Real Madryt z własnej winy nie miał łatwej sytuacji w Lidze Mistrzów. Nowy format tych rozgrywek okazał się trudniejszy i bardziej wymagający, co zbiegło się ze słabszą formą Królewskich na jesieni. W związku z tym w meczu z RB Salzburg Real grał nie o czołową ósemkę tabeli, a o zapewnienie sobie co najmniej awansu do play-offów. Z pewnością mało to satysfakcjonujące, ale za własne potknięcia się płaci.
Real nie był efektowny, ale bardzo efektywny
Wbrew temu, co można było usłyszeć od komentatorów w polskiej transmisji, dość mozolny początek to dokładnie to, czego można było spodziewać się po Realu Madryt. Królewscy od początku sezonu tworzą sobie bardzo mało okazji w pierwszych minutach i tak też było tym razem. Biła z tego zbyt duża pewność siebie, co już nie raz okazywało się zgubne. Tym razem jednak udało się uniknąć poważnych konsekwencji.
Brak polotu w ofensywie nie okazał się problemem. Pierwszy celny strzał, chociaż padł dopiero po 25. minutach, zakończył się od razu golem. Po długim podaniu Viniciusa piłkę źle przyjmował Bellingham, ale w odpowiednim miejscu był Rodrygo, umieszczając piłkę w bramce. 10 minut później ten sam zawodnik podwyższył prowadzenie Realu. Tym razem Brazylijczyk popisał się znakomitym strzałem z narożnika pola karnego. Królewscy nie stworzyli widowiska na miarę Ligi Mistrzów, ale do przerwy spełniali postawione przed nimi zadanie. Salzburg mimo dobrego pierwszego kwadransa wyraźnie został zdominowany w późniejszej części pierwszej połowy, czego efektem były stracone gole.
𝐑𝐎𝐃𝐑𝐘𝐆𝐎 𝐏𝐎 𝐑𝐀𝐙 𝐃𝐑𝐔𝐆𝐈! 💥 Ale co to była za akcja?! Co za podanie Jude'a Bellinghama! 🤯 Zagrał niczym w grze komputerowej! 🎮
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) January 22, 2025
📺 Mecz Realu z Salzburgiem trwa w CANAL+ 360 i serwisie CANAL+: https://t.co/CSTjelglZW pic.twitter.com/9HKpUCpnuV
Real bez większych potrzeb, Salzburg bez chęci
O poziomie RB Salzburg w tym meczu niech świadczy fakt, że Real grał w bardzo treningowym tempie, a i tak zdobywał kolejne gole. Już chwilę po wznowieniu gry po przerwie błąd popełnił golkiper gości, co wykorzystał Kylian Mbappe, kierując piłkę do pustej bramki. Po kilku minutach na listę strzelców po indywidualnej akcji wpisał się Vinicius Junior. Królewscy nie wkładali w to spotkanie zbyt dużego wysiłku, nie specjalnie forsowali tempo, a nie tylko mieli bardziej niż korzystny wynik, ale też zadowolonych wszystkich ofensywnych zawodników. Nic też dziwnego, że Ancelotti zdecydował się na zmiany wcześniej niż zazwyczaj.
Królewscy rozgrywali mecz na własnych zasadach. Salzburg już bardziej pozorował grę, niż realnie starał się przeciwstawiać Realowi. Efektem był piąty gol, przy którym akcja rozpoczęła się Thibaut Courtois’a, a zakończyła drugim tego wieczora trafieniem Viniciusa. O ile w pierwszych minutach można było narzekać na styl gry Realu, tak później już do tego powodów nie było. Los Blancos grali swoje, a kiedy wyczuwali słabość rywala, tak doskonale to wykorzystywali. Salzburg co prawda stać było na trafienie honorowe, ale nie powinno to wpływać na ocenę występu Królewskich. Zanotowali bardzo wysokie zwycięstwo, dali sobie szansę na awans do czołowej ósemki Ligi Mistrzów, a przy tym za dużo się nie przemęczyli. Czego chcieć więcej?
𝐌𝐀𝐍𝐈𝐓𝐀! 🤚 Real Madryt w starciu z Salzburgiem się nie zatrzymuje! 👑 Dublet ma już na koncie Vinicius! 🇧🇷
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) January 22, 2025
📺 Mecz trwa w CANAL+ 360 i w serwisie CANAL+: https://t.co/CSTjelglZW pic.twitter.com/Noz67uYaK2