Niemalże dokładnie miesiąc temu, Carlos Alcaraz pokonał Novaka Djokovicia w finale Wimbledonu. Hiszpański tenisista odniesionym sukcesem pokazał, że porównania do największych tego sportu mogą nie być przesadą. Eksperci od dawna widzieli go zresztą jako nowego króla tenisa. Dziś ten sam Alcaraz zmierzył się z Hubertem Hurkaczem. Stawką pojedynku miał być finał turnieju w Cincinnati. Faworytem był oczywiście Alcaraz, ale Hurkacz nie raz pokazał już, że gdy ma swój dzień — jest w stanie powalczyć z każdym tenisistą świata.
Polak musiał zdawać sobie sprawę, że ma szansę pokonania lidera światowego rankingu ATP jedynie, jeśli zagra na maksimum swoich możliwości
Alcaraz mógł rozpocząć spotkanie od przełamania, ale Hurkacz zdołał utrzymać swój serwis, a następnie samemu przełamać Hiszpana i to do zera! Hubert wyszedł na prowadzenie 3:0, ale Alcaraz nie zamierzał łatwo oddawać seta. Przede wszystkim, serwis polskiego tenisisty nie był tak destrukcyjny jak w przypadku chociażby pojedynku z Djokoviciem podczas Wimbledonu. Hiszpan był w stanie prowadzić wymiany z Polakiem, ale te o dziwo często kończyły się punktami dla Hurkacza. Lider światowego rankingu z gema na gem podkręcał jednak tempo.
Co w tym wszystkim najpiękniejsze — Hubert nie spękał. Grał dojrzale, walczył o każdą piłkę, nie pozwalał rywalowi, by złapał swój właściwy rytm. Owszem, to nie był „ten” Alcaraz, który zachwycał z Djokoviciem. Nie był również dlatego, że Hurkacz mu na to nie pozwolił. To był świetny set w wykonaniu Polaka, do tego zwieńczony w niezwykle efektowny sposób.
Alcaraz przegrał seta, ale to nakręciło go do jeszcze większego wysiłku. Trzeci gem drugiej partii był popisem kapitalnych zagrań Hiszpana i… zimnej krwi Polaka. Hurkacz bronił kolejnych break-pointów, aż cierpliwie zapisał gema na swoje konto. To była niezwykle ważna chwila, bowiem Carlos rzucał do gry większość ze swojego repertuaru zagrań. Miał za sobą wsparcie widowni. Mimo to nie potrafił „złamać Huberta”. Zacięty pojedynek doprowadził do stanu 5:4, a przy serwisie Alcaraza, Hurkacz wywalczył piłkę meczową. Niestety, nie zdołał jej wykorzystać. O losach rywalizacji musiał więc decydować tie-break, w którym Polak prowadził 4:1, by przegrać 4:6.
11 sierpnia obaj Panowie zmierzyli się w Toronto. Hurkacz wygrał wówczas pierwszego seta, ale przegrał dwa kolejne
Pokazał wtedy, że nie czuje się gorszy od Alcaraza. Zabrakło jedynie końcowej wygranej, mimo że sama gra Polaka mogła się podobać. Dziś wydawało się, że Hubert jest w stanie zaliczyć błyskotliwy rewanż. Niestety. W trzecim secie Hiszpan był już poza zasięgiem Hurkacza, a do wygrania meczu wystarczyło mu tak naprawdę jedno przełamanie. To był bardzo dobry mecz z obu stron, jednak nasz rodak zmarnował swoją szansę na wygranie go w dwóch setach, a powiedzenie, że niewykorzystane szanse się mszczą, po raz kolejny się sprawdziło…