W 2023 roku Hubert Hurkacz wygrał jeden turniej singlowy. Polak zwyciężył lutowe Open 13, który najdelikatniej rzecz ujmując, nie było najmocniej obsadzone. Przed trwającym obecnie Cincinnati Masters, Huberta nie ujmowano w gronie faworytów. Tymczasem, po pokonaniu Kokkinakisa, Coricia i Tsitsipasa, Hurkacz zameldował się w ćwierćfinale. Pokonanie Australijczyka Alexeia Popyrina mogła dać spory sukces i potencjalny półfinał przeciwko liderowy rankingu ATP — Carlosowi Alcarazowi.
Hurkacz z mocnym początkiem i konsekwentną grą do końca
Zanim jednak Hurkacz mógł myśleć o walce z Hiszpanem, musiał pokonać nieprzewidywalnego Popyrina. Hubert nie mógł lekceważyć przeciwnika i… zaczął w najlepszym możliwym stylu. Australijczyk szybko przekonał się o sile serwisu Polaka. Co więcej, Hurkacz już w pierwszym gemie serwisowym rywala zdołał popisać się przełamaniem. Na korcie odbywał się popis jednego aktora, który zdołał wyjść na prowadzenie 5:0! Kapitalny serwis, duża przewaga. Hubert zrobił swoje. I to w bardzo dobrym stylu!
Australijczyk rozczarował, ale od drugiego seta podjął rywalizację. Tym razem obserwowaliśmy pojedynek na serwisy. Żaden z tenisistów nie dawał rywalowi szans na przełamanie. O wyniku musiał więc zdecydować tie-break. Ten, zaczął się od przegranego podania Popyrina, co niejako ustawiło jego przebieg. Wydawało się, że tenże skończy się szybkim zwycięstwem Polaka, ale mimo prowadzenia 6:1, Australijczyk zdołał odrobić straty, a nawet prowadził 7:6! Na szczęście, nasz rodak zachował zimną krew i zdołał zamknąć mecz w dwóch setach. Prawdopodobnie powinniśmy skrytykować Huberta za niepotrzebne nerwy, ale uznajmy, że chciał dać fanom nieco emocji. Najważniejszy, jest przecież i tak wynik końcowy.
Hurkacz zagrał świetne spotkanie i zasłużenie zapewnił sobie awans do półfinału. Bez owijania w bawełnę, Alcaraz — którego czeka jeszcze ćwierćfinał z Purcellem, może mieć spore wyzwanie przeciwko Polakowi. Hubert jest w świetnej formie i pozostaje zacierać ręce na jego kolejny występ.