Cenne 3 punkty Southampton, fatalny mecz Lisów

Na St. Mary’s stadium przyjechało niesione powrotem Jamesa Maddisona Leicester. „Lisy”, jeśli chcą się oddalić jak najbardziej od strefy spadkowej, to wygrywanie takich meczów jak z ostatnią drużyną w tabeli, którą jest Southampton jest wręcz obowiązkiem. Powrót Maddisona, świetna forma Iheanacho, Harvey Barnes, który jeśli ma obok siebie wspominanego wcześniej „Maddersa” również jest innym piłkarzem. Faworyt tego meczu był tylko jeden.

REKLAMA

Dla Southampton natomiast takie mecze jak z Leicester są jak dla ryby woda. Wiedzą, że jedynie zwycięstwa z takimi drużynami, mogą im pomóc w utrzymaniu się w Premier League. „Święci” również doskonale zdawali sobie sprawę przed meczem, że wygrana nie da im miejsca dającego utrzymanie, jednak pozwoliłoby im odbić się od dna i wyprzedzić Bournemouth, które mecz w 26 kolejce miało już za sobą.

Niewykorzystane okazje Leicester się zemściły

Pierwsze pół godziny z dużą przewagą gości. Świetnie rozprowadzali ataki, głównie prawą stroną, po której ochoczo dryblował Tete. Maddison świetnie dyrygował kolegami z drużyny, a Iheanacho gdyby tylko miał większą skuteczność i dysponował większą pewnością siebie, to „Lisy” w pierwszej połowie miałyby co najmniej gola. Niewykorzystane sytuacje się zemściły, a dokładniej zmarnowana przewaga jaką mieli goście. Oddali piłkę „Świętym” i zostali za to skarceni.

Najpierw podyktowany został rzut karny, którego na bramkę nie zamienił jednak James Ward-Prowse. Po raz kolejny Anglik pokazał, że chętniej i z większą skutecznością wykonuje rzuty wolne. Chwilę później jednak szybką kontrę gospodarzy na bramkę zamienił Carlos Alcaraz. Southampton nie grało źle przez pierwsze pół godziny, jednak goście bardziej chcieli zdobyć gola. Nie udało im się to jednak, a gospodarze pokazali przyjezdnym jak wykorzystywać swoje okazje. Im dłużej jednak trwała druga połowa, tym bardziej zaczęła się zarysowywać przewaga gospodarzy. Lisy zagrały strasznie nerwowo i elektrycznie w obronie. Patrząc na całokształt pierwszej części spotkania, prowadzenie gospodarzy nie mogło zatem dziwić.

Nieskuteczne Leicester, bezbarwne Southampton

Druga połowa zaczęła się tak samo jak pierwsza. Leicester próbujące strzelić swojego pierwszego gola, zmarnowana okazja Iheanacho, także za dużo w grze „Lisów” się nie zmieniło. Wszystkie ataki były bardzo nieporadne, brakowało dokładnych podań. „Święci” natomiast czekali na błędy rywali oraz na dogodny moment na przeprowadzenie kontry. Jednak to czekanie sprawiło, że za bardzo cofnęli się w swoje pole karne. Goście nie potrafili jednak tego wykorzystać. Leicester próbowało zaskoczyć gospodarzy zmianami, jednak z każdą upływającą minutą, zawodnicy Brendana Rodgersa zaczynali wyglądać, tak jakby nie wierzyli, że uda im się wbić gola „Świętym”. Nie było pomysłu w atakach, czego dowodem jest brak oddanego celnego strzału przez cały mecz. 

Widmo strefy spadkowej

Fatalny występ w ofensywie Leicester. Southampton wcale nie zagrało lepiej w tym aspekcie, jednak na tablicy wyników przy ich nazwie drużyny pojawiła się cyfra 1. Porażka „Lisów” sprawia, iż Southampton zbliża się do nich na 3 punkty, więc zmniejsza się też przewaga nad strefą spadkową. Leicester zasłużyło na remis swoją przewagą w grze, lecz  jednocześnie nie da się zremisować meczu, nie oddając żadnego celnego strzału w meczu. Tak naprawdę, ten mecz wyglądał tak, jakby nic nie funkcjonowało dobrze, a każdy ruch zawodnika był niedokładny i mało przemyślany. Cenne trzy punkty dla Southampton, które pozwalają chociaż na chwilę zająć 19 miejsce w lidze.

autor: Mateusz Topolski

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,596FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ