Gdy na początku września Pogoń Szczecin przegrała z Zagłębiem Lubin, los Jensa Gustafssona wydawał się przesądzony. Portowcy mieli włączyć się w walkę o tytuł mistrzowski, tymczasem zanotowali 5 kolejnych ligowych porażek. Większość analiz nie dotyczyła tego, czy Szwed zostanie zwolniony — ale kto zostanie nowym trenerem Pogoni. Działacze zaskoczyli, wytrzymując ciśnienie. Po przerwie na spotkania reprezentacji Portowcy wygrali 3 mecze i… mieli ochotę na kolejną wygraną.
Spokojna i pewna siebie Pogoń
Wyjazdowe spotkanie z Ruchem Chorzów — chociaż rozgrywane w Gliwicach miało być trudnym wyzwaniem. Niebiescy znajdują się co prawda w strefie spadkowej, ale nie oddają punktów za darmo. Potrafią okazać wysokie zaangażowanie, a swoją determinacją napsuć krwi teoretycznie mocniejszym rywalom. Pogoń musiała od początku narzucić swój styl gry i doskonale sobie z tym zadaniem poradziła.
Przewaga z początku meczu zwieńczyła się golem w 28. minucie. Niepewne wybicie Jakuba Bieleckiego przejął Kamil Grosicki, który obsłużył Frederika Ulvestada, a Norweg zanotował swoje drugie trafienie na boiskach PKO BP Ekstraklasy.
Odpalane race i zadymione boisko nie tylko doprowadziły do przerwania zawodów, ale wybijały gości z rytmu. Ruch nie miał wyboru, więc po straconym golu ruszył do odrabiania strat. Niebiescy rzeczywiście potrafili odgryźć się rywalom, mieli nawet swoje sytuacje bramkowe, jednak między słupkami świetnie prezentował się dzisiaj Valentin Cojocaru. 28-letni Rumun, póki co wygląda na wartościowe wzmocnienie. Zauważmy, że Pogoń miała przewagę, ale to Bielecki „sprezentował” gola. Jego konkurent po drugiej stronie boiska w decydujących momentach zatrzymywał próby Ruchu.
Pogoń wyczekała i wymęczyła rywala, a po zmianie stron wyprowadzała kolejne ciosy
Swoje show kontynuował Kamil Grosicki. Najpierw efektownie uderzył karnego „Panenką”, następnie zmusił Macieja Sadloka do wpakowania futbolówki do własnej siatki. O ile pierwsza połowa mogła dawać nadzieje na urwanie punktów Portowcom, o tyle po zmianie stron ewidentnie widać było, która z drużyn jest lepszą.
Pytania, czy Pogoń może obawiać się spadku, w ciągu miesiąca zmieniły się w rozważania, czy ekipa Gustafssona jest zdolna do walki o tytuł mistrzowski. Bazując na tym, co widzieliśmy w ostatnim czasie — Szczecin ma prawo mierzyć wysoko. Ruch Chorzów? Za ambitną grę nie dają punktów. Z drugiej strony, przykład Pogoni pokazuje, że czasem po prostu potrzeba czasu, by „odpaliło”. Tylko, czy w klubie wierzą jeszcze, że osobą, która przywróci Niebieskich na właściwe tory, będzie Jarosław Skrobacz?