W pierwszym półfinale Mistrzostw Świata w Katarze zmierzyły się reprezentacje Argentyny i Chorwacji. Był to pojedynek najlepszych zawodników dwóch poprzednich mundiali: Leo Messiego (2014) z Luką Modriciem (2018). Cztery lata temu na mistrzostwach w Rosji reprezentacje te spotkały się w fazie grupowej. Wówczas 3:0 wygrała Chorwacja.
Chorwacja lepiej zaczęła, ale końcówka pierwszej połowy należała do Argentyny
Z początku obie drużyny wydawały się badać teren. Nikt nie rzucił się do atakowania od pierwszego gwizdka sędziego. Częściej przy piłce byli Chorwaci, ale polegało to głównie na wymianie podań w środkowej strefie boiska. Argentyńczycy zdawali się tym nie przejmować. Grali ostrożnie, ale nie pozwalali rywalom na zbliżanie się do własnego pola karnego.
Wszystko zmieniło się koło 30 minuty pierwszej połowy. Argentyńczycy wyraźnie przejęli wówczas inicjatywę i zaczęli rozgrywać piłkę blisko pola karnego Chorwatów. Podczas jednej z akcji Julian Alvarez otrzymał fantastyczne prostopadłe podanie i został sfaulowany w polu karnym przez Dominika Livakovicia. Duży błąd w tej akcji popełnił Dejan Lovren, który złamał linię spalonego. Sędzia wskazał na rzut karny, a ten na bramkę zamienił Leo Messi. Chorwacja próbowała szybko odpowiedzieć, ale nadziała się na kontratak. Było w tym trochę pecha, bo obrońcy Vatreni dwukrotnie nie trafili w piłkę przy próbie wybicia. Za takie błędy się płaci, a Argentyńczycy nie mieli litości, zdobywając swoją drugą bramkę. Tym razem na listę strzelców wpisał się Alvarez.
Chorwaci musieli atakować, a to było na rękę Argentyńczykom
Zlatko Dalić zmuszony był do szybkiej reakcji. Jeszcze w przerwie dokonał dwóch zmian, a na początku drugiej połowy dokonał kolejnej roszady. Chorwacja przyjęła bardziej ofensywne nastawienie i znacznie przyspieszyła swoją grę na połowie rywali. To było na rękę Argentynie. Zawodnicy Scaloniego mogli skupiać się na obronie, a w zamian przy kontratakach otrzymywali dużo więcej wolnej przestrzeni.
Chorwacja musiała, ale nie potrafiła. Można doceniać Vatreni za serce wkładane grę, ale nie wszystko jest się w stanie nadrobić walecznością. W 69. minucie o swoich brakach przekonała się cała defensywa Chorwacji. Leo Messi indywidualną akcją wszedł w pole karne, po czym wystawił piłkę Alvarezowi niemal do pustej bramki. Gol na 3:0 przypieczętował awans Argentyny do niedzielnego finału. Chorwatom nie można odmówić chęci, ale byli w tym meczu drużyną gorszą.
Leo Messi dzięki bramce z rzutu karnego stał się najlepszym strzelcem na mistrzostwach świata w historii reprezentacji Argentyny. Ma już na swoim koncie 11 goli, a wyprzedził Gabriela Batistute, który miał ich 10. Zrównał się także z Kylianem Mbappe w liczbie bramek na Mundialu w Katarze. Obaj mają ich 5. Francuz szansę na odpowiedź będzie miał jutro w meczu z Marokiem. Zwycięzca tego meczu zmierzy się w niedziele z Argentyną w wielkim finale Mistrzostw Świata.