Cofnijmy się do września 2021 roku. Przy podsumowywaniu działań poszczególnych klubów na rynku transferowym na pierwszy plan rzucała nam się Chelsea. Marina Granovskaia zbierała zewsząd pochwały. Uszczuplenie kadry pozwoliło sfinansować sprowadzenie Romelu Lukaku. Chelsea zarobiła ponad 100 mln funtów na transferach wychodzących. Ponadto w ostatni dzień okienka wypożyczyła Saula Nigueza. Na papierze kadra wydawała się kompletna.
Chelsea ma problem na lewym wahadle
Z perspektywy czasu jednak nie wygląda to już tak dobrze. Pierwszym sygnałem, że kadra nie została odpowiednio skompletowana była kontuzja Bena Chilwella pod koniec listopada. Thomas Tuchel opracował taktykę, w której kluczową rolę dla płynności w grze ofensywnej i balansu odgrywali wahadłowi. Marcos Alonso, który wskoczył w miejsce Anglika nie jest w stanie dać choćby połowy wartości, którą oferował Chilwell. Hiszpan zawsze wykręcał bardzo dobre liczby jako wahadłowy lub boczny obrońca, ale w tym sezonie coś się zacięło. Ponadto Tuchel oczekuje od swoich wahadłowych bardziej uniwersalnej gry niż typowe zadania zawodnika na tej pozycji. Alonso także zdecydowanie gorzej broni dostępu do własnej bramki i często jest celem pressingu rywala.
We wczorajszym meczu z Realem Madryt szkoleniowiec Chelsea nie zdecydował się posłać w bój Marcosa Alonso. Na lewym wahadle ustawił Cesara Azpilicuetę. Efekt? Zero zagrożenia tą stroną i przejście na ustawienie z czwórką obrońców po przerwie. Tuchel musiał kombinować, bo nie ma na tej pozycji zawodnika, który grą w ostatnich tygodniach udowodniłby, że można mu zaufać. O tym, że Chilwell nie będzie dostępny na kluczową fazę sezonu w klubie wiedzieli już w trakcie zimowego okienka transferowego. Wszyscy spodziewaliśmy się, że Chelsea uzupełni lukę (o czym nawet pisaliśmy tutaj), a jednak tego nie zrobili. Być może to efekt braku zadowalających ich opcji dostępnych na rynku, ale fakty są takie, że to okazało się jednym z głównych czynników porażki z Realem.
Wahadłowi są kluczowi w systemie Tuchela
Na mecz z Realem gotowy był już Reece James, ale jego liczne absencje w tym sezonie też pokazują, że na jego pozycji brakuje zmiennika o podobnej charakterystyce. Grający tam Cesar Azpilicueta to zawodnik o profilu znacznie bardziej defensywnym, nie oferującym wiele w ataku. W lecie za 5 mln funtów sprzedany został Valentino Livramento, który został wybrany najlepszym graczem akademii Chelsea w sezonie 2020/21. Jego dotychczasowa gra w Southampton jest bardzo obiecująca i ze swoim wachlarzem umiejętności pasowałby jako back-up Reece’a Jamesa. 19-latek łączy solidność w obronie z aktywnością w ofensywie oraz ma zdolności motoryczne, aby pełnić rolę wahadłowego.
Thomas Tuchel od końca listopada próbuje wymyśleć sposób, jak skutecznie zastąpić Bena Chilwella. Próbował tam kilku zawodników, próbował zmieniać ustawienie, ale siła ofensywna, jaką prezentowała Chelsea w listopadzie nie wróciła. Tuchel obu wahadłowych wprowadzał bardzo powoli po przegranym finale Anglików na EURO 2020, ale kiedy stali się oni podstawowymi graczami to Chelsea grała – moim zdaniem – najlepiej za całej kadencji Tuchela. Potwierdzają to także statystyki. Niemiecki szkoleniowiec uczynił ze swoich wahadłowych postaci absolutnie kluczowe i brak zmienników o podobnym profilu, którzy byliby w stanie w jakimś stopniu wypełnić zadania Jamesa i Chilwella odbijają się negatywnie na tym sezonie.
Dlaczego Chelsea nie przebudowało defensywy?
Kolejnym kamyczkiem do ogródka działaczy The Blues powinna być bierność w nadchodzącej przebudowie defensywy. Chelsea przystępowała do tego sezonu wiedząc, że czterem obrońcom po sezonie wygasa kontrakt – Rudigerowi, Christensenowi, Thiago Silvie i Azpilicuetcie. Dwaj ostatni prolongowali swoje umowy o rok, ale to już zawodnicy wiekowi i długofalowo nie można opierać na nich całej linii defensywy. Mając świadomość, że za rok kadra może zostać uszczuplona o czterech regularnie grających środkowych obrońców (bo taka jest docelowa pozycja Azpilicuety) to z perspektywy czasu sprzedaż Fikayo Tomoriego i Marca Guehiego nie była najlepszą decyzją. Ten pierwszy miał już za sobą udane półroczne wypożyczenie do Milanu i pewnie ciężko było nakłonić samego zawodnika do pozostania na Stamford Bridge skoro u Tuchela nie zagrał ani minuty. Natomiast sprzedaż Guehiego, który świetnie radzi sobie w Crystal Palace i jest najlepszym środkowym obrońcą do lat 21 w Premier League pokazuje błąd w ocenie potencjału tego zawodnika.
W lecie media często donosiły o zainteresowaniu Chelsea Julesem Kounde, jednak finalnie do transakcji nie doszło. W środowym spotkaniu z Realem w ćwierćfinale LM w roli pół-prawego stopera zagrał Andreas Christensen. Duńczyk kompletnie nie poradził sobie z szybkością Viniciusa i w przerwie opuścił boisko. Christensen najlepiej czuje się jako centralna postać w trójce obrońców, a nominalnie pozycję, na której zagrał z Realem zajmuje Azpilicuetta, który został przesunięty na lewe wahadło. Była to jednak zrozumiała decyzja, ponieważ przygotowując plan „Anty-Vinicius” musisz przeciwko Brazylijczykowi wystawić szybkiego obrońcę, dobrego w pojedynkach jeden na jeden. Dobrym przykładem jest ostatnie El Clasico i to, jak Ronald Araujo wyłączył z gry Viniego. Zakładając, że Tuchel nie chciał zmieniać pozycji Rudigera to takiego zawodnika nie miał. Lampka ostrzegawcza powinna się już działaczom zapalić w końcówce poprzedniego sezonu, kiedy w kilku spotkaniach trener zamieniał miejscami Reece’a Jamesa i Azpilicuetę.
Romelu Lukaku i środek pomocy
Nie najlepiej wyszło też wzmocnienie środka pola. W niebieskiej części Londynu nie zaufano „swoim” i na wypożyczenie poszli Billy Gilmour, który nielicznymi występami w pierwszej drużynie często potwierdzał, że jest wartościowym zawodnikiem oraz Connor Gallagher, który rozgrywa świetny sezon w Crystal Palace. W ostatni dzień okienka wypożyczono Saula, który miał wzmocnić rywalizację w centrum pomocy. Hiszpan okazał się jednak kompletnym niewypałem transferowym, więc luki po podatnych na kontuzje Kante i Kovaciciu najczęściej uzupełnia Ruben Loftus-Cheek.
Na koniec dochodzimy do tematu, który co chwila wraca, jak bumerang – Romelu Lukaku. Dziś ponad 100 mln funtów wyglądają na przepalone w piecu, ale w momencie zakupu Belg wydawał się znakomitą inwestycją. Aby znaleźć wówczas krytyczne komentarze na temat tego transferu trzeba byłoby dogłębnie przekopać Internet. Gra Lukaku sprawia jednak wrażenie, że w klubie nie do końca mieli na niego plan. Ten wątek był analizowany przez mnóstwo portali na mnóstwo sposobów i my też poruszyliśmy go w osobnym tekście, więc nie chcę teraz znów powielać tematu. Pewne jest jedno – rola Lukaku w Chelsea znacząco różni się od tej w Interze, gdzie podbijał Serie A i był uważany za jednego z najlepszych napastników na świecie. Wymagania do napastnika w systemie Tuchela w teorii pasowałby do Tammy’ego Abrahama, który jednak nie przekonał szkoleniowca i w lecie został sprzedany do Romy.
Chelsea za sterami Thomasa Tuchela jest (albo przynajmniej była do momentu zawirowań związanych ze zmianą właścicielską) najbardziej stabilnym projektem od lat. Od Liverpoolu i Manchesteru City nie dzieli ich duży dystans. Niemniej jednak, ciężko nie odnieść wrażenia, że gdyby udałoby im się uniknąć błędów w budowaniu kadry przed sezonem to dziś dwaj pretendenci do tytułu czuliby już oddech Chelsea na plecach.