Haas postanowił zaskoczyć wszystkich. Drugim kierowcą amerykańskiej ekipy na sezon 2022 został Kevin Magnussen. Duńczyk zajmie miejsce zwolnionego przed kilkoma dniami Nikity Mazepina.
Niespodziewany wybór
Kevin Magnussen po rocznej przerwie wróci na tory w bolidzie Formuły 1. Duńczyk ponownie związał się z ekipą Haasa, w której barwach ścigał się w latach 2017-2020. Jego przygoda z F1 zaczęła się jednak wcześniej, bo już w 2014 roku. Wybór Magnussena to niemałe zaskoczenie. W mediach pojawiały się różne nazwiska, ale akurat o Duńczyku raczej się nie mówiło. Najbliżej było, przynajmniej w teorii, Pietro Fittipaldiemu. Zaczęło też pojawiać się coraz więcej szczegółów dotyczących poszukiwań Haasa. Na pierwszy plan przebijały się oczywiście finanse i sponsorzy, jakich może przyciągnąć nowy kierowca. Drugim aspektem miało być doświadczenie. Haas po roku z debiutantami miał chcieć zakontraktować kogoś obytego w świecie Formuły 1.
Potrzeba zmian
Haas poszukiwał kierowcy po tym jak rozwiązał kontrakt z Nikitą Mazepinem. Z powodu wojny na Ukrainie możliwe było, że rosyjski kierowca nie mógłby startować w wyścigach. Haas nie chciał czekać na decyzje FIA i sam zaczął podejmować konkretne działania. Wraz z Mazepinem pozbyli się także sponsora, Uralkali. Wiązało się to także ze zmianą malowania. Natychmiastowo usunięto to przypominające rosyjską flagę.
Nie ma też co ukrywać, że ze sportowego punktu widzenia ostatni sezon był dla Haasa kompletną porażką. Nie zdobyli ani jednego punktu i w każdym wyścigu zamykali stawkę. Był to efekt niedoświadczonych kierowców, ale także bardzo słabego bolidu. Nie byli w stanie konkurować z innymi ekipami i jedynym celem było dotrwanie do końca.
Magnussen może i nigdy Formuły 1 nie zwojował, ale ma tak potrzebne doświadczenie. Może to być ważne zarówno dla ekipy, jak i drugiego kierowcy, czyli Micka Schumachera. Przed Haasem nie ma wygórowanych oczekiwań i każdy zdobyty punkt powinien być dla nich sukcesem.