Bezbramkowy remis w Gdyni nie dostarczył kibicom wielu emocji. Spotkanie Arki z Koroną Kielce zakończyło się wynikiem 0:0, a trener gości – Jacek Zieliński – podkreślał po meczu, że był to pojedynek dla „koneserów piłki”.
– No cóż. O tym spotkaniu za dużo się nie da powiedzieć. Był to mecz bardziej dla koneserów, no ale mecz bardzo zamknięty. Graliśmy system na system. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że w takim ustawieniu Arki, jeżeli dojdziemy do siebie jeden do jednego, będą decydowały umiejętności indywidualne. Czyli tutaj liczyliśmy na jakąś akcję indywidualną, błysk Antonina, Długiego, Błanika, Svetlina. Svetlin trafił w poprzeczkę, ale nie weszło. Natomiast no, nie udało się – mówił szkoleniowiec Korony.
Widowisko bez fajerwerków
Na murawie działo się niewiele. Arka rozpoczęła odważnie i już w drugiej minucie oddała celny strzał, ale czujny był Xavier Dziekoński. Najlepszą okazję dla Korony miał w 21. minucie Konrad Matuszewski, którego strzał został zablokowany. Gospodarze próbowali z kolei ataków lewą stroną oraz uderzeń z dystansu, lecz bez powodzenia. Najwięcej kontrowersji wzbudziła sytuacja z 38. minuty, kiedy w polu karnym Korony upadł Dawid Kocyła. Zawodnicy i kibice Arki domagali się rzutu karnego, ale arbiter Mateusz Piszczelok nie dopatrzył się faulu. Po przerwie groźniejsi byli kielczanie. W 53. minucie Tamar Svetlin trafił w poprzeczkę – była to najbliższa bramki sytuacja w całym meczu. Później jednak obie drużyny nie potrafiły zagrozić rywalowi, a gra toczyła się głównie w środku pola. Ostatnie minuty upłynęły pod znakiem wymiany podań na własnej połowie przez Arkę, która wyraźnie zadowoliła się remisem.
Jacek Zieliński docenia zdobyty punkt
Dla Korony był to już siódmy kolejny mecz bez porażki i bez straconej bramki. Zieliński przyznał, że remis nie jest powodem do pełnej radości, ale można go szanować.
– Siódmy mecz, kolejny bez porażki, kolejny mecz bez straconej bramki. Nie powiem, że my jesteśmy szczęśliwi z tego remisu, bo jesteśmy ludźmi ambitnymi, ale go doceniamy. W Gdyni jest bardzo ciężki teren i ten punkt doceniamy – podkreślił trener Korony.
Zapytany o pozytywy poza kolejnym czystym kontem Xaviera Dziekońskiego, odpowiedział pół żartem, pół serio: – Bardzo ładna pogoda. Coś pozytywnego, no… Zawsze tak jest, klasycy mówili, żeby minusy nie przysłoniły plusów. Były też i plusy w tym meczu, ale szczerze powiedziawszy, ocenimy go dobrze po analizie. No a na chwilę obecną nie będę tu szukał wielkich plusów. Na spokojnie, takie mecze się zdarzają. Za długo w tej piłce jestem, żeby w takich meczach nie brać udziału, bo nie raz bywały i trzeba dalej żyć.
Choć widowisko w Gdyni nie zachwyciło, Korona utrzymała swoją serię meczów bez straty gola, a zdobyty punkt może okazać się cenny w dalszej perspektywie sezonu.