Fatalne wieści dla kibiców Realu Madryt. Na czwartkowym treningu kontuzji doznał podstawowy bramkarz Królewskich, Thibaut Courtois. Belg opuszczał boisko ze łzami w oczach, a przeprowadzone badania potwierdziły najgorsze obawy – zerwanie więzadła krzyżowego przedniego w lewym kolanie. Golkiper w najbliższych dniach zostanie poddany operacji. Nie wiadomo jeszcze, jak długo będzie trwać jego absencja. Stwarza to jednak poważny problem z obsadą bramki w Realu Madryt w najbliższym czasie.
Ogromny cios dla Realu Madryt
Pierwsze informacje są takie, że Courtois opuści znaczną część sezonu. Według niektórych informacji może on wrócić do gry w kwietniu, ale są też obawy, że nie zagra on ani razu w całym sezonie. To spory problem, z racji, że Belg był kluczową postacią defensywy Realu Madryt. Często ratował zespół przed utratą goli, naprawiając przy tym błędy popełniane przez obrońców. Obecnie jedynym bramkarzem w kadrze Realu zostaje Andrij Łunin, który był niemal wypychany z klubu przez sztab trenerski. Królewscy mieli nawet ustalić cenę za Ukraińca, na poziomie 8 milionów euro. Ancelotti chciał kogoś innego w roli drugiego bramkarza, bo nie do końca ufał Łuninowi. Przez długi czas mówiło się nawet, że do Realu z Getafe dołączy David Soria. Ostatecznie transfer upadł, a temat wymiany drugiego golkipera przycichł.
Do końca okienka transferowego zostały 22 dni, a temat nowego bramkarza w Realu powinien odżyć. Trudno wierzyć, że klub zdecyduje się na rozegranie znacznej części sezonu z Łuninem jako pierwszym bramkarzem, i z kimś ze szkółki w roli zmiennika. Jeżeli sztab do tej pory nie ufał Ukraińcowi, tak naciski na sprowadzenie nowego golkipera powinny być spore. Jedną z opcji jest wypożyczenie zawodnika na tę pozycję na sezon, byle tylko zastąpić Courtois’a pod jego nieobecność. Innym wyjściem może być transfer bramkarza, który w kolejnym sezonie przyjąłby role zmiennika lub konkurowałby z Belgiem o miejsce między słupkami. W mediach już pojawiły się plotki łączące Real Madryt z będącym wolnym zawodnikiem Davidem De Geą. Zarząd Realu z pewnością czeka jednak spory ból głowy przy próbie znalezienia optymalnego rozwiązania problemu obsady bramki.