Dwa lata temu, podczas finału turnieju w Rzymie Iga Świątek sprawiła Karolinie Pliskovej bolesne lanie. Polka wygrała wówczas 6:0, 6:0, kompletnie demolując Czeszkę. Dziś obie zawodniczki ponownie spotkały się na korcie tenisowym. Iga już jako liderka światowego rankingu wraca po kontuzji, co mogło być małym handicapem w stronę jej rywalki. Pliskova z oczywistych względów nie była faworytką tego starcia, ale zapewne chciała zemścić się za rzymską klęskę z 2021 roku.
W pierwszym secie szybko zrobiło się 0:4
Świątek została dwukrotnie przełamana, a jej rywalka radziła sobie wręcz znakomicie! Dawno nie widzieliśmy Pliskovej w tak wybornej dyspozycji. Iga mogła poczuć, że dziś nie zazna taryfy ulgowej i jeśli marzy o półfinale turnieju w Stuttgarcie, będzie musiała zagrać zdecydowanie lepiej niż przeciwko Zheng. Mimo świetnej gry Czeszki, Polka zdołała jednak złapać kontakt i chociaż pierwszego seta przegrała finalnie 4:6, Pliskova poczuła siłę swojej przeciwniczki. Dobry początek Karoliny jedynie zmotywował naszą rodaczkę, by udowodnić, że to ona jest lepszą zawodniczką.
W drugim secie widzieliśmy niemalże identyczny scenariusz, tyle że tym razem to Świątek wyszła na prowadzenie 4:0. Set skończył się wynikiem 6:1, a my mogliśmy zacierać ręce, obserwując postawę obu tenisistek. Iga potrzebowała rywalki, która wysoko zawiesi poprzeczkę i zmusi Polkę do wysiłku. Podczas decydującego seta obserwowaliśmy wiele świetnych, zaciętych wymian. Oczywiście, wynik wskazuje na sporą przewagę Świątek, jednak to były ciężko wypracowane gemy, które złożyły się na niezwykle cenne zwycięstwo. Cenne, bowiem kosztowało Igę sporo wysiłku. O ile starcie przeciwko Zheng nazwaliśmy rozgrzewką, o tyle dziś możemy śmiało napisać — Polka wraca na wysoki poziom i w półfinale zmierzy się z Ons Jabeur. Sama Świątek w pomeczowym wywiadzie przyznała, że czekała na takie wyzwanie — Karolina Pliskova zmusiła Igę do wysiłku, a ta pokazała, dlaczego jest obecnie najlepszą tenisistką świata.