Borussia Dortmund po 6 kolejkach obecnego sezonu Bundesligi miała na swoim koncie 14 punktów. Dla porównania, w alegorycznym momencie rozgrywek 2022/23, dorobek BVB był biedniejszy o 2 punkty! Podopieczni Edina Terzicia paradoksalnie — mimo lepszego bilansu, w każdym spotkaniu muszą udowadniać, że są w stanie ponownie zawalczyć o tytuł mistrzowski i nie są gorsi od chwalonych RB Lipsk czy Bayeru Leverkusen. Pojedynek z pogrążonym w kryzysie Unionem Berlin wydawał się świetną okazją, by pokazać swoją siłę.
Mecz nie mógł rozpocząć się lepiej dla Borussii
Już w 7. minucie, Niclas Füllkrug wykorzystał dośrodkowanie Marco Reusa z rzutu rożnego, a defensywa Unionu… No cóż. Mieliśmy sytuację, w której środkowy napastnik przy stałym fragmencie gry jest pozostawiony bez krycia — uderza, trafia w bramkarza i ma jeszcze czas oraz miejsce dobić. Postawia obrony gości — katastrofalna. Union zaczął źle, ale kilkadziesiąt sekund później do wyrównania doprowadził Robin Gosens — również po rzucie rożnym. Jakby tego było mało, po chwili drogę do siatki znalazł także Alex Kral. Czech nieoczekiwanie opuścił murawę tuż po strzelonym golu (w 20. minucie, podobno źle się poczuł), a arbiter minutę później odgwizdał spalonego. Arbiter Patrick Ittrich od tego momentu co kilka minut musiał korzystać z VARu. Niedługo później anulował kolejne trafienie Füllkruga, a następnie podyktował rzut karny.
W tej sytuacji bezmyślnie zachował się Mats Hummels. 34-letni Niemiec, który powraca do kadry narodowej — w takich spotkaniach nie ma prawa ryzykować tak głupimi atakami. Mecz, w który Borussia weszła dobrze, szybko przerodził się w spotkanie, w którym trzeba było gonić wynik. Jedenastkę pewnie wykorzystał Leonardo Bonucci — mocno przeciętny w obronie, jednak z racji na strzelony gol, zapewne zbierze po tym meczu sporo pochwał, co oczywiście mocno zaciemni realną ocenę jego postawy na boisku. Napiszmy wprost — Włoch póki co jedzie jedynie na swoim nazwisku.
Dlaczego Borussia Dortmund zbiera tak skrajne emocje, mimo że solidnie punktuje?
No właśnie, dlatego. Niby nie wyglądali dziś źle, a jednak znów zrobiło się nerwowo. W 49. minuty mocnym uderzeniem z dystansu popisał się Nico Schlotterbeck i po rękach Frederik Rønnow piłka wpadła do siatki. Edin Terzić nie świętował — czuć, że gra jego podopiecznym kosztowała go wiele nerwów. Union po chwili ruszył po kolejnego gola, Borussia broniła się w polu karnym i… wyprowadziła zabójczą kontrę, zwieńczoną przez Juliana Brandta. Na 19 minut przed końcem regulaminowego czasu gry, swoje trafienie zanotował także Julian Ryerson. Ujmijmy to w ten sposób — w ofensywie BVB ma sporo argumentów. Potrafi zrobić różnicę, wyjść ze skuteczną kontrą, pokazać wysoką jakość. Gdyby jednocześnie Borussia nie traciła tak wiele bramek… Union Berlin? 5 porażka na 7 rozegranych spotkań w obecnym sezonie Bundesligi. Czy trzeba cokolwiek więcej dodawać?