17 lutego wygrała w Dosze. Dokładnie miesiąc później stanęła przed szansą zwyciężenia zawodów Indian Wells. Iga Świątek w świetnym stylu dotarła do finału swojego 23 singlowego turnieju WTA. Polka wygrała 18 z nich, ale nadal ma wielką ochotę na kolejne sukcesy. Rywalką Igi w finałowym pojedynku była Maria Sakkari, z którą Świątek wygrała trzy wcześniejsze starcia.
Zacięty mecz… do stanu 4:4 w pierwszym secie
Zanim batalia na dobre się rozkręciła, Polka prowadziła już 3:0. Iga ryzykowała, uderzając w okolice linii końcowej, dodatkowo jej przeciwniczka popełniła kilka niewymuszonych błędów. Skoncentrowana liderka rankingu WTA osiągnęła sporą przewagę, którą… zaczęła roztrwaniać. W gemie numer 5 posłała dwie piłki w aut, co doprowadziło do przełamania ze strony Greczynki. Wynik 3:3 zwiastował zaciętą walkę, której… nie obserwowaliśmy. Iga Świątek odzyskała swój rytm i przestała popełniać błędy. Poprawiła swój serwis, a następnie wykorzystała chwilę słabości Sakkari. Efektem tego, był set wygrany 6:4. Zendaya i Tom Holland byli pod wyraźnym wrażeniem gry Polki. Pomimo pewnych problemów, w końcówce udowodniła swoją wyższość i wszystko wskazywało na to, że w drugim secie może być już tylko lepiej.
Świątek bezlitosna dla rywalki
W drugim secie… no cóż. To była absolutna dominacja w wykonaniu jednej tenisistki. Iga Świątek nie oddała nawet jednego gema! Gładko punktowała przy serwisie, potrafiła przełamywać podanie Sakkari, była konsekwentna i pewna swoich umiejętności. Dodatkowo sama Greczynka w pewnym momencie wyglądała na załamaną przebiegiem rywalizacji. Świątek weszła w tryb niezwyciężonej maszyny, przeciwniczka mogła jedynie odliczać punkty do zakończenia finału. W drugim secie Sakkari wygrała 5 punktów. Powtórzmy, w finale, 9. rakieta świata ugrała ledwie 5 punktów przeciwko Idze Świątek! Moglibyśmy pisać eseje na temat klasy polskiej tenisistki, ale przecież każdy z nas zdaje sobie sprawę z wielkości Igi. Dziś po raz kolejny ją potwierdziła.