Czy cokolwiek jest jeszcze w stanie odebrać tytuł Rakowowi? Którzy zawodnicy są beneficjentami przyjścia Jana Urbana? Czym wyróżnia się Lech? Dlaczego Kamil Grosicki zasługuje na powołanie do reprezentacji? Czy Marc Gual przerasta Ekstraklasę? Te i inne wątki poruszyliśmy w podsumowaniu 29. kolejki Ekstraklasy. Zapraszamy do lektury.
Kamil Grosicki zwraca uwagę selekcjonera
Gol z rzutu karnego, fantastyczna asysta do Pontusa Almqvista i „asysta” przy golu samobójczym Mateusza Matrasa. Kamil Grosicki po raz kolejny poprowadził Pogoń Szczecin do zwycięstwa. 34-latek jest głównym motorem napędowym zespołu Jensa Gustafssona. Zdecydowanie większa część ataków przechodzi jego stroną, a „Grosik” wyróżnia się wygrywaniem pojedynków, dobrą współpracą z kolegami, precyzyjnymi dograniami z bocznych sektorów w pole karne i umiejętnym wykorzystaniem swojej szybkości. Jest głównym zawodnikiem zespołu przesądzającym o losach meczu.
W rundzie wiosennej jest najlepszym skrzydłowym Ekstraklasy i jest jednym z kandydatów do nagrody piłkarza sezonu. Grosicki jest jak wino – im starszy, tym lepszy. Nie zaglądając mu w PESEL, a biorąc pod uwagę tylko obecną dyspozycję zaproszenie od Fernando Santosa na następne zgrupowanie nikogo nie powinno dziwić. Nawet sam zainteresowany w programie Liga+ w Canal+ Sport przyznał, że był rozczarowany brakiem powołania na marcowe mecze. W czerwcu być może skrzydłowy Pogoni dostanie okazję, aby przekonać o swojej wartości.
Raków jedną nogą na najwyższym stopniu podium
Nie sposób przejść obojętnie obok ogłoszenia, które wstrząsnęło całym polskim środowiskiem piłkarskim w ubiegłym tygodniu, czyli rezygnacją Marka Papszuna z funkcji trenera Rakowa Częstochowa wraz z końcem obecnego sezonu. Na naszej stronie mogliście przeczytać kilka tekstów na ten temat. Przekazanie tej informacji nie tylko kibicom, ale także piłkarzom nie wpłynęło negatywnie na zespół, jeśli chodzi o boisko. Może Raków nie zagrał z Miedzią imponująco, ale w swoim stylu, jak wiele razy na wiosnę, wygrał mecz zachowując czyste konto.
Kiedy w Wielkanocny poniedziałek Raków stracił punkty z Radomiakiem uwierzyliśmy, że w wyścigu o tytuł będą jeszcze emocje zakładając, że Legia pokona Miedź. Kilka godzin później zespół Kosty Runjaicia stracił jednak punkty w Legnicy, potem na Łazienkowskiej zremisował z Lechem, a w tej kolejce przegrał w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą. Zespół Marka Papszuna wygrał natomiast oba następne spotkania i obecnie, na 5 kolejek przed końcem sezonu ma już 11 „oczek” przewagi. Strata niemożliwa do roztrwonienia.
Marc Gual to piłkarz o ogromnych umiejętnościach, ale zbyt chimeryczny
Na rozpoczęcie 29. kolejki Ekstraklasy w szalonym meczu w Płocku Jagiellonia z 0:2 wyszła na 4:2, a hat-tricka strzelił Marc Gual. Hiszpański napastnik tym samym wskoczył na sam szczyt na liście klasyfikacji strzelców do spółki z jego klubowym kolegą Jesusem Imazem. Samymi umiejętnościami 27-latek przerasta swój obecny zespół i wątpliwe, aby w następnym sezonie nadal reprezentował barwy białostoczan. Wypożyczenie do Jagielloni dobiega końca po tym sezonie, tak samo jak jego kontrakt z SK Dnipro-1, więc Gual musi zadecydować o swojej przyszłości. Ostatnio kamery uchwyciły go na trybunach podczas meczu Legii z Lechem na Łazienkowskiej, więc głośno mówiło się o tym kierunku.
Niemniej jednak, aby być wartością dodaną w takiej Legii Gual musi być zawodnikiem bardziej regularnym. Przez nieco ponad rok gry w Ekstraklasie Hiszpan przyzwyczaił nas, że przeplata mecze znakomite, w których wyrasta ponad poziom Ekstraklasy ze spotkaniami, w których bardziej niż z popisów z piłką pamięta się go z machania rękami i dyskusjami z arbitrem. Marc Gual musi te proporcje nieco zmienić, choć przy lepszym zespole może być o to łatwiej.
Japończycy ciągną ofensywę Górnika
Po porazce w debiucie Jan Urban zdołał jednak odmienić trudną sytuację z Górnika. Zwycięstwo nad Śląskiem (2:0) było drugim z rzędu dla Zabrzan i powiększyło ich przewagę nad strefą spadkową do 4 punktów. Nowy szkoleniowiec zmienił ustawienie na czwórkę obrońców, a na skrzydłach zaufał dwóm Japończykom – po lewej stronie gra Kanji Okunuki, a po prawej – Daisuke Yokota. U Bartoscha Gaula Okunuki wiosną pełnił raczej rolę rezerwowego natomiast Yokota dopiero adaptował się w zespole. W ich grze było jednak widać nieprzeciętne umiejętności i potencjał.
Potencjał, który wydobył z nich Jan Urban. Wprawdzie nie do końca widać to jeszcze w liczbach (Okunuki ze Śląskiem strzelił bramkę, ostatnio z Zagłębiem jego gol został anulowany po analizie VAR), ale obaj robią bardzo dobre wrażenie optyczne. Są motorami napędowymi zespołu, mają niezły drybling, potrafią grać kombinacyjnie na małej przestrzeni i są kreatywni. W walce o utrzymanie dobrze jest mieć na bokach zawodników, którzy potrafią stworzyć przewagę.
Lech jest zespołem silnym mentalnie
Remis 1:1 w Radomiu dla Lecha musi być rozczarowaniem, ale zespół Johna van den Broma po raz kolejny udowodnił, że jest silny mentalnie. Najjaskrawsze przykłady znajdziemy w meczach Ligi Konferencji, gdy Lech po objęciu prowadzenia z Bodo/Glimt oraz Djurgardens bardzo dobrze zarządzał wynikiem i unikał niepotrzebnej „nerwówki” w końcówce, ale w Ekstraklasie również potrafili odwracać losy spotkań. Tej wiosny potrafili z 0:1 wyjść na 2:1 przeciwko Widzewowi w Łodzi, wywalczyć punkt po golu w doliczonym czasie gry z Piastem w Gliwicach, a przed tygodniem podnieśli się po słabej pierwszej połowie na Łazienkowskiej strzelając po przerwie dwa gole.
Zespół Johna van den Broma przedłużył serię meczów bez porażki do siedmiu. Dla Kolejorza jest to trudny sezon, ponieważ jako jedyny zespół Ekstraklasy muszą łączyć grę w lidze z występami w europejskich pucharach. Ponadto sezon rozpoczęli już na początku lipca, więc zawodnicy Lecha mają w nogach już naprawdę sporo minut. Dlatego też takie „wyszarpane” punkty trzeba szanować, nawet jeśli zespół ma potencjał na więcej.
Co jeszcze wydarzyło się w 29. kolejce Ekstraklasy?
- Piast nie przestaje wygrywać (5 zwycięstwo z rzędu), natomiast Widzewowi ta sztuka nie udała się już od 8 meczów. Marnym pocieszeniem dla piłkarzy Janusza Niedźwiedzia jest fakt, że jako pierwsi tej wiosny strzelili Piastowi co najmniej dwa gole.
- Nieśmiało do europejskich pucharów puka także Warta Poznań, która na „własnym” stadionie pokonała Legię Warszawa 1:0. Na Zielonych większość klubów Ekstraklasy może patrzeć z zazdrością.
- Pierwszą bramkę za kadencji Davida Badii strzeliła Lechia Gdańsk, ale nie dało im to żadnych punktów w meczu z niegrającą już tak naprawdę o nic Cracovią. Z każdą kolejną serią gier spadek Lechii wydaje się nieunikniony.
- Podobnie za niedługo możemy pisać o Śląsku Wrocław, jeśli ten nie poprawi swojej gry. Po zwolnieniu Ivana Djurdjevicia zespół 2 dni przed meczem z Górnikiem przejął Jacek Magiera, ale w tak krótkim czasie ciężko było mu coś zmienić.
- Jak ostatnio w każdej kolejce mieliśmy debiut nowego trenera. Constantin Galca urwał na własnym stadionie punkty Lechowi (1:1). Zespół ograniczał się głównie do bronienia, ale momentami było widać też chęci rozgrywania piłki od własnej bramki.