Po pokonaniu Donny Vekić w 4. rundzie turnieju w Rzymie przyszedł czas na ćwierćfinałowe spotkanie z Eleną Rybakiną. Iga przegrała z Kazaszką trzy ostatnie potyczki w tym półfinał Indian Wells czy mecz w Australian Open. Jednak wszystkie te pojedynku były rozgrywane na twardej nawierzchni. Tymczasem Świątek najlepiej czuje się na mączce. Polka chciała wyrównać porachunki z Eleną i udanie zemścić się za wcześniejsze niepowodzenia. Szansa była na to spora, bowiem w Rzymie królowa tenisa prezentowała się dotychczas znakomicie.
Polka od początku pierwszego seta była zdeterminowana, by potwierdzić swoją klasę
Świątek chciała grać odważnie, podejmując ryzyko. Jednocześnie nie popełniała wielu błędów. Konsekwencja Igi i nieustanne wywieranie presji na Rybakinie doprowadziły do dwóch przełamań, dających prowadzenie Polki 4:0. Iga od początku turnieju w Rzymie prezentowała się bardzo dobrze, ale w pierwszym secie grała prawdopodobnie najlepsze tenis ostatnich tygodni. Była skupiona na zadaniu, a że ma bajeczne umiejętności, potrafiła dominować Kazaszkę. Ta, w pierwszym secie ugrała ledwie dwa gemy. Z ciekawostek — w pewnym momencie pierwszego seta można było usłyszeć dźwięk telefonu. Jak się okazało, winną niewyciszenia komórki była… Iga Świątek.
Drugi set był inny
Rybakina wzięła się do roboty, zaczęła grać lepiej, ale Iga przełamała swoją rywalkę na początku drugiego seta i zdawała się kontrolować przebieg spotkania. Obserwowaliśmy wiele wymian, każdy gem kończył się zaciętą batalią. Szczęście uśmiechnęło się w końcu do Eleny, która przełamała Świątek, odrabiając straty. Jednostronna batalia zmieniła się w zaciętą wojnę, która musiała zostać rozstrzygnięta w tie-breaku.
Wiele akcji rozstrzygało się detalami, ale to Rybakina osiągnęła przewagę i zgarnęła na swoje konto drugiego seta. Co najgorsze, w końcówce drugiej partii Polka pechowo uderzyła się rakietą w kolano. Po skorzystaniu z przerwy medycznej wróciła do gry, ale przy stanie 2:2 w trzecim secie podjęła decyzje o poddaniu spotkania.
Trudno na gorąco oceniać jak poważny jest uraz Igi, ale wydaje się, że dyskomfort był tak duży, ze zmuszona została do skreczowania. Szkoda, że tak interesujący pojedynek skończył się w taki sposób, ale pozostaje wierzyć, że kolejnym razem Świątek zdoła przełamać pechową serię z Rybakiną… Pierwszy set był kapitalny, drugi ciężki, w trzecim nie dane nam było obejrzeć rozstrzygnięcia walki prawdopodobnie dwóch najlepszych tenisistek świata…