Historyczny punkt był blisko. Waleczna Gruzja przegrywa z Turcją

Dla Gruzji 18 czerwca 2024 jest dniem historycznym. To właśnie wtedy, późnym popołudniem w Dortmundzie rozegrali swój pierwszy mecz na wielkim turnieju. Ich rywal był wymagający, a dodatkowo chciał zetrzeć plamę po nieudanym Euro 2020 – była to Turcja. Turcy potrzebowali bezwzględnie trzech punktów, jeśli chcieli wyjść z grupy na ME pierwszy raz od 2008 roku. Mają predyspozycje do osiągnięcia dobrego wyniku, w postaci dobrego składu i młodych talentów, na czele z Ardą Gülerem i Kenanem Yıldızem. Gruzja z kolei nie miała zupełnie nic do stracenia. Dla nich sama kwalifikacja jest wiekopomnym sukcesem i pojechali do Niemiec, by napisać najpiękniejszy rozdział gruzińskiego futbolu w historii. Oczywiście mogło być jeszcze lepiej, gdyby podopieczni Willy’ego Sagnola zdołali urwać choćby punkt.

Turecka dominacja

W pierwszych minutach meczu to Turcy bardziej przeważali na boisku. Natomiast ich przewaga na trybunach była nie do podważenia – liczna turecka delegacja kibiców pozwalała poczuć piłkarzom, że nie grają w Dortmundzie, a w Stambule. W 10. minucie podopieczni Vincenzo Montelli już mogli otworzyć wynik. Na bramkę Gruzinów uderzył Kaan Ayhan. Giorgi Mamardaszwili nie interweniował, lecz miał mnóstwo szczęścia – piłka wyszła z boiska od słupka. Gruzini nie pozostali jednak dłużni. Zaledwie 2 minuty później oni również mieli obiecującą akcję. Anzor Mekwabiszwili przyjął podanie od kolegi, a następnie oddał strzał. Piłka po rykoszecie szybowała w kierunku bramki, ale Mert Günok zachował czujność i ją odbił. Obydwa zespoły miały energię i zapał do walki, lecz ciągle brakowało tego decydującego czynnika – wykończenia.

REKLAMA

Jednakże w 25. minucie to uległo zmianie. A to za sprawą Gwiazd Półksiężyca, która zdołała wreszcie przełamać swoją strzelecką niemoc. Co prawda Gruzini zdołali przeciąć dośrodkowanie i oddalić piłkę od własnego pola karnego. Jednakże akcję za polem karnym asekurował Mert Müldür i uznał, że odda strzał. Obrońca Fenerbahçe podjął świetną decyzję – piłka doskonale ułożyła mu się na stopie i pofrunęła w kierunku prawego okienka. Mamardaszwili nie miał prawa tego obronić i Müldür pięknym wolejem wyprowadził Turcję na prowadzenie. Na 1:0 nie musiało się kończyć. Turkom potrzebne były dwie minuty, by podwoić prowadzenie. Płaskie podanie dobrze wykorzystał Yıldız, strzelając drugą bramkę. Niestety dla niego, ruszył trochę za wcześnie i gol został anulowany.

źródło: TVP Sport/X

Mikautadze historycznym strzelcem!

Kiedy wydawało się, że turecka ofensywa się nie zatrzyma, a kolejne bramki są tylko formalnością, to wtedy pojawił się on – Georges Mikautadze. Gruzini wypracowali sobie niezłą akcję, przy piłce był Giorgi Koczoraszwili. Wycofał on potem do Mikautadze, a napastnik Metz oddał prosty strzał. Piłka prześlizgnęła się tuż pod ręką Günoka i zawodnik urodzony w Lyonie wprawił w euforię cały swój naród. Jednakże jeden gol jakby go jeszcze nie satysfakcjonował i spróbować pokonać bramkarza raz jeszcze. Ponownie dostał dobre podanie i uderzył z woleja. Strzał wyglądał obiecująco, lecz Gruzin nieznacznie chybił. Widać było, że bardzo mu zależy – padł wściekły na chwilę na murawę.

Turcy wyglądali na zszokowanych takim obrotem zdarzeń. Nic w tym dziwnego – w końcu to oni mieli na boisku ogromną, optyczną przewagę. Jednakże też trzeba umieć ją należycie wykorzystać. Gruzji natomiast ten gol dodał wiary. Dał im do zrozumienia, że choć grają w roli kopciuszka, to wcale nie muszą pokornie zgarniać batów od rywala. Ekipa z Kaukazu, oskrzydlona udanymi wypadami na bramkę rywala, byli w stanie rywalizować z Turcją jak równy z równym.

źródło: TVP Sport/X

19-latek poprowadził swój kraj do zwycięstwa

Podobnie jak na początku meczu, na start drugiej połowy inicjatywę przejęła ekipa z Azji Mniejszej. Jednakże gra Gruzji nie sprowadzała się jedynie do rozpaczliwej obrony remisu. Podopieczni Willy’ego Sagnola mieli swoje szanse, jednakże były problemy z ich odpowiednim zakończeniem. Niewątpliwie było to bardzo intensywne widowisko i żaden z widzów nie mógł narzekać na nudę. W 57. minucie z rzutu wolnego z ogromną mocą kropnął Hakan Çalhanoğlu, lecz Mamardaszwili poradził sobie z tym uderzeniem. Turków taki wynik oczywiście nie zadowalał i w 65. minucie wreszcie zdołali go zmienić. Przejęli oni piłkę w kluczowym momencie. Następnie znalazła się pod nogami Gülera, który przepięknym uderzeniem z aż 26 metrów strzelił na 2:1.

źródło: TVP Sport/X

Gruzini, podrażnieni stratą gola, szukali jak najszybszej odpowiedzi i ponownego wyrównania. Ledwie 5 minut później znowu mogli doprowadzić do remisu. Koczoraszwili zabłysnął techniką, efektownie biegnąc z piłką w kierunku bramki rywala. Oddał niebezpieczny strzał, lecz pomocnik Levante trafił nie tam, gdzie chciał – futbolówka odbiła się od poprzeczki. Gruzinów czas naglił, ale wciąż nie byli w stanie zadać tego jednego, kluczowego ciosu. Turcy z kolei skupieni byli na dowiezieniu tego prowadzenia do samego końca. Stracił na tym sam mecz, który w końcowych minutach nie był już tak porywający, jak wcześniej. W końcówce Gruzja jeszcze poderwała się do walki, ale w 2. minucie doliczonego czasu gry Koczoraszwili przestrzelił w kluczowej chwili. Potem po rzucie wolnym trafili w słupek, a potem w tureckiego obrońcę. Pod sam koniec, gdy Mamardaszwili wracał na swoją pozycję, to do pustej bramki piłkę wbił Kerem Aktürkoğlu.

Ambicji i waleczności nie można odmówić Gruzinom. Postawili rywalowi naprawdę trudne do sprostania warunki, nie sprzedali tanio skóry Turkom. Mieli swoje szanse i byli w stanie narobić nieco strachu przeciwnikom. Niestety dla nich, Turcy byli dzisiaj po prostu lepsi. Mieli nieco więcej okazji, a zwycięstwo dały im dwa przepiękne gole. Niemniej jednak Gruzini mogą być dumni ze swoich piłkarzy – rozegrali bardzo dobry mecz i do samego końca mieli serce do walki.

Turcja – Gruzja 3:1 (25′ Müldür, 65′ Güler, 90’+7 Aktürkoğlu – 32′ Mikautadze)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,688FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ