciwnika) skutecznie utrudniając kreowanie sytuacji rywalom.
Taki styl gry ma jednak sens tylko pod jednym warunkiem – jeśli jesteś w stanie regularnie wyprowadzać kontrataki. Zespołowi Steve’a Coopera ataki przeprowadzane w szybkim tempie pasują idealnie. Jest potrafiący połykać metry z piłką oraz posiadający dobrą wizję Morgan Gibbs-White. Jest szybki, niesamowicie silny i potrafiący kończyć akcje Taiwo Awoniyi. Nie ma już Brenanna Johnsona, który w ostatni dzień okienka transferowego odszedł do Tottenhamu, ale pozyskany Athony Elanga (bardzo dobre wejścia z ławki z Arsenalem i Chelsea) oraz Callum Hudson-Odoi powinni wypełnić lukę po Walijczyku.
Piłkarz za 100 mln funtów wygląda jak Declan Rice
Arsenal rzutem na taśmę pokonał Manchester United na Emirates Stadium (3:1), a bohaterem spotkania został Declan Rice. Nowy nabytek Arsenalu strzelił kluczowego gola w 96. minucie, ale już wcześniej był najlepszy na boisku. Anglik po prostu zawładnął całym środkiem pola. To on najczęściej zagrywał podania do kolegów ustawionych pomiędzy linią pomocy, a obrony rywala. Swoje zrobił także w defensywie. Declan Rice zawsze jest perfekcyjnie ustawiony, a dzięki swojej mobilności i czytaniu gry zbiera piłki jak „pacman”.
Mecz z Manchesterem United nie był jedynym, po którym kibice (słusznie) zachwycają się Declanem Ricem. 24-latek wszedł do Arsenalu i od razu stał się liderem tego zespołu. Nie potrzebował ani jednego meczu na aklimatyzację, nie potrzebował czasu na przystosowanie się do gry filozofii nowej drużyny, znacznie bardziej nastawionej na posiadanie piłki niż jego wcześniejszy pracodawca. Gdybyśmy przeanalizowali wszystkie spotkania Arsenalu to w każdym śmiało moglibyśmy umieścić Declana Rice’a w trójce najlepszych piłkarzy Kanonierów. Rice od początku sezonu także trochę przykrywa problem, jaki mają Kanonierzy z odpowiednim zastąpieniem Granita Xhaki. Anglik to naszym zdaniem najbardziej kompletny defensywny pomocnik na świecie. Tak właśnie wygląda piłkarz za 100 milionów funtów.
Co jeszcze wydarzyło się w 4. kolejce Premier League?
- Oprócz Heung-min Sona i Evana Fergusona hat-tricka zdobył także Erling Haaland, ale to już nikogo nie dziwi. Manchester City pokonał Fulham (5:1) i nadal jest jedynym zespołem z kompletem punktów.
- Pierwsze punkty zdobyły Everton oraz Sheffield. Oba zespoły w tej kolejce zmierzyły się ze sobą na Bramall Lane, gdzie padł remis 2:2.
- Sheffield stało się też pierwszym beniaminkiem, który zapunktował w tym sezonie Premier League. Luton i Burnley przegrały w tej kolejce z – odpowiednio – West Hamem i Tottenhamem.
- Liverpool w tej kolejce pokonał groźną Aston Villę 3:0 rozgrywając najlepszy mecz w sezonie. Dla zespołu Jurgena Kloppa było to pierwsze czyste konto.
- Brentford przedłużyło serię meczów bez porażki, ale z Bournemouth jednocześnie zantowali trzeci remis w sezonie (2:2). Swojego czwartego gola w tych rozgrywkach strzelił Bryan Mbeumo.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej