El Clasico – Barcelono, dlaczego znowu mi to robisz…

Kolejne El Clasico i kolejne zwycięstwo Realu Madryt. O ile takiego scenariusza można było się spodziewać, o tyle jego realizacja powoduje okropny niesmak (przynajmniej u fana Barcelony ;)). Królewscy byli faworytem tego spotkania, ale sam przebieg meczu wcale nie sugerował takiego zakończenia. Co w takim razie znowu poszło nie tak, i to Los Blancos mogą świętować triumf na Camp Nou?

REKLAMA

Rażąca nieskuteczność

Barca miała w tym meczu swoje sytuacje. Z 4m spudłował Sergino Dest, marnując 200% sytuację na gola. Już wtedy gospodarze mogli wyjść na prowadzenie i zacząć grać z większą swobodą. Ale zamiast zyskania pewności siebie, tak cennej dla młodych zawodników, Blaugrana otrzymała w nagrodę za swój błąd gola Alaby. I to jest właśnie ten problem. To Duma Katalonii bardzo często, nie tylko w klasykach, lubi utrudniać sobie życie. Zupełnie tak jakby obecnie sytuacja klubu była komfortowa. Człowiek widzi takie coś i łapie się za głowę, zadając sobie wewnątrz pytanie „Jak to w ogóle możliwe”. Totalny brak konsekwencji i w rezultacie „brak słów”.

Ale to nie jedyna akcja, w której Barca miała szansę na zdobycie gola. Mogła to zrobić po stałych fragmentach, kiedy niekryty był Gerard Pique, a futbolówka po jego strzale minęła słupek. Okazję miał Fati, któremu na drodze stanął Militao. Była też masa akcji, które podopieczni Koemana mogli rozegrać lepiej, podać dokładniej. A zamiast tego koncertowo niszczyli własne szanse. A te z każdą minutą malały, aż w końcu bo teatrzyku Pique i nieudanych interwencjach Minguezy z Vasquezem, zrobiło się 2:0. I wtedy, dopiero wtedy w doliczonym czasie gry, kiedy praktycznie nie było już nadziei na punkty w tej rywalizacji, do siatki trafił Aguero. Jasne, fajny mecz na zdobycie swojej debiutanckiej bramki w barwach FC Barcelony. Ale marne to pocieszenie w obliczu kolejnej klęski Dumy Katalonii.

Wina Koemana, czyli to co zwykle?

Niestety, ale trochę tak właśnie jest. Real miał lepszy plan na to spotkanie i podobnie jak podczas poprzedniego klasyka, Królewscy zagrali mądrzej. Wychodzi na to, że niezależnie czy u steru przeciwnika znajduje się Zinedine Zidane, czy Carlo Ancelotti, Koeman i tak skazany jest na porażkę. Chyba najbardziej pokazuje to naiwność w zachowaniu piłkarzy Blaugrany przy stracie pierwszego gola. David Alaba po klepce z Viniciusem otworzył sobie cały wolny korytarz na lewym skrzydle. Gdzie była defensywa Barcelony, która na swojej prawej stronie wpuściła tak ogromny przeciąg? Nie można za wszystko winić zawodników, choć ci też wielokrotnie się dzisiaj nie popisali, o czym wspomnę jeszcze za chwilę.

To nie jest przypadek, że Ronald Koeman przegrywa kolejny ważny mecz, kolejny z wielkim rywalem. Słaba kadra, brak zmienników i jakości? Jasne, ale kiedy w zeszłym sezonie miał od dyspozycji Messiego, Griezmanna, Lengleta, Dembele, a Fati był kontuzjowany, to wcale nie było inaczej. I tutaj można by dyskutować na temat użyteczności poszczególnych zawodników, natomiast nie w tym rzecz. Problem polega na tym, że jeśli coś nie idzie po twojej myśli, wynik jest niekorzystny, to powinieneś zareagować. Wiedząc, że masz słabszą kadrę, może powinieneś dostosować taktykę i plan pod przeciwnika. Tak jak to zrobił Ancelotii. Real czekał cierpliwie na swoje szanse, otworzenie się Barcelony i wyjście zbyt wysoko, po to żeby ruszyć z zabójczą kontrą. Niby proste, a jakie skuteczne. No ale cóż, era Koemana nie potrwa już długo, więc skończmy z krytyką trenera i przejdźmy do kolejnej części roastu zawodników Blaugrany.

Grafika podsumowująca grę niektórych zawodników Barcy w el clasico 🙂

Doświadczenie i wyrachowanie kluczem do sukcesu

Dlaczego. Dlaczego gracze klubu piłkarskiego FC Barcelona muszą zrobić coś głupiego i niezrozumiałego. Zawsze, w meczu o wielką stawkę. AS Roma, Liverpool, PSG, Real… można wymieniać i wymieniać. Co fajnie podejdą do przeciwnika, popressują trochę, przejmą piłkę, zaliczą 2x więcej odbiorów. To nagle szlag wszystko trafia. Jedno podanie z d*py, strata na przedpolu i wszyscy biją na alarm, bo powstaje zagrożenie i szansa dla przeciwnika. Tak po prostu nie można, a w tym meczu takich zmarnowanych piłek i niebezpiecznych zagrań było zdecydowanie ponad limit. Takie zachowania są zabronione w rywalizacji z takim przeciwnikiem jak Real Madryt. I tak Barca miała trochę szczęścia, że swoich szans nie wykorzystał Karim Benzema. Bo takie straty to dla Królewskich woda na młyn.

Niestety, ale trzeba spojrzeć prawdziwe w oczy. Młode pokolenie w Barcelonie jest… młode. A to oznacza brak pewnego wyczucia, umiejętności odpowiednio zachowania się w niektórych sytuacjach na boisku. Modrić, Kroos czy Casemiro to właśnie mają. I dlatego nie pozwalali za bardzo rozkręcić się środkowej linii Barcy. Natomiast jeśli chcemy traktować oba zespoły na równi i domagamy się wysokiego poziomu widowiska, musimy też oceniać wszystkich równo. I tutaj wielu graczy Barcy mimo naprawdę dużego wysiłku włożonego w swój występ, zwyczajnie odstawało poziomem od przeciwnika. Szanuję za serce włożone do gry i przebiegnięte kilometry, ale to nie wystarczy aby wygrać mecz. Tu decydują detale, i to one przesądziły o końcowym wyniku.

Jeszcze będzie pięknie, jeszcze będzie tiki-taka

Może i będzie. Tylko kiedy? To pytanie znowu pojawia się na ustach milionów fanów Barcy z całego świata. Sama walka i honorowy gol Aguero na uśmierzenie bólu nie wystarczą. Tu potrzeba efektów. Rezultatów i w efekcie punktów. Był jakiś styl, były jakieś przebłyski, ale to za mało. I właśnie dlatego Real po raz 4 z rzędu nie przegrywa w el clasico. Jest stabilniejszy. Wychodzi na mecz z lepszym planem i nastawieniem. A Barcelonie brakuje tej zwycięskiej mentalności, bo skąd mieliby ją mieć? Wierzę, że za kilka lat Fati, Pedri i Araujo będą liderami Barcelony, która znów będzie zachwycać piłkarski świat. Ale to jeszcze nie teraz. Teraz pozostaje cieszyć się z małych rzeczy, takich jak gole Aguero, Fatiego, sztuczki Memphisa. Gdyż na chwilę obecną jesteśmy dziadami. Po prostu.

Mam tylko nadzieję, że przez nadmierną ilość wpadek w tym sezonie, kilku piłkarzy pokroju Frenkiego de Jonga nie dojdzie do wniosku, że w sumie może lepiej opuścić ten okręt? No bo w sumie konkurencja proponuje lepsze pieniądze, a ten projekt nie prowadzi do mojego rozwoju, więc czemu miałbym się tutaj dalej męczyć. Oby tak się właśnie nie stało, bo „okres przejściowy” może potrwać dłużej niż ktokolwiek zakładał.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,602FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ