Na przestrzeni ostatnich 6 miesięcy, Mikael Ishak strzelił… 2 gole. Oczywiście, kibice Lecha Poznań mogą już w tym momencie wkurzać się na nasz tekst, bowiem sympatyczny Szwed od kwietnia walczył z paskudną chorobą, jaka jest borelioza. Tak naprawdę nadal nie wiemy, czy jest już w 100% zdrowy, jednak problemy zdrowotne ewidentnie odbiły się na dyspozycji zawodnika, który wcześniej był jednym z liderów Kolejorza. Trener John van den Brom konsekwentnie stawia na Ishaka, uznając, że ten potrzebuje regularnej gry, by wrócić do wysokiej formy. Postawimy kontrowersyjne, chociaż proste pytanie. Czy warto poświęcać wyniki drużyny pod odbudowę jednego gracza? Czy Lech Poznań nie popełnił błędu, przesadnie wierząc, że Ishak w końcu znów będzie filarem sukcesów?
Ishak stoczył w tym roku ciężką walkę — z boreliozą
Jasne, Szwed w listopadzie ubiegłego roku podpisał nowy kontrakt, a od tamtej pory strzelił ledwie 7 goli. Bardzo słabo. Niestety, w tym wypadku w prezentowaniu optymalnej formy przeszkodziło mu zdarzenie losowe, choroba, którą ciężko przewidzieć. Inna kwestia, że Lech Poznań musiał być przygotowany na różne scenariusze. Jeszcze przed końcem poprzedniego sezonu zdawano sobie sprawę, że Ishak nie będzie zdolny do gry przez wiele tygodni, może miesięcy — a jeśli wróci do treningów, to pewnie będzie potrzebował czasu na złapanie optymalnego rytmu. Logiczne wydawało się znalezienie alternatywy, by uniknąć takiej sytuacji, jaka ma obecnie miejsce. Nie, żeby podburzać pozycje Ishaka w hierarchii napastników, ale nie uniezależniać się od jednego zawodnika.
Lech Poznań znając problemy Szweda, zdecydował się przedłużyć umowę z Arturem Sobiechem, który długo nie spełniał oczekiwań, ale w końcówce poprzedniego sezonu dorzucił kilka cennych trafień. W obecnych rozgrywkach 33-latek rozegrał 278 minut… z czego 90 w zespole rezerw. Bez urazy, ale widać, że van den Brom nie traktuje go jako realnej opcji do pierwszego składu. Filip Szymczak? Strzelił 3 gole… przez całą karierę na boiskach PKO BP Ekstraklasy. Ma 21 lat, czasem notuje jakiś przebłysk, ale ciężko obecnie na nim polegać. Jest w podobnej sytuacji co Ishak — można na niego stawiać i liczyć, że zacznie grać na miarę oczekiwań. To może się udać, ale nie musi. Póki co bliżej do tego drugiego scenariusza.
Wygląda to tak, jakby w Poznaniu założyli scenariusz, w którym Mikael Ishak wraca do formy i problem znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Niestety, tak się nie dzieje. Co więcej — w ostatnim meczu ligowym — przeciwko Górnikowi Zabrze, Szwed opuścił murawę po 39 minutach gry. Na szczęście, uraz podobno nie jest zbyt groźny i napastnik nie będzie pauzować dłużej niż do czasu zakończenia przerwy na mecze reprezentacyjne.
Wiarę w powrót Ishaka zweryfikuje czas
Mikael Ishak w sezonie ligowym 2021/22
- 0.6 gola na mecz
- 1.1 kluczowego podania na mecz
- 4 wygrane pojedynki na mecz
Mikael Ishak w sezonie ligowym 2022/23
- 0.5 gola na mecz
- 1.2 kluczowego podania na mecz
- 2.5 wygranego pojedynku na mecz
Mikael Ishak w sezonie ligowym 2023/24
- 0.2 gola na mecz
- 0.2 kluczowego podania na mecz
- 1.8 wygranego pojedynku na mecz
Jeśli Mikael za miesiąc wróci do optymalnej formy, ryzyko będzie uznane za logiczne. Działacze będą zbierać gratulacje, że w sytuacji wymagającej dojrzałej decyzji, postanowili przeczekać i zaufać Szwedowi, zamiast wydawać pieniądze na innego snajpera. Co prawda, Kolejorz pożegnał się już z europejskimi pucharami, ale wciąż ma przed sobą rywalizację w lidze, a bez bramkostrzelnego napastnika ciężko myśleć o tytule mistrzowskim. Pytanie, co jeśli gorsza dyspozycja Ishaka będzie trwała dłużej? Współczujemy ze względu na problemy zdrowotne, ale współczucie nie przekłada się na gole i zdobycze punktowe.
Lech postanowił stawiać na Mikaela i czekać co z tego wyniknie. John van den Brom musi teraz wierzyć, że jego podopiecznego będą omijać kontuzje, a on sam z meczu na mecz zacznie wracać do optymalnej formy. Oczywiście, ostatnie problemy Kolejorza to nie jedynie wina Ishaka, jednak właśnie w takich spotkaniach jak ostatnie — gdy jeden pojedynczy zryw decydować o zwycięstwie lub porażce, klasowy napastnik mógłby okazać się na wagę złota.