Oj, działo się w ten weekend na niemieckich boiskach! Sensacyjna klęska Bayernu, niezwykle ważne zwycięstwo Borussii Dortmund nad Schalke, kolejny kapitalny występ Rafała Gikiewicza. Oto nasze pięć wniosków po siódmej kolejce Bundesligi.
Niko Kovac może nie dotrwać do kolejnego meczu
VfL Wolfsburg przerwę na spotkania reprezentacji spędzi na przedostatnim miejscu w ligowej tabeli. Niko Kovac od kilku spotkań powtarzał, że jego zespół potrzebuje czasu i ciężkiej pracy, a wyniki ulegną poprawie. Po wygranej w poprzedniej kolejce z Eintrachtem Frankfurt mogliśmy spodziewać się „odbicia od dna”. Wolfsburg dostał znakomitą okazję udowodnienia, że słaby początek sezonu jest już za nimi, bowiem w ten weekend ich rywalem był lider Bundesligi – 1. FC Union Berlin. Ekipa ze stolicy Niemiec standardowo dla siebie — oddała ledwie 4 celne strzały, dwukrotnie pakując futbolówkę do bramki. Z kolei podopieczni Kovaca przez 90 minut nie zdołali zaliczyć nawet jednego celnego uderzenia. Nie tyle porażka, co jej bardzo słaby styl na nowo podgrzał wątpliwości na temat szkoleniowca.
Dyrektor sportowy VfL — Jörg Schmadtke w pomeczowym wywiadzie stwierdził, że „nie kwestionuje trenera” – co zostało przyjęte przez niemieckie media jako jasny sygnał, że w klubie nie planują rezygnować z Kovaca. Ten za przyczynę problemów przyjmuje… brak klasowych zawodników do gry. Niko miał nawet stwierdzić, że „może ze swoim bratem powrócą do gry, bowiem VfL ma braki w składzie”. Oczywiście, był to jedynie żart, ale… Czy trener w ten sposób nie uderza w dyrektora sportowego, sugerując, że nie zapewniono mu wartościowej kadry? Przypomnijmy, że sam Kovac w ostatnim czasie zrezygnował z Maxa Kruse. Zaryzykujemy tezą, że jego posada w Wolfsburgu — mimo deklaracji Schmadtke — jest mocno niepewna.
Nagelsmann musi pokazać, że potrafi zapanować nad drużyną
Taryfa ulgowa dla Juliana Nagelsmanna dobiega końca. Niemiecki szkoleniowiec nie może pozwolić sobie na kolejne potknięcia, a klęska z Augsburgiem obnażyła wszelkie problemy Bayernu. W wypowiedziach 35-letniego trenera czuć nutę bezradności, ale wygląda na to, że sam zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Nagelsmann miał być niezwykle niezadowolony z postawy swoich graczy i mieć im za złe, że nie byli skoncentrowani na meczu z Augsburgiem.
Jednocześnie, niemieckie źródła (a dokładnie ran.de) sugerują, że to gracze „decydują” o taktyce. Podczas starcia z Augsburgiem, trener miał przesunąć Kimmicha na prawą obronę w miejsce Noussaira Mazraoui. Niemiecki piłkarz nie był zadowolony z takiego rozwiązania, więc szkoleniowiec wycofał się ze swojej koncepcji, wpuszczając na murawę Josipa Stanisicia i przesuwając Kimmicha z powrotem do środka pola. W ten sposób „zmarnował” jedną ze zmian i na boisko nie mógł wprowadzić gracza ofensywnego. Czy uległość sugestiom graczy jest słabością szkoleniowca? Gdyby Bayern wygrywał mecze – działania trenera byłyby pewnie chwalone. W momencie, gdy „Bawarczycy” prezentują się poniżej oczekiwań, od Juliana wymaga się konkretnych działań. Obecnie jego postawa jest zagadkowa, z jednej strony słychać, że chciałby pokazać swoją silną rękę, z drugiej unika zdecydowanych kroków.
Borussia Dortmund ma problemy, ale rywale mają jeszcze większe
Edin Terzić przed startem sezonu stracił Erlinga Haalanda. Jego następcą miał być Sebastien Haller, który walczy obecnie z rakiem jądra. W takiej sytuacji do klubu w trybie awaryjnym ściągnięto doświaczonego Anthony’ego Modeste, ale Francuz… nie strzela goli. 1 trafienie w 8 występach to niezwykle rozczarowujący wynik. Aż ośmiu graczy jest dziś niedostępnych z powodu problemów zdrowotnich. Warunki pracy nowego-starego szkoleniowca BVB dalekie są od idealnych, co nie zmienia faktu, że Borussia po siedmiu kolejkach wypracowała 3 punkty przewagi nad Bayernem Monachium i 7 nad RB Lipsk.
W teorii, obecna sytuacja ekipy z Dortmundu jest nawet lepsza niż planowano. Gdyby ktoś przed sezonem kręcił nosem na pozycję wicelidera Bundesligi i rosnącą przewagę nad dwoma najgroźniejszymi rywalami – pewnie zostałby uznany za wariata. Problem w tym, że w grze Borussii jest tak wiele niedociągnięć, że trudno zachwycać się osiąganymi wynikami. Wszyscy pamiętają przecież tęgie lanie, jakie sprawił jej w szóstej kolejce wspomniany RB Lipsk. W ten weekend udało się zaliczyć prestiżowe zwycięstwo nad Schalke? No to kontuzji doznał Marco Reus i chociaż prognozy lekarzy nie są tak poważne jak wcześniej sugerowano, już 8 października do Dortmundu przyjedzie Bayern Monachium. Obecność Reusa w tym meczu wydaje się dziś wątpliwa.
Przerwa reprezentacyjna to dobry czas na przemyślenia. Terzić powinien jasno zdefiniować cele – a tym głównym musi być mistrzostwo Niemiec. Piłkarze powinni mieć świadomość szansy od losu – tak źle punktujących Bayernu i Lipska nie widzieliśmy od dawna. Kluczem ewentualnego sukcesu BVB musi być rozsądne wygrywanie spotkań. Gdyby nie frajersko przegrany mecz z Werderem Brema, to ekipa z Dortmundu byłaby dziś liderem.
Rafał Gikiewicz może zostać bramkarzem sezonu
Krótko, bowiem nie ma sensu powielać oczywistości. Polski bramkarz został wybrany piłkarzem kolejki. Nie bramkarzem, PIŁKARZEM. Co więcej dokonał tego po raz drugi w tym sezonie. U naszego zachodniego sąsiada panuje przekonanie, że gdyby był kilka lat młodszy, pewnie byłby na liście życzeń topowych klubów Europy. Rafał jest w tak dobrej formie, że Augsburg już teraz ma poprosić o rozmowy na temat przedłużenia umowy. Rzadko się zdarza, by niemieckie media za bohatera uważały golkipera – dodatkowo nie mającego niemieckiej narodowości. O ironio – gdy w Polsce podważana jest wartość bramkarza Augsburga, w Niemczech wszyscy są z niego zadowoleni i nie ma słowa o jakimkolwiek psuciu atmosfery czy negatywnym oddziaływaniu na zespół.
Dobra seria Unionu Berlin działa na niekorzyść Puchacza
Union Berlin utrzymał fotel lidera Bundesligi po zwycięstwie nad Wolfsburgiem. W kadrze meczowej zabrakło jednak Tymoteusza Puchacza, który w tygodniu grał przeciwko Sportingowi Braga. Trener Urs Fischer został zapytany o zasady rotacji i powiedział kilka ciekawych zdań. Według jego koncepcji, przesadne zmiany w składzie nie będą działać dobrze na zawodników. Owszem, Union jest zespołem dwóch twarzy. W europejskich pucharach zaliczył dwie porażki – w Bundeslidze punktuje aż miło. Fischer nie chce jednak przesadnej rotacji. Zależy mu na tym, by trzon drużyny cały czas był utrzymany. W Lidze Europy wykorzystywanych ma być 2-3 innych graczy – ostatnio postawił na Puchacza, w kolejnym spotkaniu szansę może dostać ktoś inny.
Podejście szkoleniowca jest dość zaskakujące. Z jednej strony, w taki sposób jedenastka szybko może zostać „wyeksploatowana” i zwyczajnie zmęczona grą na kilka frontów. Jednocześnie, Fischer uważa, że skoro zespół punktuje, to nie ma sensu podejmować pochopnych ruchów. Po co zmieniać coś, co działa? Puchacz miał trudne szanse przebicia się do pierwszego składu, a teraz będą one jeszcze mniejsze.