Sezon 2023 w MLS dobiegł końca. W finale play-offów zmierzyły się ekipy Columbus Crew oraz Los Angeles FC. Obie zajęły 3. miejsce w swoich konferencjach, jednak w decydujących momentach potrafiły wyeliminować rywali. Bukmacherzy mieli problem ze wskazaniem faworyta finału, jednak mecz okazał się zaskakująco jednostronny.
Dwa ciosy Columbus
Od pierwszych minut na murawie pojawił się były zawodnik Wisły Kraków, a obecnie Columbus Crew — Yaw Yeboah. Rezerwowym w zespole z Los Angeles był Mateusz Bogusz (wszedł na murawę w 60. minucie). Więcej powodów do radości miał ten pierwszy, który zdołał wpisać się na listę strzelców. Przyśpieszenie i wykończenie akcji — wzorowe. Bez wątpienia, różnicę zrobiło kapitalne podanie Malte Amundsena. Dodajmy, 4 minuty przed golem Yeboah, z karnego trafił Cucho Hernandez. Dwa celne strzały w pierwszej połowie przełożyły się na dwa gole. Los Angeles FC nie byli jednak w stanie odpowiedzieć na konkretną grę Columbus. Honorową bramkę zdobyli co prawda w 74. minucie (Denis Bouanga), ale nie udało im się powalczyć o wyrównanie stanu rywalizacji.
Yeboah na gola czekał od lipca. Jego statystyki w obecnym sezonie nie rzucały na kolana (łącznie 4 trafienia, 6 asyst), jednak to właśnie 26-letni zawodnik z Ghany zanotował bezcenną bramkę w decydującym meczu. Columbus Crew po raz trzeci w historii sięgnęli po trofeum MLS (2008, 2020, 2023). Więcej tytułów mistrzowskich mają jedynie D.C. United (4) oraz LA Galaxy (5). 26-letni Yaw Yeboah ma jeszcze rok kontraktu z amerykańskim klubem (z opcją przedłużenia o rok), a gol w finale z pewnością podkręci jego popularność w USA.