Czy ktoś się tego spodziewał? Rumunia zwycięzcą grupy E!

Cierpienie każdego, kto wczoraj śledził obydwa mecze w grupie C, dziś mogło zostać wynagrodzone. Słowacja i Rumunia zmierzyły się ze sobą w ostatniej kolejce chyba najciekawszej grupy tegorocznego Euro. Po 2 meczach wszystkie drużyny miały po 3 punkty i każdy mógł z niej awansować. Różnica tkwiła jedynie w bilansie bramkowym. A w najkorzystniej pozycji byli Rumuni i Belgowie. Słowacja zajmowała 3. miejsce, lecz to względu na mniej korzystny stosunek goli strzelonych do straconych. Po raz ostatni te dwa kraje zmierzyły się ze sobą w meczu o stawkę w 1999 roku. W eliminacjach do Euro 2000 Tricolorii rozbili Słowaków aż 5:1. Faworyta trudno było wskazać – na każdym ciążyła jednakowa presja, tak jak również na Belgach i Ukraińcach.

Zacięty mecz, szanse po obu stronach

Początek tego spotkania był dość spokojny i zachowawczy. Najwięcej działo się na boisku w środkowej części boiska. Przewagę w posiadaniu piłki mieli Słowacy, choć w tym przypadku to jedynie niewiele znacząca statystyka. Rumuni z kolei byli nieco bardziej konkretni w ataku. Na wykończenie to się jednak nie przekładało. Było sporo wrzutek, ale raczej tej niższej jakości. Po kilku minutach inicjatywę na murawie stadionu we Frankfurcie przejęli Tricolorii. Pierwszą dobrą okazję mieli w 11. minucie. Po świetnej minucie podań Andrei Rațiu oddał niebezpieczny strzał na dalszy słupek. To było niemałe wyzwanie dla Martina Dúbravki, któremu jednak sprostał. Następnie dobijał Ianis Hagi, lecz mocno przestrzelił. Słowacy byli więcej przy piłce, lecz to podopieczni Edwarda Iordănescu byli groźniejsi. Ogólnie mecz sam w sobie nie był porywający. Nic w tym dziwnego – każdemu w ponad 30-stopniowym upale byłoby ciężko o grę na wysokiej intensywności.

REKLAMA

Słowacja mogła objąć prowadzenie w 22. minucie, gdyby uśmiechnęło się do nich szczęście. Po wrzutce w pole karne Dávid Hancko trącił piłkę głową, lecz zabrakło dosłownie centymetrów, żeby zmienić wynik. Ta niewykorzystana okazja jednak się nie zemściła. Przeciwnie, mieli później kolejną. Juraj Kucka posłał długie i mierzone podanie bliżej bramki Rumunii. Ondrej Duda odnalazł piłkę w powietrzu i doskoczył do niej. Były zawodnik Legii uderzył ją głową i otworzył wynik na korzyść naszych południowych sąsiadów.

źródło: TVP Sport/X

Rumunia była w bardzo niekorzystnym położeniu. Musieli wziąć się za odrabianie strat, bowiem na tamten moment byli za burtą. Wzięli się za odrabianie strat i przycisnęli rywala nieco mocniej. Na około 10 minut przed końcem pierwszej połowy pojawiła się dobra okazja. Jednego z Rumunów na linii pola karnego faulował Hancko. Nie było do końca jasne, czy faul miał miejsce w polu karnym, ale wszelkie wątpliwości rozwiał VAR – Daniel Siebert wskazał na wapno. Jedenastkę egzekwował Răzvan Marin i zrobił to doskonale – potężnym strzałem pod poprzeczkę nie dał bramkarzowi żadnych szans.

Grupa cudów!

Drugą połowę nieco lepiej rozpoczęli podopieczni Francesco Calzony. Byli dłużej przy piłce, kreowali sobie więcej akcji. Niewiele im to jednak przyniosło. W pierwszym kwadransie drugiej odsłony tego meczu nie wykreowali sobie żadnej okazji godnej odnotowania. Mimo wszystko taki wynik mógł Słowaków zadowalać – dawał im 3. miejsce i wystarczającą liczbę punktów do awansu. Rumunom teoretycznie dawał 1. miejsce przy utrzymującym się remisie Belgii z Ukrainą. Jednak mogli ugruntować sobie zwycięstwo w grupie, mając ku temu szansę w 60. minucie. Oddali dwa bardzo groźne strzały. Najpierw zaatakował Marin, lecz obronił to Dúbravka. Potem do dobitki zebrał się Denis Drăguș, ale minimalnie chybił. 4 minuty później kolejna akcja, lecz w drugą stronę. Trudny do obrony strzał oddał David Strelec, lecz skutecznie interweniował Florin Niță. Chwilę później szczęścia spróbował Lukáš Haraslín, ale piłka przeszła tuż obok słupka.

To spotkanie było interesujące i wielobarwne, ale prawdziwym game changerem była pogoda. W pierwszej połowie było upalnie, przez co zawodnicy z pewnością szybciej się męczyli. Po przerwie, ni z gruszki, ni z pietruszki, mocno się rozpadało oraz zanosiło się na burzę. Na szczęście opady zelżały – przy takich opadach po kilkunastu kolejnych minutach mielibyśmy mecz piłki wodnej. Wynik wciąż się nie zmieniał – obydwie strony były usatysfakcjonowane rezultatem. Taka postawa mogła odbić się czkawką, w wypadku zmiany wyniku w drugim meczu. Każdy gol mógł wywrócić całą tabelę do góry nogami.

Ostatecznie rezultat w żadnym ze spotkań nie uległ zmianie. Wszystkie 4 drużyny zakończyły zmagania w fazie grupowej z 4 punktami na koncie. A czy ktoś spodziewał się przy tym, że pierwsze miejsce zajmie nie Belgia, nie Ukraina, a właśnie Rumunia? Gdyby nie to okazałe zwycięstwo z Ukraińcami, to Tricolorii zapewne ustąpiliby Belgom. Wystarczył tak naprawdę jeden mecz, by trafić w 1/8 finału na teoretycznie słabszego rywala. Słowacy z kolei też mogą być z siebie zadowoleni – zapewnili sobie również awans do fazy pucharowej.

Słowacja – Rumunia 1:1 (Duda 24′ – Marin 37′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,102FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ