W kontekście reprezentacji Anglii przez cały turniej tworzy się krytyczna narracja. Jeśli kibice nie narzekają na styl gry zespołu, to zastanawiają się dlaczego dany piłkarz nie dostaje szans. Gareth Southgate nie przejmuje się jednak podpowiedziami z zewnątrz, ciągle stawia na swoim i taka droga zaprowadziła go prosto do wielkiego finału. Czy w najważniejszym meczu EURO 2024 wreszcie zdecyduje się na zmiany?
Powtórka z EURO 2020?
Dla Garetha Southgate’a to drugi finał Mistrzostw Europy w drugim podejściu do tych rozgrywek. Trzy lata temu w rzutach karnych z Włochami jego zespół poniósł klęskę, natomiast w kontekście tego tekstu interesuje nas przede wszystkim decyzja selekcjonera na zmianę ustawienia przed finałem. W fazie grupowej Anglicy grali wówczas systemem 4-2-3-1, a w fazie pucharowej tylko na mecz z Niemcami w 1/8 finału przeszli na 3-4-3 i przed finałem Southgate powtórzył ten sam manewr. W porównaniu do półfinału przeciwko Danii miejsce w składzie stracił Bukayo Saka, a do wyjściowej jedenastki wskoczył Kieran Trippier. Nie można powiedzieć, że dziś Gareth Southgate jest bogatszy o tamten błąd, bo trudno tę decyzję ocenić negatywnie. Jego zespół zagrał wyrównane spotkanie z Włochami, w którym zwycięzcę musiały wyłonić rzuty karne. Choć obecny turniej sugeruje, że Southgate jest bardzo przywiązany do nazwisk, to historia EURO 2020 podpowiada, że nie można wykluczyć niespodzianki w składzie.
Angielscy kibice od początku turnieju domagają się zmian w jedenastce reprezentacji narodowej. W polskiej przestrzeni medialnej Gareth Southgate również otrzymuje „podpowiedzi”, z których zawodników powinien korzystać częściej. Po półfinale z Holandią fani domagają się Olliego Watkinsa i Cole’a Palmera, którzy wypracowali zwycięskiego gola. Wcześniej w miejsce Harry’ego Kane’a, który nie wygląda najlepiej widziano Ivana Toneya. Gdy Walker grał słaby mecz ze Słowacją, zastanawiano się, dlaczego Southgate nie ustawi tam Trenta Alexandra-Arnolda. Wcześniej, gdy TAA został wrzucony do środka pomocy, chciano za niego Kobbiego Mainoo (to jedyna „prośba”, którą spełnił Southgate), czy nawet Adama Whartona. Ian Wright zasugerował, że skoro brakuje naturalnego lewego obrońcy to warto przesunąć tam Bukayo Sakę. Innym rozwiązaniem kibiców i ekspertów na złe funkcjonowanie lewej strony był Anthony Gordon.
Ważna rola zmienników
Gareth Southgate pozostaje głuchy na takie głosy. W fazie grupowej szukał jedynie najlepszego rozwiązania na pozycji środkowego pomocnika (zaczął Trent, później szansę dostał Gallagher, ale finalnie rywalizację wygrał Mainoo), tak w fazie pucharowej dokonał tylko jednej wymuszonej zmiany w podstawowym składzie, gdy Marc Guehi musiał odbyć karę zawieszenia za dwie żółte kartki. W ćwierćfinale ze Szwajcarią zagrał Ezri Konsa, spisał się bardzo dobrze, ale na półfinał z Holandią do składu wrócił już stoper Crystal Palace. Skoro Anglia w takim stylu awansowała do finału to dlaczego selekcjoner ma coś zmieniać? Odpowiedź jest prosta. Wszystkie mecze fazy pucharowej Anglia wygrywała rzutem na taśmę, gdy na boisku pojawili się zmiennicy:
- Ze Słowacją wyrównali, a potem wyszli na prowadzenie, mając na boisku trzech świeżych piłkarzy.
- Przeciwko Szwajcarii 2 minuty po potrójnej zmianie strzelili na 1:1 (aczkolwiek gol to indywidualna akcja Bukayo Saki, więc rezerwowi nie odegrali w tym żadnej roli).
- Holendrów wysłali do domu po akcji dwóch zmienników – Olliego Watkinsa i Cole’a Palmera.
Southgate przeżył już swoje jako selekcjoner i zapewne przed turniejem miał już świadomość, że jego wybory wzbudzą dyskusje oraz krytykę. Mając tak utalentowanych ofensywnych zawodników, było to nieuniknione. Odwróćmy sytuację – czy gdyby Southgate wystawił Watkinsa kosztem Kane’a albo posadził na ławce Fodena, a w pierwszym składzie umieścił Palmera to wszyscy byliby zadowoleni? Oczywiście, że nie. 53-latek może desygnować do gry od 1. minuty tylko 11 piłkarzy, a przy tym musi zachować balans pomiędzy ofensywą a defensywą.
Jakie zmiany może zrobić Gareth Southgate?
Gareth Southgate wydaje się należeć do tej grupy trenerów, u których nie ma terminu „podstawowy skład”, a planując strategię na spotkanie, dzieli zawodników na tych rozpoczynających oraz kończących mecz. Selekcjoner Anglików ustawia skład tak, aby dał on bezpieczeństwo w defensywie i składał się z piłkarzami o najwyższych umiejętnościach, a dopiero z czasem jest bardziej skłonny do podjęcia ryzyka. Przeciwko Holendrom Ollie Watkins wszedł na zmęczonych już obrońców i szukając ruchów na wolne pole, wykorzystał brak zwrotności przeciwników. Jeśli taki był plan Southgate’a – czapki z głów. To właśnie przykład zawodnika kończącego mecz.
Na finałowe starcie z Hiszpanią nie powinniśmy się więc spodziewać zmian. Foden przeciwko Holandii zagrał najlepszy mecz na tym turnieju i nie dał powodu, aby posadzić go na ławce. Harry Kane ma tak ważną pozycję w kadrze, że pominięcie go w podstawowej jedenastce byłoby ogromnym ryzykiem Southgate’a, który dba o harmonię w grupie. To samo można powiedzieć o Bellinghamie, a Saka pełni odpowiedzialną funkcję w defensywie, z której wykonaniem mieliby problemy inni skrzydłowi. Najbardziej prawdopodobną zmianą jest wprowadzenie Luke’a Shawa na lewą obronę za Kierana Trippiera, jeśli gracz Manchesteru United będzie gotowy do gry od początku. Niepopularnym wyborem może być Conor Gallagher z uwagi na jego świetną pracę bez piłki w meczu z rywalem, który jest nastawiony na posiadanie futbolówki. Wprawdzie Kobbie Mainoo nie dał argumentów, aby stracić skład, natomiast trzy lata temu Saka był w podobnej sytuacji. Musiał pogodzić się z decyzją selekcjonera, który dostosował się do rywala.