Chelsea zameldowała się już w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata. Na turnieju w Stanach Zjednoczonych zespół nie błyszczy widowiskowym futbolem, natomiast – poza jednym wyjątkiem – skutecznie neutralizuje zapędy ofensywne przeciwników poprzez kontrolowanie spotkania. To kierunek, w który zmierzają podopieczni Enzo Mareski od końcówki poprzedniego sezonu. Chelsea nie zmieniło się pod względem generalnej filozofii gry, natomiast zaczyna nabierać potrzebnego wyrachowania.
Eksperymenty z ustawieniem
W tekście podsumowującym fazę grupową Klubowych Mistrzostw Świata w wykonaniu Chelsea zwracaliśmy przede wszystkim uwagę na eksperymenty Enzo Mareski. Włoski szkoleniowiec testował różne warianty taktyczne, zmieniał ustawienia i personalia. Nie inaczej jest w fazie pucharowej. W 1/8 finału z Benfiką system 3-2-2-3 w posiadaniu piłki The Blues tworzyli poprzez zejście jednego bocznego obrońcy do trójki stoperów (standard) oraz zejście Cole’a Palmera z lewego skrzydła do środka i wysokie ustawienie lewego obrońcy, Marca Cucurelli (to już swego rodzaju nowość). W ćwierćfinale przeciwko Palmeiras ustawienie Chelsea w konstruowaniu ataku pozycyjnego możemy opisać jako 3-1-3-3. Jako defensywny pomocnik grał Andrey Santos, a Enzo Fernandez (po lewej), Cole Palmer (środek) i Malo Gusto (po prawej), schodzący do środka z prawej obrony ustawiali się wyżej, pomiędzy formacjami pomocy, a obrony przeciwnika.
Enzo Maresca nie przestaje testować różnych wariantów taktycznych w ramach Klubowych Mistrzostw Świata. W meczu z Palmeiras Chelsea konstruowała ataki pozycyjne w ustawieniu 3-1-3-3.
— Football Info (@football_inf0) July 5, 2025
Baza w postaci trzech środkowych obrońców była niezmienna (Cucurella stawał się trzecim… pic.twitter.com/4jBr2JJ0uP
Choć Enzo Maresca sprawdza wiele rozwiązań to cel, jaki ma osiągnąć Chelsea jest niezmienny – dominacja nad przeciwnikiem i kontrola spotkania poprzez utrzymywanie się przy piłce na połowie atakowanej. The Blues grają cierpliwie, nie przyspieszają na siłę ataków i trzymają strukturę, aby być gotowym do momentalnego doskoku w momencie straty futbolówki. W liczbie wymienionych podań w przeliczeniu na mecz na trwających Klubowych Mistrzostwach Świata Chelsea wyprzedzają jedynie PSG, Manchester City i Bayern – zespoły również nastawione na posiadanie piłki, ale z jeszcze większą jakością w kadrze.
Chelsea pragmatyczna z piłką
Już w końcówce poprzedniego sezonu Chelsea zmierzała po kwalifikację do Ligi Mistrzów w podobnym stylu, jaki prezentuje na turnieju w USA. Dwa ostatnie ligowe starcia – z Manchesterem United oraz Nottingham Forest – The Blues wygrali 1:0, a oba mecze były bardzo zamknięte, w których żaden zespół nie chciał zagrać w otwarte karty. W podobny sposób pokonali także Everton (1:0) oraz Fulham (2:1) pod koniec kwietnia.
Prześledźmy współczynnik oczekiwanych goli straconych (xGC) Chelsea w ostatnich 8 meczach we wszystkich rozgrywkach:
- Palmeiras – 0,21 xGC
- Benfica (po dogrywce) – 1,20 xGC
- Esperance Tunis – 0,07 xGC
- Flamengo – 2,61 xGC
- Los Angeles FC – 0,85 xGC
- Real Betis – 1,07 xGC
- Nottingham Forest – 1,20 xGC
- Manchester United – 0,29 xGC
Poza jedną wpadką z Flamengo, Chelsea skutecznie powstrzymuje rywali przed tworzeniem dogodnych sytuacji podbramkowych. Nie zawsze udaje im się zneutralizować zapędy ofensywne rywala przez pełne 90 minut. Benfica w doliczonym czasie gry drugiej połowy wywalczyła sobie rzut karny, a wcześniej ich wskaźnik xG wynosił zaledwie 0,16 przy czterech strzałach. Los Angeles FC przy dwubramkowej stracie, w 81. minucie, zdołało stworzyć sobie jedną świetną szansę o wartości 0,51 xG, natomiast w pierwszej części oddali tylko 1 strzał. W finale Ligi Konferencji z Betisem Chelsea przejęła kontrolę w drugiej połowie pozwalając rywalom na wykreowanie tylko 0,36 xG. Podopieczni Enzo Mareski nie zawsze jeszcze mają pełną kontrolę nad meczem – nawet w ćwierćfinale z Palmeiras, które stworzyło sytuacje wyceniane na 0,21 xG druga połowa była do poprawy – ale całościowo zmierzają w dobrą stronę.
Szukając porównań na gruncie krajowym, Chelsea takim podejściem zaczyna trochę przypominać Arsenal
Mamy tutaj na myśli zarówno pozytywne, jak i negatywne aspekty. Oczywiście, pomiędzy oboma zespołami znajdziemy różnice w modelu gry (przykładowo The Blues chcą szukać progresji przez środek, natomiast Kanonierzy najczęściej robią to bocznymi sektorami), jednak ich filozofia prowadzi do podobnego obrazu gry – utrzymywania się przy piłce na połowie przeciwnika, skutecznego reagowania po stracie, ale również kłopotów w rozbiciu nisko ustawionej i szczelnej obrony przeciwnika. Posiadanie piłki dla Arsenalu od dawna jest bardziej bronią defensywną niż ofensywną i na tą ścieżkę w ostatnich tygodniach wkroczyła również Chelsea. Enzo Maresca również zaczął minimalizować ryzyko w fazie atakowania, aby zmniejszać liczbę okazji rywali na wyprowadzanie kontrataków. Spotkania The Blues coraz częściej są zamknięte, przez co trudniej im strzelać gole, ale jednocześnie złapali stabilizację w defensywie.
Potencjalne problemy Chelsea
Porażka z Flamengo na etapie fazy grupowej w ramach Klubowych Mistrzostw Świata daje nam sygnał, że Chelsea ma słaby punkt, w który rywale mogą uderzyć. Wracając do powyższej listy, warto zwrócić uwagę, że większość zespołów, z którymi mierzyli się The Blues albo preferują oddanie inicjatywy rywalowi (Manchester United, Nottingham Forest, Benfica, Palmeiras) albo mają zbyt słabą kadrę, żeby myśleć o przejęciu posiadania piłki przeciwko tak silnemu zespołowi jak Chelsea (Esperance Tunis, Los Angeles FC). Z nastawieniem, aby pozbawić The Blues futbolówki na finał Ligi Konferencji we Wrocławiu wyszedł Real Betis i w pierwszej połowie był zespołem zdecydowanie lepszym, zasłużenie schodząc do szatni z jednobramkowym prowadzeniem. Z hiszpańskim rywalem zespół ze Stamford Bridge potrafił odwrócić sytuację. Podobną strategię przyjął Filipe Luis, trener Flamengo i po tym spotkaniu kibice Chelsea mogli być załamani grą swoich ulubieńców.
Flamengo played an impressive game right from the start, and rewarded themselves with a series of big chances in the second half.
— Between The Posts (@BetweenThePosts) June 20, 2025
South-America's teams remain unbeaten at the #FIFACWC!#FLACHE pic.twitter.com/L39bHW4hlM
Drużyna Enzo Mareski w wielu meczach wygląda na nieprzygotowaną do fazy gry, w której przeciwnik przejmie inicjatywę i zmusi The Blues do bronienia bliżej własnej bramki. Wyjątkiem dającym nadzieję, że to się zmieni było spotkanie z Liverpoolem pod koniec sezonu, gdy przy 35%-owym posiadaniu piłki Chelsea wygrała 3:1 stwarzając 5 „dużych okazji” (big chances) oraz tworząc współczynnik goli oczekiwanych w wysokości ponad 3 xG. Niemniej jednak, w większości spotkań triumfatorzy Ligi Konferencji sprawiają wrażenie zespołu, który za wszelką cenę chce grać w zgodzie z własną filozofią, a jeśli rywale im na to nie pozwolą, wpadają w poważne turbulencje. Chelsea nabiera niezbędnego pragmatyzmu dla zespołu z ambicjami walki o najwyższe cele i dzięki temu ustabilizowali defensywę, jednak niektóre spotkania wskazują, że w nadchodzącym sezonie po niektórych meczach będą rozpoczynać się debaty nad defensywą zespołu, mimo że na przestrzeni całego sezonu liczby nie będą dawały pretekstów do niepokoju.