Czy da się forsować taktykę, nie mając odpowiednich wykonawców?

Michał Probierz próbował pokonać reprezentację Czech, bazując na dośrodkowaniach w pole karne. Powyższe zdanie ma wydźwięk pejoratywny, a przecież według powszechnej oceny najlepiej zaprezentował się ten, który realizował koncepcję selekcjonera — Nicola Zalewski. Dośrodkowania zawodnika AS Romy były głównym ofensywnym atutem reprezentacji Polski, co jest o tyle ironiczne, że krytyka taktyki „tysiąca i jednej wrzutki” od lat jest stałym elementem analiz pomeczowych naszej kadry narodowej. Czy rzeczywiście jest to nasza najlepsza broń? A może przykład bezradności, skoro nie mamy odpowiednich wykonawców?

REKLAMA

Dośrodkowania, z których niewiele wynika

Październikowe spotkanie przeciwko reprezentacji Mołdawii na zawsze zapamiętane zostanie jako „klęska” biało-czerwonych. Mimo 72% posiadania piłki potrafiliśmy strzelić tylko jednego gola (Karol Świderski), co ostatecznie pozbawiło nas dwóch punktów. TVP Sport ironicznie zaprezentowało wówczas wszystkie 55 dośrodkowań, choć zgodnie ze statystykami, liczba ta jest przesadzona (oficjalnie 42 dośrodkowania). 29% prób trafiło do adresata (często ten i tak od razu tracił piłkę), co w świetle statystycznym jest bardzo przyzwoitym wynikiem. Niestety — nawet gdy dośrodkowanie się udało — to brakowało skuteczności u strzelców. Michał Probierz za każdym razem tłumacząc brak zwycięstwa z Mołdawią winę zwalał właśnie na ten czynnik – skuteczność.

Najwięcej wrzutek zanotowali Piotr Zieliński oraz Przemysław Frankowski — po 11. O ile ten drugi bardzo często próbował, o tyle grający na drugim skrzydle Paweł Wszołek zaliczył ledwie jedną próbę (zresztą niecelną). Atakowaliśmy głównie jednym skrzydłem, bazując na potencjale jednego zawodnika.

źródło: TVP SPORT w serwisie X

Tylko kilka udanych prób

W meczu przeciwko reprezentacji Czech Frankowski zanotował tylko 2 dośrodkowania — oba niecelne. Lepiej pod tym względem wypadł Kamil Grosicki, który pojawił się na murawie w 73. minucie (5 dośrodkowań – 2 celne). Identyczne statystyki jak zawodnik Pogoni Szczecin zanotował wspomniany Nicola Zalewski. Jego ogólną ocenę podbija postawa z pierwszej połowy — w drugiej nie było już tak wspaniale. Pomysł Probierza dawał skutek, jednak do tego potrzeba było połączenia celności Zalewskiego i dobrego ustawienia w polu karnym Karola Świderskiego.

Wśród kibiców i ekspertów pojawia się obecnie wiele pochwał względem Zalewskiego, a zarazem słów krytyki skierowanych wobec Frankowskiego. Ten pierwszy potrafił celnie wrzucać przeciwko Czechom — drugi był nieporównywalnie mniej aktywny. Paradoksalnie — w meczu z Mołdawią to pomocnik Lens był tym, który generował najwięcej dośrodkowań, za to zawodził „ten drugi” – Wszołek. Dziś nie brakuje głosów, by szansę dostał zawodnik Legii Warszawa, a piłkarz z Ligue 1 został odesłany na ławkę rezerwowych. Trwa nieustanne poszukiwanie odpowiednich wykonawców. Pamiętajmy bowiem, że jeszcze niedawno skrzydłowymi w kadrze byli Michał Skóraś oraz Jakub Kamiński, którzy wyeliminowali siebie sami, gubiąc rytm meczowy w swoich klubach. To samo moglibyśmy jednak napisać przecież o Zalewskim, który mimo wszystko miał kilka momentów z Czechami. Frankowski? Ze średniej 1.7 udanego dośrodkowania na mecz w poprzednim sezonie Ligue 1 spadł do ledwie 1.

Michał Probierz ma duże oczekiwania względem skrzydłowych

Wbrew pozorom — jego koncepcja, chociaż bardzo prosta, mogłaby okazać się korzystna dla kadry. Pytanie — wykonawcom brakuje umiejętności, czy też jedynie automatyzmów, na które potrzeba czasu? Selekcjoner, mając najlepsze intencje, wciąż nie znalazł odpowiedniego rozwiązania. Może czekać, aż Skóraś, Kamiński czy Zalewski złapią formę w klubach, odkurzać Grosickiego czy (czego nie polecamy) przesuwać na bok Zielińskiego/Szymańskiego. Żadna z tych dróg nie daje jednak gwarancji sukcesu.

Styl gry, który najbardziej kojarzony jest z Michałem Probierzem są dośrodkowania i w taki sposób stara się też grać kadra pod jego wodzą. Przy braku czasu na trening selekcjoner musi wykorzystywać atuty piłkarzy, których ma i dostosować do nich strategię. Gra oparta na dośrodkowaniach – znienawidzona przez większość kibiców – jest jednak najprostszym sposobem, aby z zespołu pozbawionego wzajemnej boiskowej chemii cokolwiek wycisnąć. Boczne sektory są mniej chronione przez przeciwnika, więc łatwiej w ten sposób przetransportować piłkę w okolice pola karnego rywali. Problem pojawia się jednak, gdy trzeba wypracować okazję strzelecką, ponieważ przy dośrodkowaniach musi się zgrać wiele czynników – dokładne dogranie, odpowiedni nabieg, precyzyjne uderzenie. Ciekawie swego czasu na ten temat mówił trener Widzewa, Daniel Myśliwiec. Polecamy posłuchać.

Możemy narzekac, że nowy selekcjoner stawia na najprostszy sposób gry i przestarzałe metody, ale… czy obecna kadra potrafi grać w inny sposób?

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,613FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ