Mateusz Rębecki zadebiutował w UFC. Były mistrz FEN w kategorii lekkiej, w sierpniu ubiegłego roku zwyciężył walkę z Rodrigo Lidio podczas Dana White’s Contender Series. Dzięki temu dostał szansę zaprezentowania swoich umiejętności w największej organizacji MMA na świecie. Jego pierwszym rywalem miał zostać Omar Morales, ale po jego wycofaniu z powodu kontuzji wyzwanie przyjął niepokonany Amerykanin Nick Fiore.
Popularny „Chińczyk” od początku doskonale czuł dystans
Polak systematycznie trafiał rywala, a pod koniec rundy zaskakująco sprowadził go do parteru. To o tyle ciekawe, że Nick Fiore właśnie w tej płaszczyźnie miał mieć największe atuty. Rębecki nic sobie jednak z tego nie robił i dominował przeciwnika „z góry”. Przewaga Polaka była niepodważalna, a scenariusz powtórzył się w każdej z rund. Z 15 minut blisko 7 było kontrolą Chińczyka w parterze, w każdej z rund miał również znaczną przewagę uderzeń. Narzekać możemy jedynie na kondycję Mateusza, który w wywiadzie po zakończeniu pojedynku wyglądał na wymęczonego starciem.
Oczywiście, do pełni szczęścia zabrakło dziś skończenia. Polak, który zachwycił Danę White’a podczas DWCS bardzo spokojnie zrealizował swój plan na walkę, dopisując siedemnaste zwycięstwo w karierze. To było dobre przetarcie w oktagonie UFC. Nie ma sensu wyciągać daleko idących wniosków. Czas pracować nad kondycją i czekać na poważniejsze wyzwania.