Goleada Barcelony. Zjawiskowy Fermín oraz tragiczny sędzia

Barcelona, mimo braku Roberta Lewandowskiego oraz Raphinhi w składzie, rozbiła Olympiakos aż 6:1. Duży wpływ na przebieg i rezultat spotkania miał sędzia – Urs Schnyder, który niesłusznie pokazał drugą żółtą kartkę Santiago Hezzemu. Po tej sytuacji osłabiony Olympiakos całkowicie się posypał, a Barcelona tego wieczoru była niezwykle skuteczna w wykańczaniu akcji. Bohaterem meczu został Fermín López, który ustrzelił hat-tricka i rozegrał kompletne spotkanie.

Nierówny początek Wojtka Szczęsnego

Wojciech Szczęsny bardzo dobrze rozpoczął to spotkanie — już w pierwszej minucie popisał się świetną interwencją. Niestety, później nie było już tak rewelacyjnie. W pierwszych dwudziestu minutach Polak miał spore problemy z dokładnością podań. Często piłki grane przez bramkarza Barcelony były niedokładne i zbyt mocne. Dodatkowo popełnił kilka prostych błędów, jak na przykład podanie na 5–10 metrów bez presji rywala. W drugiej połowie Szczęsny był bliski obrony rzutu karnego, jednak strzał El Kaabiego okazał się zbyt precyzyjny. Warto odnotować, że wczorajszy występ Polaka był jego 78. meczem w Lidze Mistrzów — dzięki temu awansował na 12. miejsce pod względem liczby występów bramkarzy w tych rozgrywkach.

REKLAMA

Solidny występ defensywy Barcelony, ale znów bez czystego konta

W spotkaniu z Olympiakosem w końcu Jules Koundé oraz Pau Cubarsí wyglądali stabilnie. Zarówno Francuz na boku, jak i Hiszpan w środku obrony potrafili szybko neutralizować ataki gości w pierwszej połowie. Tym razem nieco mniej pewnie wyglądał Eric García, który dodatkowo sprokurował rzut karny zagraniem ręką — sytuację, której można było uniknąć. Wspomniany wcześniej Francuz dobrze wywiązywał się ze swoich zadań w defensywie, jednak w ofensywie wyglądało to bardzo mizernie. Zupełnym przeciwieństwem był Alejandro Balde, który świetnie prezentował się w ataku, ale za to przeciętnie w defensywie.

Kontrowersyjna druga połowa w wykonaniu sędziego Schnydera

Druga połowa rozpoczęła się od odważnego ataku Mistrza Grecji. Już w 50. minucie bramkę zdobył El Kaabi, jednak po interwencji VAR sędzia słusznie anulował gola i podyktował rzut karny za zagranie ręką Erica Garcíi.

Gdy wydawało się, że Olympiakos, łapiąc kontakt, mocno skomplikuje sytuację Barcelony, do głosu doszedł arbiter. Szwajcarski sędzia najpierw za delikatny faul na Marcu Casado pokazał drugą żółtą kartkę Santiago Hezze, a chwilę później podyktował rzut karny po bardzo wątpliwym faulu na Rashfordzie.

Z pewnością ten mecz zostanie oceniony negatywnie przez delegację UEFA i może mieć duży wpływ na kolejne szanse arbitra w rozgrywkach Ligi Mistrzów.

Całe show skradł Fermín

Dobre spotkanie rozegrał Pedri, dużo ożywienia wniósł Frenkie de Jong, jednak to właśnie Fermín López był na pierwszym planie. Hiszpan ustrzelił hat-tricka, sumiennie pracował w defensywie, często brał udział w rozegraniu i posyłał wiele otwierających podań. Bez dwóch zdań było to kompletne spotkanie byłego zawodnika Linares.

Dobry wieczór miał również Marcus Rashford, który zdobył drugi dublet w Barcelonie oraz drugi w tym sezonie Ligi Mistrzów. Tym razem w cieniu kolegów był Lamine Yamal — co prawda świetnie wykonał rzut karny, ale nie był tak energiczny i nie czarował, jak do tego wszystkich dotychczas przyzwyczaił. We wczorajszym meczu świetne wejście zanotował za to Roony Bardghji, który już w pierwszej akcji w rewelacyjny sposób ograł obrońcę i zaliczył asystę przy trzecim golu Fermína.

Na sam koniec warto poświęcić kilka słów 17-letniemu Dro. Wielki talent Barcelony rozegrał drugie spotkanie pod wodzą Flicka i wyszedł na ten mecz bez żadnych kompleksów. Hiszpan wyglądał tak, jakby w ogóle nie odczuwał presji, grał bardzo odważnie, a swój obiecujący występ zwieńczył asystą przy bramce na 2:0.

Nie był to idealny mecz w wykonaniu Barcelony, ale powinien pozytywnie nakręcić zawodników Hansiego Flicka przed niedzielnym klasykiem.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    139,076FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ