Marek Koźmiński, który przegrał w wyborach na prezesa PZPN z Cezarym Kuleszą udzielił wywiadu dla radia „RMF FM”. 52-latek, jak wielu ekspertów, którzy zabierali głos po meczu z Albanią, apeluje o pożegnanie się z Fernando Santosem, a dodatkowo zaproponował swoją kandydaturę na schedę po doświadczonym Portugalczyku. Jego wizja może zaskakiwać – znajduje się w niej były selekcjoner, Adam Nawałka.
Koźmiński zaczął od krytyki Fernando Santosa
– Trzeba podziękować Santosowi. Dziś nie ma nikogo, kto byłby za tym, żeby trener pozostał na swoim stanowisku. Trener oczywiście jest winny, trener popełnił ogromne błędy. Natomiast ktoś mu te błędy pozwolił popełnić, ktoś mu nie pomógł. I mamy taką sytuację, jaką mamy – powiedział były wiceprezes PZPN wbijając szpilkę w obecną władzę. – Osobiście będąc reprezentantem Polski od 1992 roku i później, gdy uczestniczyłem w strukturach PZPN-u do 2021 roku, to tak głębokiego kryzysu na wielu płaszczyznach sobie nie przypominam – dodał krytykując osoby decyzyjne w PZPN.
Faworytem do przejęcia sterów po Fernando Santosie jest jego zdaniem Marek Papszun, co absolutnie nie może dziwić. Marek Koźmiński przypomniał także, że drugi najczęściej wymieniany kandydat, czyli Maciej Skorża pracuje obecnie w Japonii i nie jest zainteresowany przejęciem polskiej kadry.
Zdaniem Koźmińskiego do reprezentacji powinien powrócić Adam Nawałka
Były reprezentant Polski uważa jednak, że już nie w roli pierwszego selekcjonera, a asystenta. – Aczkolwiek ja osobiście zrobiłbym inaczej. Ja uważam, żereset powinien być głębszy. Ja bym dał młodego człowieka, który miałby wsparcie w byłym selekcjonerze – przywróciłbym do pracy z Polskim Związkiem Piłki Nożnej Adama Nawałkę ale nie jako selekcjonera, tylko jako doradcę, jako asystenta, jako osobę, która swoim ogromnym doświadczeniem pomogłaby polskiej piłce – przedstawia swój pomysł były wiceprezes PZPN. Kto jego zdaniem powinien zostać nowym selekcjonerem? – A na pierwszego trenera, na selekcjonera dałbym młodego chłopaka – Dawida Szulczka – zaskoczył Koźmiński.
Rozwiązanie, które proponuje Marek Koźmiński jest ciekawe, aczkolwiek mało prawdopodobne i bardzo ryzykowne. Dawid Szulczek to bardzo młody trener, który powinien spokojnie się rozwijać. Po udanej pracy w Warcie Poznań następnym krokiem dla 33-latka powinien być większy polski klub, z którym zebrałby doświadczenie w europejskich pucharach. Jeśli i tam by się sprawdził – wówczas realnie można byłoby rozważać powierzenie mu reprezentacji Polski, w której miałby do czynienia ze znacznie większymi nazwiskami. Oczywiście, czasem ryzykowne ruchy się opłacają, ale nasza kadra jest dziś w tak beznadziejnej sytuacji, że nowy selekcjoner musi zacząć robić wyniki od razu. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że dla Dawida Szulczka byłby to skok na zbyt głęboką wodę.