Maurizio Sarri oficjanie przedłużył umowę z rzymskim klubem do 30 czerwca 2025 roku. Ten ruch ze strony klubu jasno pokazuje, że widzi u siebie Włocha w dłuższej perspektywie. W ostatnim sezonie pokazał, że jako koordynator nie zaniżył poziomu orlich lotów.
Utrzymana pozycja
Lazio zakończyło niedawną kampanie o jedną lokatę wyżej niż przed przyjściem Sarriego. Włodarze Biancocelesti gdzieś w duchu zapewne liczą na utrzymanie tej wzrostowej tendencji przez wielbiciela papierosów. Wszakże wskoczenie o jeszcze jedno miejsce wyżej zapewniłoby drużynie powrót do rozgrywek Ligi Mistrzów. To na pewno będzie cel nadrzędny na przyszły sezon.
Sarri mający teoretycznie więcej czasu w zapasie na pewno skupi się na usprawnienie swojego kolektywu. Przede wszystkim… będzie musiał zwrócić uwagę na defensywę, która do tej pory pozwoliła na utratę zbyt dużej liczby bramek. Spośród zespołów pierwszej dziesiątki Serie A tylko Hellas Verona straciła więcej goli od Lazio. A przecież I Mastini zajęli 9 miejsce czyli znaleźli się o cztery stopnie niżej od Rzymian.
Szykowanie niespodzianki
Gdyby Włochowi udało się poprawić grę w obronie Le Aquile przy jednoczesnym zachowaniu jej bramkostrzelności (2 najskuteczniejsza drużyna w ostatnim sezonie), to mógłby porządnie zamieszać w układzie sił calcio. Jeśli wszystkie zębatki najdą się na siebie bez zgrzytów, to być może do boju o scudetto ruszy niespodziewany pretendent.
Oczywiście snuć wielkie plany może każdy, a w futbolowej rzeczywistości nie ma na nic gwarancji. Może się okazać, że nawet najlogiczniejsze transfery nie przyniosą oczekiwanych rezultatów. Niemniej nie można powiedzieć, że Lazio po pewnych szlifach nie wejdzie na wyższy poziom. Da się jednak stwierdzić, że ten potencjał istnieje.