Sezon 2024/25 na boiskach Bundesligi rozpoczęty! W miniony weekend nie obyło się bez niespodzianek – zaskakującą porażkę zanotował bowiem wicemistrz Niemiec ze Stuttgartu. Konkurencja do tytułu mistrzowskiego zdołała co prawda wygrać swoje mecze, ale nie przyszło im to łatwo. Co ciekawe, doczekaliśmy się także polskiego piłkarza w jedenastce kolejki. Oto nasze 5 wniosków ze startu najwyższej klasy rozgrywkowej w Niemczech.
Andrej Kramarić powinien osiągnąć więcej niż status gwiazdy Hoffenheim
Lata mijają, a Chorwat nadal zachwyca. 33-latek sezon 2024/25 rozpoczął tak samo jak skończył poprzedni – od hat-tricka. Ostatnie 8 występów 33-latka to łącznie 10 trafień i 5 asyst. Co więcej, doświadczony napastnik od wielu lat gwarantuje kapitalne liczby, a jego dorobek bramkowy w Bundeslidze sięga już 118 goli. Owszem, Andrej Kramarić zapisze się jako jeden z najlepszych piłkarzy w dziejach Hoffenheim. Jest w tym momencie zawodnikiem z 3. najlepszym wynikiem rozegranych spotkań, najskuteczniejszym strzelcem i 2. najlepszym asystentem.
Możemy się jednak zastanawiać co by było gdyby. Chorwat był przecież swego czasu łączony z Bayernem Monachium. Wydaje się, że potencjał napastnika powinien pozwolić na zdecydowanie więcej niż status gwiazdy Hoffenheim. Kibice Wieśniaków mogą dziękować losowi i samemu Andrejowi za to, że mimo upływu lat nadal robi różnicę i prowadzi zespół do zwycięstw.
Kamil Grabara szczęśliwie, Jakub Kamiński niezwykle pechowo na starcie nowego sezonu Bundesligi
Niedzielny pojedynek VfL Wolfsburg z Bayernem Monachium dostarczył potężnych emocji, a ważne role odgrywali w nim dwaj polscy zawodnicy. Kamil Grabara mimo straty 3 goli zasłużył na niemalże perfekcyjną notę od kickera (1.5) oraz zaszczytne miejsce w jedenastce kolejki. Jakub Kamiński był zamieszany w każdą z trzech straconych bramek, a wspomniany kicker ocenił jego występ jako bliski katastrofy (4.5). Czy rzeczywiście było aż tak świetnie (w przypadku Grabary) i tak fatalnie (w przypadku Kamińskiego)?
25-letni bramkarz miał w ten weekend mnóstwo szczęścia. Umówmy się, strzały oddawane na jego bramkę wymagały przede wszystkim dobrego ustawienia. Nie przesadzajmy z zachwytami. W pierwszej kolejce nie obserwowaliśmy wybitnych występów bramkarskich, więc niezły mecz Polaka wystarczył, by spadły na niego komplementy z piłkarskich Niemiec. Polski golkiper już na starcie sezonu pokazał, że ma kluczową cechę dla osiągnięcia sukcesu. Szczęście. Gdyby w sytuacjach bramkowych rywale uderzyli lżej ale celniej, mecz mógłby skończyć się pogromem. A tak – znalazło się pole do chwalenia Grabary.
Kamiński? Nie oszukujmy się, to był beznadziejny występ w jego wykonaniu, a pomeczowe pytanie Artura Wichniarka o powrót do kadry narodowej w takich okolicznościach zakrawa o kuriozum. Kluczowe w tym wszystkim, że były piłkarz Lecha Poznań został ustawiony na lewej obronie. Na tle takiego rywala jak Bayern było to skrajnie nieodpowiedzialne ze strony Ralpha Hasenhüttla. Kamiński został rzucony na pożarcie, a piłkarze Die Roten niemiłosiernie go ogrywali. Fajnie, że Kuba dobrze wyglądał w okresie przygotowawczym, ale to nie jest ekspert od bronienia.
Bayern lubi wkładać sobie kij w szprychy
No dobrze, skoro Bawarczycy tak łatwo ogrywali Kamińskiego i jego kompanów, to dlaczego musieli drżeć o 3 punkty? No cóż, trudno o pewne zwycięstwo, gdy w obronie ma się tak niepewnych graczy. Sacha Boey dawał sporo korzyści w ofensywie, ale na początku drugiej połowy zapewnił rywalom rzut karny. Min-jae Kim błysnął podaniem do przeciwnika, które również zakończyło się straconym golem. W poprzednim sezonie nierzadko krytykowaliśmy elektryczny duet Upamecano-Kim. Letnie przewietrzenie szatni Bawarczyków dotknęło jednak nie tych dwóch, a Matthijsa de Ligta.
Vincent Kompany chce poprawić grę Die Roten, jrdnsk obawiamy się, że mając tak niepewnych obrońców Bayern w każdym ze spotkań będzie musiał obawiać się defensywnych baboli. Francusko-koreańska para podnosiła ciśnienie w ubiegłym sezonie, a na starcie obecnego… Nadal to robi. Boey może dać sporo korzyści i widać, że to ciekawy piłkarz, ale będzie teraz walczył z nieporównywalnie lepszymi rywalami niż w lidze tureckiej. To może być bolesna nauka dla Francuza.
Stuttgart w jeden tydzień pokazał dwa oblicza
Co się stało z VfB? Po bardzo dobrym meczu przeciwko Bayerowi Leverkusen w meczu o Superpuchar Niemiec zaliczyli bardzo słaby start Bundesligi. Tak naprawdę jedynym pozytywem była efektowna bramka Ermedina Demirovicia. Bądźmy jednak uczciwi – w poprzednim sezonie piłkarze Sebastiana Hoeneßa także mieli mecze poniżej oczekiwanego poziomu. Zdarzały się one jednak rzadko, a nawet jeśli – to Guirassy i Undav potrafili przepchnąć punkty.
Z Freiburgiem obserwowaliśmy zespół, który przez 90 minut generuje 0.35 xG. Stuttgart miał 67% posiadania piłki, wymienił 646 podań i absolutnie nic z tego nie wynikało. Nie będziemy pisać o bolesnej weryfikacji planów VfB. Po prostu, to był falstart w marnym stylu. Dalej musi być lepiej – czyt. konkretniej.
Leverkusen czeka bardzo trudny fizycznie sezon Bundesligi
Wyszarpane zwycięstwo w Superpucharze, wyszarpane zwycięstwo w ligowym meczu przeciwko M’gladbach. Z perspektywy kibica – trudno narzekać. Widzieliśmy 10 goli w ledwie 2 spotkaniach z udziałem Aptekarzy. Niestety, taka gra wymaga dużego zaangażowania. Leverkusen zamiast szybko zamknąć mecz z Borussią, skazało się na batalię do ostatnich sekund, rozstrzygniętą golem z 11. minuty doliczonego czasu gry.
Przy takim obciążeniu – a przecież Bayer czeka jeszcze rywalizacja w Lidze Mistrzów – zawodnicy będą skazani na niezwykle wymagające miesiące. Jeśli piłkarze Xabiego Alonso nie nauczą się punktować niskim nakładem sił, a kolejne mecze będą rozstrzygały się po dramatycznych końcówkach – owych sił może w końcu zacząć brakować.
Co jeszcze wydarzyło się w 1. kolejce Bundesligi?
- Borussia Dortmund i RB Lipsk wygrały swoje mecze. W obu bohaterami okazali się rezerwowi – Jamie Gittens oraz Antonio Nusa.
- Adam Dźwigała nie wstał z ławki rezerwowym, Tymoteusz Puchacz wylądował na niej w przerwie.
- Oba beniaminki Bundesligi zaczynają sezon bez punktu. St. Pauli długo remisowało z Heidenheim, ale nadziało się na kontry i przegrało 0:2. Holstein Kiel po ciekawym meczu uległ Hoffenheim 2:3.