Kolejny weekend z polską piłką i kolejne nowe wnioski. Po 9. kolejce Ekstraklasy na tapet bierzemy następujące tematy: gole Leonardo Rochy, perspektywy Legii na sukces w Lidze Konferencji, wejście do Ekstraklasy Dawida Kroczka, nowego-starego Górnika oraz realistyczne cele na ten sezon Śląska Wrocław. Zapraszamy do lektury.
Jeśli Leonardo Rocha nie odejdzie zimą to jest faworytem do zdobycia korony króla strzelców Ekstraklasy
Bohaterem 9. kolejki Ekstraklasy musimy wybrać Leonardo Rochę, który w derbach z Koroną Kielce strzelił hat-tricka. Portugalski napastnik podwyższył swój dorobek strzelecki do 9 goli w tym sezonie, co jak na zespół rozpoczynający ten weekend w strefie spadkowej jest imponujące. Kiedy Rocha przychodził do Radomiaka w pierwszych momentach sprawiał wrażenie napastnika, który dzięki swojemu wzrostowi będzie miał proste zadania – wygrywać pojedynki w powietrzu oraz dochodzić do strzałów głową po dośrodkowaniach.
Wachlarz możliwości Leonardo Rochy jest jednak znacznie szerszy. Jego największe atuty to oczywiście gra w powietrzu oraz wykorzystywanie bardzo dobrych warunków fizycznych, ale 27-latek przy tym jest dobrze wyszkolony technicznie i potrafi dochodzić do sytuacji strzeleckich dzięki umiejętnościach czysto piłkarskich oraz inteligencji boiskowej. Bruno Baltazar pomógł Leonardo Rochy się wypromować tworząc system, w którym to on ma być punktem końcowym tworzonych akcji, a Portugalczyk odwdzięcza się zespołowi trafiając do siatki z nadzwyczajną częstotliwością.
Radomiak Radom 4:0 Korona Kielce
Legia w pucharach? Zaczynamy mieć obawy
W dwóch ostatnich latach Ekstraklasa miała swojego przedstawiciela w europejskich pucharach na wiosnę. W tym sezonie największą nadzieją na kontynuowanie tej serii jest Legia Warszawa, która – w przeciwieństwie do Jagiellonii – ma europejskie doświadczenie. Zespół Goncalo Feio przebrnął przez eliminacje wygrywając trzy dwumecze, w tym jeden z wymagającym rywalem (Brondby), natomiast biorąc pod uwagę początek sezonu na wszystkich frontach można mieć obawy przed pucharową przygodą Legii Warszawa.
Porażka z Pogonią Szczecin (0:1) była drugim meczem z rzędu, w którym podopieczni Goncalo Feio nie zdobyli punktu, nie strzelili bramki i trudno podważać tezę, że nie stworzyli sobie sytuacji, z których zasłużyli na trafienie do siatki. Czas upływa, a Legia w ofensywie ciągle wygląda na drużynę, która jest zbiorem indywidualności. Patrząc w tabelę nie wygląda to źle, ponieważ Wojskowi zdobyli 16 goli i przed startem 9. kolejki żaden zespół nie mógł pochwalić się lepszym wynikiem. Niemniej jednak, kiedy przychodzi do poważniejszych testów, zespół ma kłopoty z tworzeniem sytuacji. Męczy się w ataku pozycyjnym, z uwagi na nastawienie przeciwników rzadko ma okazję do kontrataków, nie wykorzystuje też wysokiego pressingu jako metody kreowania okazji. Najwięcej zależy więc od indywidualnych zrywów poszczególnych piłkarzy, a te najczęściej obecnie zapewniają Kapustka oraz Luquinhas. Na sukces w Lidze Konferencji to może być za mało.
Pogoń Szczecin 1:0 Legia Warszawa
To już czas, aby mocniej docenić Dawida Kroczka
Kiedy Dawid Kroczek obejmował Cracovię, Ekstraklasa była już zalana falą młodych trenerów, którzy nie mieli bogatej piłkarskiej przeszłości. Był Dawid Szulczek, który przecierał szlaki dla reszty. Był Adrian Siemieniec, który wówczas prowadził Jagiellonię do mistrzostwa Polski. Swoje miejsce w Ekstraklasie miał też Dawid Szwarga, któremu powierzono arcytrudną misję zastąpienia Marka Papszuna. Kilka dni później dołączył także Goncalo Feio – Portugalczyk, ale w gruncie rzeczy przedstawiciel polskiej myśli szkoleniowej. Zatrudnienie Dawida Kroczka nie było więc już nietypowym ruchem polskiego klubu, a więc uwaga medialna nie skupiała się na nim tak mocno, jak w przypadku w/w nazwisk. Aktywność medialną Kroczka – wbrew całej reszcie – trudno w ogóle dostrzec.
U Dawida Kroczka wielu ekspertów i dziennikarzy nie dostrzegało potencjału trenerskiego na skalę jego kolegów po fachu w podobnym wieku, natomiast Cracovia rozpoczęła sezon zdecydowanie powyżej oczekiwań. Na początku w tabeli prezentowali się lepiej niż na boisku, ale w ostatnich kolejkach gra się poprawiła. Pasy najlepiej czują się w szybkich atakach, ale w starciu z Puszczą Niepołomice (2:1) potrafili tworzyć także groźne ataki pozycyjne. Filip Rózga – ustawiony w sobotę na wahadle – oferuje dobrą grę 1v1. Po drugiej stronie potrafi zapewniać to także Kakabadze. Do składu w ostatnich tygodniach wskoczył Hasic, który jest piłkarzem kreatywnym, a van Buren i Kallman dobrze się rozumieją i sprawiają duże trudności rywalom w pojedynkach fizycznych. Wydaje się, że Cracovia jest w dobrych rękach.
Puszcza Niepołomice 1:2 Cracovia
Górnik wrócił do tego, co grał w poprzednim sezonie i zanotował najlepszy występ
W Górniku Zabrze – jak to każdego lata – doszło do rewolucji kadrowej. Klub nie był w stanie utrzymać największych gwiazd, odeszło też kilka ważnych ogniw, więc Jan Urban znowu musiał budować nową wersję zespołu. Po pierwszych tygodniach mogliśmy wnioskować, że Trójkolorowi mają wrócić do ulubionej gry Jana Urbana, czyli do dłuższego utrzymywania się przy piłce, szukania gry kombinacyjnej i cierpliwego budowania ataków pozycyjnych. W pierwszych kolejkach Górnik w wielu meczach miał jednak problemy, aby taki sposób gry był efektywny.
W meczu z GKS-em Katowice zobaczyliśmy zespół Jana Urbana, który nastawił się na grę podobną, jak w poprzednim sezonie. Duże znaczenie miał szybko strzelony gol, a przy prowadzeniu Górnik oddał inicjatywę rywalom, defensywę rozpoczynał w okolicach koła środkowego i wyprowadzał zabójcze kontrataki. Statystyki mówią same za siebie. 26 strzałów, 12 w światło bramki, 5 „dużych okazji” (big chances) i 3 gole. Z szybkimi skrzydłowymi w osobach Taofeeka Ismaheela i Kamila Lukoszka oraz inteligencją boiskową i dokładnością podań Lukasa Podolskiego Górnik ma atuty w szybkich atakach. Jesteśmy ciekawi, jak Jan Urban nastawi zespół na kolejne mecze.
Górnik Zabrze 3:0 GKS Katowice
Celem Śląska Wrocław na ten sezon nie powinno być nic więcej niż utrzymanie
Po 9. kolejce Ekstraklasy wicemistrz Polski zamyka tabelę. Wprawdzie Śląsk ma przed sobą jeszcze dwa zaległe mecze, w których szansa na punkty jest całkiem spora (ze Stalą oraz Radomiakiem), natomiast początek sezonu i tak nie zwiastuje niczego dobrego dla zespołu Jacka Magiery. Wczoraj przy Bułgarskiej wrocławianie nie dali rady stawić czoła liderowi tabeli, ale uderzająca była ich niemoc w ofensywie. W poprzednim sezonie Śląsk w takich meczach czuł się dobrze. Mógł oddać piłkę, pozwolić rywalom na budowanie ataków pozycyjnych i czekać na okazje do kontrataków, które wyprowadzali świetnie. Przeciwko Lechowi ich współczynnik goli oczekiwanych (xG) został wyceniony na 0,25 xG, co jasno obrazuje jakość 10 strzałów, które oddał zespół Jacka Magiery. Z tych prób tylko trzy były z pola karnego.
Oczywiście, Lech jest obecnie zespołem broniącym bardzo dobrze, ale ogólny brak jakości z przodu Śląska musimy połączyć z letnim okienkiem transferowym. Po sezonie odszedł Erik Exposito nie przedłużając kontraktu, a w tygodniu Maccabi Hajfa wpłaciło klauzulę odstępnego za Mathiasa Nahuela Leivę i Śląsk nie miał możliwości zatrzymania Hiszpana. Ta dwójka w poprzednim sezonie odpowiadała za 54% goli, więc trudności z kreowaniem sytuacji siłą rzeczy musiały się pojawić. Śląsk po sezonie, w którym zdobył wicemistrzostwo wrócił do punktu wyjścia i obecnie nie powinni celować w nic ponad jak najszybsze zapewnienie sobie utrzymania.
Co jeszcze wydarzyło się w 9. kolejce Ekstraklasy?
- Widzew Łódź wciąż jest niepokonany w tym sezonie na własnym stadionie. W tej kolejce wygrali z Piastem Gliwice (1:0) powiększając swój dorobek w meczach domowych do 10 punktów w 4 meczach.
- Jagiellonia Białystok nie bez problemów pokonała Lechię Gdańsk (3:2). Adriana Siemieńca musi jednak martwić liczba straconych goli. W 8 meczach tego sezonu Ekstraklasy stracili 16 goli. Gorszy w tym aspekcie jest tylko ich sobotni rywal.
- Janusz Niedźwiedź w debiucie jako trener Stali pokonał na własnym stadionie Motor Lublin (1:0). Mielczanie zmniejszyli stratę do bezpiecznego miejsca w tabeli do punktu.
- Raków Częstochowa wreszcie, w czwartym meczu, zdobył bramkę przed własną publicznością i od razu urządził sobie kanonadę przeciwko Zagłębiu Lubin wygrywając 5:1. Miedziowi po tej kolejce spadli do strefy spadkowej.
- Na rozpoczęcie gry polskich klubów w Lidze Konferencji musimy czekać jeszcze tydzień, ale w tą środę fani Ekstraklasy nie będą się nudzić. Jagiellonia nadrabia zaległości i pojedzie do Lublina na mecz z Motorem, a od wtorku do czwartku rozgrywany jest także Puchar Polski.