Nie był to wymarzony debiut Fernando Santosa w roli selekcjonera reprezentacji Polski. To już wszyscy wiemy. Szybko stracone dwie bramki i końcowa porażka 1:3 mogą sugerować, że za jedyny pozytyw należy uznać to, że gorzej już być nie może. Problemy tej kadry znamy i po wczorajszym meczu nie urodziły się żadne nowe. Czy można więc ze spotkania z Czechami wynieść jakieś pozytywy?
Cierpliwość Fernando Santosa
Czesi weszli lepiej w mecz i po wyniku można myśleć, że mieli lepszy plan na początek. Trudno jednak obwiniać trenera, jeżeli po meczu zawodnicy mówią, że byli wyczulani na wrzuty z autu, a po pierwszym z nich tracą bramkę już w 30. sekundzie spotkania. Tym bardziej że w naszym polu karnym poza Wojtkiem Szczęsnym było jeszcze ośmiu (!) naszych reprezentantów. To nie błąd trenera, że w takiej sytuacji jest problem z przekazaniem sobie krycia i odpowiednim ustawieniem. To też nie od trenera zależy, czy poszczególni piłkarze popełnią błędy indywidualne, jak przy drugiej bramce. Pierwsze trzy minuty wywróciły ten mecz do góry nogami. Santos wykazał się jednak cierpliwością.
Przede wszystkim nie zmieniliśmy od razu ustawienia. Dla jednych byłby to powód do krytyki, bo przy takim wyniku trzeba coś zmienić w grze. Pamiętajmy jednak, że były to pierwsze minuty meczu. Nasza drużyna miała pewne założenia przedmeczowe, których nie zdążyła jeszcze wprowadzić w życie. Tu nie potrzeba było gwałtownych zmian, a charakteru i wprowadzenia w życie pomysłów trenera. A że charakteru jednak zabrakło, to widzieliśmy wszyscy. Z drugiej strony rozumiem też piłkarzy, którzy grając na wyjeździe, przy takim początku mają problem z otrząśnięciem się. Pierwsza połowa pokazała przede wszystkim, że brakuje nam liderów na boisku.
Dobre zmiany
To za co zdecydowanie można Santosa pochwalić, to zmiany. Już w przerwie zeszli nijaki Michał Karbownik i słaby tego dnia Krystian Bielik. Na boisku pojawili się Michał Skóraś i Karol Świderski co pozytywnie wpłynęło na naszą grę. Skrzydłowy Lecha Poznań ożywił nasze boki boiska i wprowadził większą dynamikę. Jeżeli chodzi natomiast o napastnika Charlotte, to aż prosi się powiedzieć, że wreszcie zaczęliśmy grę z napastnikiem. Lewandowski zaprezentował formę z Barcelony i to zdecydowanie nie z ostatniego meczu z Realem Madryt, a poprzednich tygodni. Dodatkowo Przemysław Frankowski znacznie lepiej prezentował się przesunięty na pozycję lewego obrońcy, aniżeli jako skrzydłowy.
Swoją szansę wykorzystał też Nicola Zalewski. Zawodnik Romy wprowadził do gry coś, czego dawno nie widzieliśmy – chęć wchodzenia w grę 1 na 1 i przede wszystkim umiejętność do wygrywania takich pojedynków. Zalewski chciał być cały czas pod grą i nie bał się piłki. Dodatkowo jego dryblingi nie polegały na wypuszczeniu futbolówki i próbie prześcignięcia rywala. Coś, na co nie decydował się praktycznie żaden z naszych reprezentantów. Widać u niego inne nawyki i nastawienie. Mimo że w klubie gra ustawiony niżej, tak w kadrze może być niedługo pierwszym wyborem na skrzydło. Damian Szymański to kolejny zawodnik, który występem w meczu z Czechami może zapracować na więcej minut w kolejnych spotkaniach.
Drużynowa solidarność i zaufanie – od tego trzeba zacząć
Fernando Santos dokonanymi zmianami udowodnił, że doświadczenie to coś, czego nie da się zastąpić. Dobrze rozczytał, w jakich elementach mamy problemy i odpowiednio na to zareagował. Widział, że przegrywamy w środku pola, więc posłał w bój dynamicznego skrzydłowego i dołożył do tego drugiego napastnika. Karbownik popełniał proste błędy, więc też po 45. minutach wylądował na ławce. Santos usuwał elementy, które wpływały destrukcyjnie na grę całego zespołu. Pozostaje wierzyć, że taki trend zostanie podtrzymany. Jeżeli z podobnym skutkiem będzie umiał przykryć nasze problemy, tak z meczu na mecz powinno być coraz lepiej. Ma to być długofalowy projekt, a porażka z Czechami nie wiele zmienia. Z grupy eliminacyjnej na turniej finałowy awansują dwie drużyny i to czy awansujemy nawet z drugiego miejsca nie będzie miało później większego znaczenia. Santos ma budować, a do tego potrzeba więcej aniżeli trzech dni i piłkarzy prezentujących pełne zaangażowanie i poświęcenie w tym planie.