Eintracht Frankfurt chciał piąć się w ligowej tabeli, RB Lipsk planował wskoczyć do pierwszej trójki. Los zetknął oba te zespoły w 17. kolejce Bundesligi, pierwszej w 2024 roku. Mecz zapowiadał się na najciekawsze spotkanie w tej serii gier, ale kibicom zgromadzonym na Red Bull Arena przyszło obejrzeć tylko jednego gola.
Przewaga gospodarzy, prowadzenie gości
Eintracht nie był faworytem meczu z Lipskiem, jednak potencjalne zwycięstwo mogło być jasnym sygnałem poważnych aspiracji drużyny z Frankfurtu. Dino Toppmöller w sobotnim meczu dał zadebiutować dwóm nowym nabytkom. Spotkanie od pierwszej minuty rozpoczęli Sasa Kalajdzić oraz Donny Van De Beek. Zaczęło się dosyć niespodziewanie, gdyż Eintracht zdobył bramkę już przy pierwszej okazji. W 8. minucie z głębi pola dośrodkował Niels Nkounkou, w tempo wbiegł Ansgar Knauff i pokonał Janisa Blaswicha. Dla niemieckiego skrzydłowego było to świetne ukoronowanie 50. występu na boiskach Bundesligi. Pochwalić należy także asystującego, gdyż podanie było wyśmienite, a francuski lewy obrońca zaliczył finalne podanie w drugim meczu z rzędu.
Zespół z Lipka chciał jak najszybciej odpowiedzieć, ale chęci to nie wszystko. Największy popłoch w szeregach gości powodowały działania Loisa Opendy. Działania Belga albo kończyły się strzałem, albo podaniem, którego nie potrafili wykorzystać koledzy. W 38. minucie stanął on nawet oko w oko z Kevinem Trappem, lecz próba minięcia bramkarza skończyła się dobrą interwencją Niemca. Mimo wyniku 0:1 do przerwy, dominację gospodarzy widać było gołym okiem.
MVP spotkania? Bezsprzecznie Kevin Trapp
Lipsk w drugiej części spotkania grał to samo, co od początku meczu. Ciągłe ataki marnowane były przez Opendę. Belg już w 48 minucie miał szansę na wyrównanie, ale uderzył zbyt wysoko. Swoją okazję miał także Eintracht. Wstrzelenie piłki w pole karne Nkounkou trafiło pod nogi Mario Götze, lecz ten nie trafił w bramkę z piątego metra. Toppmöller w 63. minucie dokonał podwójnej zmiany, ściągając z boiska Kalajdzicia oraz van de Beeka. Nowi zawodnicy Eintrachtu nie pokazali nic ciekawego w ciągu tej godziny, którą dostali od trenera, więc naturalnym posunięciem było zastąpienie ich piłkarzami ze świeżymi siłami.
Wciąż utrzymywało się skromne prowadzenie gości, ale gospodarze stale próbowali to zmienić. Najlepszą szansę na to miał Openda, lecz jego główkę obronił Trapp. Prócz Belga, ogromny wpływ na działania ofensywne RB Lipska miał Xavi Simons, który biegał i walczył za trzech. To po jego udanym dryblingu, a w konsekwencji podaniu w pole karne, celnie uderzał Benjamin Henrichs. Bramki z tego nie było, gdyż na posterunku pozostawał kapitan Eintrachtu. Ekipa die Adler postawiła na kompletną defensywę, dając ogromne pole do popisu swoim rywalom. Na szczęście dla nich, przeciwnicy pudłowali na potęgę. Jeśli już udało im się oddać strzał, to w bramce stał niezawodny Trapp. 33-latek zdawał się być tego dnia jak ośmiornica, za każdym razem wyciągająca swoją mackę tam, gdzie leciała piłka.
Marco Rose będzie musiał poświęcić w następnym tygodniu dużo czasu na trening strzelecki. Coś ewidentnie zawiodło, jeśli jego podopieczni nie byli w stanie zdobyć gola. Nawet, mimo że według statystyki expected goals powinni strzelić ich co najmniej trzy. W ten sposób Eintracht zgarnia komplet punktów i zbliża się do czwartego RB Lipsk na dystans 6 punktów.