W meczu Bayern Monachium – Real Madryt, czyli pierwszym spotkaniu półfinałowym Ligi Mistrzów obejrzeliśmy cztery gole. Dwa z nich padły po rzutach karnych. Mimo że gole wyglądają na zwykłe, to jeśli rozłożymy je na czynniki pierwsze, okaże się, że to nie takie łatwe. Stwierdzenie, że pierwsza bramka to tylko wina Kim Min-Jae jest dużym uproszczeniem. Przy kolejnych bramkach także można się dopatrzeć spóźnionych reakcji lub błędnych decyzji, które składają się na utratę bramki.
Pierwsza bramka Viniciusa – 24. minuta
Wszyscy zrzucają winę na Kim Min-Jae, ponieważ dał się zwieść ruchem Viniciusa (o czym pisaliśmy w pomeczowych wnioskach). I mają po części racje. Koreańczyk dobrze wyszedł za napastnikiem, tak jak uczy sztuka bronienia. Sama decyzja była dobra. Błąd popełnił podczas zbliżenia się do przeciwnika. Wiedząc, że nie jest tak zwrotny i szybki jak rywal powinien zostawić sobie trochę zapasu. Vini to bezlitośnie wykorzystał, wbiegając w strefę pozbawioną jakiejkolwiek kontroli ze strony defensywy Bayernu. I tu dochodzimy do meritum. Jak to się stało, że tam było tyle miejsca. Już tłumaczę.
Błąd pomocników Bayernu
Zacznijmy od tego momentu (0:03 na powyższym filmiku). Podanie od Kroosa. Niewątpliwy błysk geniuszu niemieckiego pomocnika. Ale żeby mógł się wydarzyć, to Toni musiał mieć do tego warunki. No i takie tutaj dostrzegam. Moim zdaniem brakuje presji na zawodnika z piłką. Wiedząc, że Kroos potrafi posłać świetne podanie, to Leon Goretzka (najbliżej ustawiony) powinien wywrzeć presję na nim. Szczególnie że rywal jest już na połowie Bayernu. Idziemy dalej.
Błąd czwórki defensywnej
Tu już mamy moment po podaniu, które mija dwie linie Bayernu. Jeśli dopuszczasz do takiego zagrania, to znaczy, że miałeś źle ustawione formacje. Szczególnie zwróćmy uwagę na linię obrony. Już wspomniałem, Kim Min-Jae przeliczył sięw próbie agresywnego wyjścia za Viniciusem. Zauważył to też Thomas Tuchel, twierdząc, że „[Kim] Za wcześnie wykonał pierwszy ruch do Viniciusa przy pierwszej bramce i został złapany przez podanie Toni’ego Kroosa. Spekulował i był zbyt agresywny„. Nie zwraca jednak uwagi, że pozostała trójka z formacji obronnej zaspała.
Normalnie funkcjonująca obrona działa tak, że jak jeden zawodnik wychodzi za napastnikiem, to reszta zawęża pole gry. Tutaj mamy fatalne ustawienie. Joshua Kimmich jest ekstremalnie szeroko, Eric Dier nie zabezpiecza przestrzeni za plecami swojego partnera, no i Noussair Mazraoui jest analogicznie szeroko jak Kimmich. Ja bym najwięcej pretensji miał do Diera, gdyż to on popełnił prócz Kima największy błąd. Najgorsze co mogą zrobić stoperzy, to pozwolić na podanie pomiędzy sobą. A do takiej sytuacji doszło właśnie tutaj. Dla przykładu poglądowy filmik, jak powinna zachować się obrona (od 18 sekundy).
Bramka Sané – 53. minuta
Druga i zarazem ostatnia bramka w meczu Bayern Monachium – Real Madryt, która nie została zdobyta z rzutu karnego. Leroy Sané w stylu Arjena Robbena jechał lewym skrzydłem, złamał akcję na pełnej prędkości do lewej nogi i uderzył po krótkim słupku. Niby nic nadzwyczajnego, ale wyglądało naprawdę efektownie. No i było efektywne. Jak to się stało, że Sané będący lewonożnym zawodnikiem tak łatwo zszedł na swoją dominującą nogę?
Błąd Ferlanda Mendy’ego
Akcja jest bardzo dynamiczna, więc trzeba ją dokładnie pokazać klatka po klatce. Ferland Mendy odprowadza przeciwnika, zamykając mu drogę w stronę bramki. Wydaje się, że jedyna opcja dla Sané to szarża do linii końcowej i dogranie w pole karne. Na szczęście dla Niemca, Mendy popełnił błąd i dał się nabrać na machnięcie nogą. Szczególnie wiedząc o lepszej lewej nodze rywala, to nie powinno mieć miejsca.
Błąd reszty zawodników
Mendy prócz nabrania się na zwód Sané, dodatkowo obrócił się do piłki plecami. Tym samym zabrał sobie możliwość naprawienia błędu i wywarcia presji na rywalu. Skrzydłowy skrzętnie skorzystał z tego prezentu i wjechał w widoczne puste miejsce. Tutaj chciałbym zwrócić uwagę na resztę zawodników Królewskich. Rodrygo jest za daleko, Toni Kroos jest spóźniony, Nacho także powinien być bliżej Mendy’ego. Ewidentnie zabrakło w tej sytuacji szybszego odbudowania swoich pozycji i bardziej agresywnego doskoku. Pozostaje jeszcze kwestia bramki w krótki róg, gdyż bramkarz nie powinien dać sobie strzelić takiego gola. Małym usprawiedliwienie może być naprawdę czysta pozycja do strzału Sané i nieduża odległość połączona z siłą i precyzją uderzenia.
Karne w 57. i 83. minucie
Tutaj nie ma dużo do dyskutowania. Obie jedenastki w meczu Bayern Monachium – Real Madryt zostały podyktowane prawidłowo. Pan sędzia Clément Turpin był bardzo pewny w swoich decyzjach. Rzut karny dla Bayernu został podyktowany po kontakcie lewej nogi Lucasa Vázqueza z prawą noga Jamala Musiali. Duży błąd hiszpańskiego obrońcy, gdyż szansa na trafienie piłki była nikła. Widząc, że pojedynek z Niemcem jest przegrany, Lucas powinien zostawić resztę roboty wracającemu Fede Valverde, który był dosłownie za jego plecami. Hiszpan postanowił jednak spróbować swoich sił i trafił Musiale. Żadnej filozofii.
Co do drugiego karnego wątpliwości także nie ma. Jak przy pierwszej bramce da się bronić Kim Min-Jae, to w drugiej ponosi 100% winy. W zasadach piłki nożnej jeszcze nie ma zapisu, który zezwala na zapasy z przeciwnikiem. A już na pewno nie we własnym polu karnym.
Widzimy wyraźnie, że Rodrygo w pełni kontroluje piłkę, osłaniając ją całym ciałem. Eric Dier mógłby być bliżej, patrząc na to, że wszystko dzieje się bezpośrednio przed bramką Bayernu. Niemniej jednak, Kim będąc na przegranej pozycji łapie Brazylijczyka obiema rękami, czym daje twarde podstawy do podyktowania karnego. Tyle w temacie.