Bayer Leverkusen w obecnym sezonie dokonuje rzeczy niemożliwych. Przede wszystkim to oni zdetronizowali Bayern Monachium z tronu Bundesligi. Obecnie pewnie idą po europejskie trofeum. Świeżo po wygranej 5:1 z Eintrachtem Frankfurt przystąpili do spotkania rewanżowego z AS Romą. Włosi przylecieli do Niemiec z zamiarem odrobienia dwubramkowej straty. Drużyna Daniele de Rossiego ostatnio osiągała gorsze wyniki, co jednak nie przekreślało jej w tym pojedynku. Wystarczyło jedynie pokonać Aptekarzy, co… Od początku sezonu przekracza możliwości piłkarskich śmiertelników.
Roma nie grała jakby to ona miała odrabiać straty
Od początku spotkania to jednak gospodarzom bardziej zależało na tworzeniu sobie groźnych akcji. Oczywiście, Roma także przeciwników pressowała, ale nie sprawdzało się to. Najlepszym tego przykładem była składniowa akcja w 15. minucie, po której Palacios był blisko zaskoczenia Mile Svilara. Chwilę później niestety, ale gry nie był w stanie kontynuować Leonardo Spinazzola. Otworzyło to szansę dla Nicoli Zalewskiego, który pojawił się na boisku. Przy następnej akcji w polu karnym przyjezdnych, swój zespół przed stratą bramki uratował Gianluca Mancini. Obrońca świetnie wybił piłkę spod nóg Hlozka.
W 32. minucie Frimpong świetnie zszedł ze skrzydła do środka. Jego podkręcony strzał ledwo co Svilar wybronił. Był to kolejny poważny sygnał ostrzegawczy dla zespołu de Rossiego. Kilka minut później Serb musiał popisać się kolejny raz świetnym refleksem. Najpierw obronił strzał Frimponga z pola karnego, a później dobitkę jego kolegi. Gdyby nie on to rywalizacja w tym dwumeczu prawdopodobnie byłaby już rozstrzygnięta. Wydarzyła się jednak kolejna niesamowita rzecz. Jonathan Tah zachował się we własnym polu karnym niezwykle głupio i przytrzymał Azmouna za koszulkę. Sędzia podyktował za to rzut karny, którego wykorzystał Paredes.
Leverkusen ma w sobie Królewski gen
Pierwsza poważna okazja w drugiej części starcia pojawiła się w 58. minucie. Bayer wyszedł do kontry trójką, Frimpong zagrał Hoffmanowi, ale Niemca strzał zatrzymał świetny w tym spotkaniu Svilar. Chwilę później zespołowi z Niemiec świetną okazję stworzył Lorenzo Pellegrini, który postanowił zabawić się w świętej pamięci Diego Maradonę i dryblować kilku na raz rywali.
Niesamowite jest to, jak Leverkusen dominowało swojego rywala i jak łatwo pozwoliło mu przy tym odrobić straty. A to wszystko przez ich własną postawę w defensywie. W 66. minucie, po zagraniu piłki ręką, Roma otrzymała drugi w tym meczu rzut karny, którego oczywiście wykorzystała za sprawą Paredesa. Jeszcze ciekawsza bramka padła jednak w 82. minucie. Rzut rożny, piłka trafia w Manciniego. I co się dzieje? Włoch upada, a piłka… wlatuje do bramki.
Bayer Leverkusen przegrywał w tym momencie 1:2, jednak taki wynik i tak promował awans do finału. Czy Aptekarze odpuścili? Oczywiście, nie. Walczyli do samego końca, a w siódmej minucie doliczonego czasu gry Josip Stanisic z zimną krwią doprowadził do wyrównania.
To się musiało tak skończyć. Znowu! Brakuje słów, by opisać to, co w obecnym sezonie wyprawiają piłkarze Xabiego Alonso. Królewski gen ponownie dał o sobie znać, a 49. mecz bez porażki i to wyszarpany w takim stylu buduje legendę tego zespołu. Coś niesamowitego!