Coco Gauff mistrzynią Rolanda Garrosa 

Jedenaste spotkanie pomiędzy Coco Gauff a liderką rankingu WTA: Aryną Sabalenką, drugie w finale Wielkiego Szlema i kolejne zwycięstwo Amerykanki. Po niebywale emocjonującym meczu to właśnie ona sięgnęła dziś po paryską koronę. Jest to jej drugi wielkoszlemowy triumf po US Open w 2023 roku. 

Przed dzisiejszym pojedynkiem bilans bezpośrednich spotkań między paniami był na idealnym remisie – 5:5. Jednak najważniejszy dotychczas mecz wygrała Amerykanka, która niespełna dwa lata temu w trzech setach pokonała Sabalenkę w finale US Open. 

REKLAMA

Teraz, podczas boju o tytuł mistrzyni French Open historia się powtórzyła. Coco odniosła szóste zwycięstwo nad Białorusinką i dodała 2000 punktów do swojego nazwiska w światowym rankingu. Udowodniła, że w pełni zasługuje na pozycję wiceliderki w kobiecym tenisie i z pewnością będzie dużym zagrożeniem w zbliżającym się wielkimi krokami Wimbledonie. 

W siedmiu z ostatnich dziesięciu turniejów wielkoszlemowych osiągała przynajmniej czwartą rundę, co również pokazuje jej wszechstronność i wielowymiarowość jako tenisistki. 

Co to był za pierwszy set! 

Pierwsza partia to był prawdziwy roller coaster jeśli chodzi o emocje. Aryna Sabalenka była praktycznie nie do ruszenia przez kilka pierwszych gemów. W miarę szybko wyszła na wysokie prowadzenie – 4:1 i to z podwójnym przełamaniem, a w kolejnym gemie prowadziła już 40:0. 

Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze i Białorusinka zmierza do wygrania pierwszej partii. Od tego momentu jednak wszystko zaczęło się zmieniać. Gauff zaczęła grać zdecydowanie lepiej, podniosła poziom, co zaowocowało odrobieniem strat. 

Od wyniku 4:4 rozpoczął się festiwal przełamań. Panie dotarły do tie-breaka odbierając sobie podania raz za razem. Na uwagę zasługuje tutaj maratoński gem, który zagrały przy wyniku 5:4 od strony Sabalenki. 

Wtedy po prawie trzynastu minutach walki i obronie dwóch piłek setowych Coco wyrwała gema i doprowadziła do 5:5. A ostatnia akcja owego gema była wprost niewiarygodna. Piłka kilkukrotnie przelatywała po taśmie, przez co zawodniczki miały problem z ustawieniem się do uderzenia. Amerykanka jednak zagrała kapitalnego drop-shota z boczną rotacją, co zapewniło jej upragnione wyrównanie. 

W tie-breaku natomiast wszystko wskazywało na zwycięstwo Coco Gauff. Prowadziła ona już 5:3 i serwowała. Ale Sabalenka nie dała za wygraną, rozegrała kilka naprawdę odważnych, ryzykownych akcji i ostatecznie to właśnie ona sięgnęła po zwycięstwo w pierwszej partii – 7:6(5). 

Dominacja Gauff w drugiej odsłonie 

Drugi set był kompletnym przeciwieństwem tego co widzieliśmy wcześniej. Był to set bez historii. Coco Gauff kompletnie zdominowała Arynę Sabalenkę i po trzydziestu dwóch minutach zapisała tę odsłonę na swoje konto. Tym samym doprowadziła do wyrównania w całym pojedynku – 1:1. 

REKLAMA

Fatalnie wyglądała w tym secie Białorusinka. Parametry serwisowe mówią same za siebie: po pierwszym serwisie wygrała zaledwie 25% punktów, a po drugim 45%. Poza tym popełniła aż dziewiętnaście niewymuszonych błędów, przy tylko sześciu zagraniach kończących. 

A Amerykanka była regularna i skuteczna praktycznie w każdym aspekcie. W pełni zasłużenie wygrała tę partię wynikiem 6:2 i teraz o wszystkim miał zadecydować trzeci set. 

Nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy 

Trzecia partia rozpoczęła się od szybkiego przełamania na korzyść Gauff. Sabalenka zdołała odrobić straty, ale później została przełamana po raz kolejny (i to do zera). 

Amerykanka utrzymała swoje podanie i zrobiło się 5:3. Brakowało jej już tylko jednego gema do pierwszego tytułu w Paryżu. Jednak Aryna zdołała utrzymać swój serwis i doprowadzić do 4:5.  

W dziesiątym gemie było widać sporo nerwów ze strony Białorusinki. Podobnie jak w całym tym trzecim secie. Nie była w stanie opanować emocji, podejmowała niezbyt przemyślane decyzje i to wszystko przełożyło się na dzisiejszą porażkę. 

W ostatnim gemie świetnym zagraniem po linii obroniła pierwszą piłkę mistrzowską, ale przy drugiej już nie dała rady. Coco Gauff po raz drugi w karierze sięgnęła po tytuł wielkoszlemowy. 

W całym spotkaniu liderka rankingu wypadła niezbyt dobrze. Potrafiła oczywiście zagrywać spektakularne piłki, ale w ostatecznym rozrachunku wypadła bardzo niekorzystnie. 

Statystyką dnia jest moim zdaniem liczba niewymuszonych błędów Sabalenki i Gauff – 70:30. To mówi samo za siebie. 

Jednak za cały turniej należą się Arynie gratulacje, ponieważ przez ostatnie dwa tygodnie pokazała kawał dobrego tenisa. A finał? Finały jak wiemy rządzą się swoimi prawami. Dzisiaj się nie udało, ale niedługo przyjdą kolejne ważne imprezy, a tam Sabalenka będzie ogromnym zagrożeniem dla reszty stawki. 

Coco Cauff mistrzynią 

Amerykanka trzymała dziś emocje do samego końca. Pokazała je dopiero po ostatniej wygranej piłce. Padła wtedy na kort i zaczęła płakać ze szczęścia. Po raz drugi w karierze wygrała turniej Wielkiego Szlema i została królową Paryża. 

Potrafiła podnieść się po przegranym pierwszym secie i wejść na zdecydowanie lepszy poziom w dwóch kolejnych. Tam okazała się zdecydowanie mocniejsza psychicznie od Aryny i zdecydowanie zasłużyła na wygraną. 

Jest wielka Coco Gauff, a ma przecież dopiero 21 lat. Kto wie po ile jeszcze imprez Wielkiego Szlema sięgnie w przyszłości. 

Aryna Sabalenka – Coco Gauff – 7:6(5), 2:6, 4:6

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    109,096FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ