Ćwierćfinał mistrzostwa świata miał być dla Polek najtrudniejszym etapem turnieju, a ich przejście – niemal niemożliwe. Włoszki od początku mistrzostw prezentowały wysoki poziom gry i trudno było sobie wyobrazić, że nasze siatkarki będą w stanie im zagrozić.
Niestety spotkanie zaczęło się bardzo źle. Rywalki szybko objęły prowadzenie 5:2, a gra w ataku po raz kolejny była dużym problemem w zespole Stefano Lavariniego. Włoszki bezlitośnie wykorzystywały kontry i zdobywały kolejne punkty. Polki nie miały recepty na ich skuteczną grę i szybko traciły dystans. Pierwszy set zakończył się pewnym zwycięstwem Włoszek 18:25.
Druga partia wyglądała lepiej. Polki poprawiły grę w obronie i doprowadziły do remisu 12:12. Niestety dobra passa trwała krótko. Włoszki znów przejęły inicjatywę, a nasze błędy – szczególnie w ataku i na zagrywce – sprawiły, że szanse na zwycięstwo stopniały. Ostatecznie drugi set zakończył się wynikiem 21:25.
Trzeci set miał podobny przebieg. Włoszki szybko wyszły na prowadzenie i kontrolowały przebieg gry. Biało-czerwone próbowały walczyć, ale brak skuteczności w ataku ponownie okazał się kluczowym problemem. Po ataku Fahr rywalki przypieczętowały zwycięstwo 18:25, a cały mecz zakończył się wynikiem 0:3.
Ćwierćfinał obnażył największe mankamenty naszej drużyny – przede wszystkim brak skuteczności w ataku. Jeśli Polki chcą w przyszłości walczyć z najlepszymi, trener Lavarini i jego zawodniczki muszą mocno popracować nad tym elementem gry.